AUTOR: Różni wykonawcy
TYTUŁ: 07|100|15
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 25 czerwca 2015
Setne wydawnictwo? Powód do święta. Zoharum zajęło to blisko osiem lat. Osiem pięknych lat. Więc dlaczego nie uczcić tego nowym albumem? OK., to słówko „nowy” jest przy tej dzisiejszej dacie dość niewłaściwe, bo 07|100|15 ukazało się w czerwcu ubiegłego, 2015 roku. Ale cóż, powróćmy do tej kompilacji, bo chyba jest do czego wracać.
W utworach oczko, na pierwszej płycie jedenaście, na drugiej dziesięć pozycji. Sporo, tak jak spora liczba uznanych artystów wzięła udział przy tym projekcie. Spójrzmy: Zenial, Tundra, Dat Rayon, Micromelancolié, Rafał Kołacki, Machinefabriek, Feine Trinkers Bei Pinkels Daheim, Strom Noir, Rapoon, 23 Threads, 1000schøen… A to jeszcze nie jest koniec wykonawców, którzy przygotowali swoje utwory na jubileuszową składankę.
07|100|15 to zbiór nagrań artystów związanych w większym lub mniejszym stopniu z Zoharum. Dla przykładu Feine Trinkers Bei Pinkels Daheim pierwszy długogrający album dla gdańskiej oficyny nagrał dopiero w tym roku, premiera była w lutym (RECENZJA: KLIK), czyli jednak sporo po ukazaniu się kompilacji. I od Jürgena Eberharda zacznijmy tę przygodę. Trzeci indeks na drugim cedeku to niemal osiem minut ambientu z noise’owymi elementami. Tu rozciągnięte klawisze, tam na nie narzucone różne harshowe przeszkadzajki, jakieś mroczne nagrania terenowe i atmosfera mocno gęstnieje. Niemiec wie, jak budować napięcie, a te rzeżące w końcówce odgłosy tylko tę tezę potwierdzają. Od FTBPD skaczemy do Zeniala, który otwiera kompilację w ogóle. Jego „Baltic Telling Stories” ukazało się już w 2014 roku jako pojedyncze nagranie. Na 07|100|15 Łukasz Szałankiewicz poszedł w totalny new age (new new age), czyli delikatną, niemal aksamitnie subtelną odmianę ambientu. Taki easy listening, przyjemny, ale nie do końca rozwijający, odbiegający od Minotaura (RECENZJA: KLIK). 23 Threads uderzają w rytualny trans, a Tundra gwarantuje również psychodeliczne doznania (te sample wokalne, gdy na tle głębokie, pełne pogłosów ambienty żywcem wyjęte z Domu w głębi lasu). „Sounds of Twilight” Aquavoice to jedna z ciekawszych rzeczy, jakie Tadeusz Łuczejko przygotował w ostatnim czasie i jednocześnie dowód na to, że od pierwszych płyt minęło dużo czasu, a on sam znacznie rozwinął swój elektroakustyczny wachlarz. Jest lepiej niż na Early Recordings (RECENZJA: KLIK), które także ukazało się w 2015 roku. Ale czy kogoś to dziwi?
Wymiata natomiast Dat Rayon w swojej „Zamieci”. To kolejny artysta związany w ostatnim czasie z Zoharum (chociażby Circuit intégré Vol. 1, RECENZJA: KLIK), o którym można powiedzieć, że nie zawodzi. Tak jak i Aabzu, duet Maciej Szymczuk / Łukasz Szałankiewicz, który na 07|100|15 przedstawia się w zupełnie inny niż dotychczas sposób. Jest mocno tanecznie, czym obaj odchodzą od utartych w solowych projektach schematów. O Monopium pisaliśmy (pisałem) przy okazji Wieży Ciśnień II (RECENZJA: KLIK) i w przypadku płockiego free-jazzowca niewiele się zmienia. To stale improwizacja na saksofonie, hipnotyzująca i jednocześnie wymagająca skupienia. „Alpha and Omega” aż prosi się o rozszerzenie wątków w kolejnych nagraniach Michała Majera. Przydałaby się nowa płyta. I chyba takowa będzie, jeśli wierzyć Michałowi Porwertowi (WYWIAD: KLIK) O kolejne płyty na pewno nie musi się martwić Robert Skrzyński. W Zoharum w ubiegłym roku wydał ich kilka, w tym dorzucił kolejną (nagraną ze Strom Noir, RECENZJA: KLIK), a dla Requiem dograł (razem z Antoniną Nowacką) ANRS (RECENZJA: KLIK). Do tego kaseta w Czaszka Records (RECENZJA: KLIK) i nadchodzące Mikroporosty, których premiera… nie wiadomo kiedy. Tutaj „54°20′N 18°38′E”, zapowiedź lutowego wydawnictwa, przynajmniej jeśli chodzi o tytulaturę. Micromelancolié przygotował utwór, który nikogo chyba nie zaskoczy. Ambientowe pejzaże, fortepianowe wstawki, do tego drone’owe szumy gdzieś u podstaw nagrania. Mocna pozycja tej płyty. Ale i na poziomie wypada Rafał Kołacki (w ubiegłym roku album dla MonotypeRec., RECENZJA: KLIK), którego kojarzyć można raczej albo z HATI (RECENZJA: KLIK), albo z nagrań terenowych, tutaj natomiast poszedł w drone’owe struktury, treściwe i raniące uszy dźwięki, które kipią od pomysłowości.
Co jeszcze? Ano jeszcze Machinefabriek (ostatnia długogrająca płyta dla Zoharum wyszła w lutym, RECENZJA: KLIK), który udanie rozpoczyna płytę numer dwa, a to za sprawą powolnie rozwijającego się „Music For Qaina”, a które z każdą sekundą rośnie i nawarstwia się coraz bardziej i bardziej. Strom Noir, słowacki producent Emil Mat’ko przygotował w tym roku płytę razem z Robertem Skrzyńskim (RECENZJA: KLIK), i niewiele się tamten materiał różni od udostępnionego na kompilacji „Becoming Something Else”. Spokojne, kojące duszę i uszy ambienty, które także można nazwać easy-listeningowymi, a które jednak mają w sobie to coś (pobłyskujące w tle dęciaki). Rapoon z kolei chyba poszedł na łatwiznę. Po tym producencie można się było spodziewać ciekawszego i bardziej absorbującego niż „Alignment Plazma” materiału, przemijającego niczym mrugnięcie okiem. Czyżby? Tak, niestety, ale o 1000schøen tego już nie powiemy. „Frankenstein” ma w sobie dużo horrorowych motywów, od tytułu zaczynając, po pogłosy, tajemniczo brzmiące sample, nagrania terenowe z jakiejś fabryki(?) i kończąc na tych mrocznych, złowrogich wręcz syntezatorach. Tylko ta radosna, rosnąca i niemalże patetyczna końcówka lekko spala całą atmosferę grozy.
Kompilacje mają to do siebie, że z reguły są niewdzięcznymi płytami. I dla słuchaczy, bo najczęściej zmuszają do przeskakiwania po trackliście, w końcu rzadkością są równe składanki, i dla tych, co o nich czasem piszą (powtarzam i siebie, i innych, którzy takie genialne zdania zawsze wypisują). Ale cóż, taka prawda, ale fajnie jest wypuścić album zrzeszający artystów związanych z daną wytwórnią. Chociaż fest spod znaku Zoharum, z artystami związanymi z oficyną, byłby rzeczą o niebo i lepszą, i ciekawszą, to chyba nie ma co narzekać. W końcu 07|100|15 zawiera jednak więcej utworów na plus, a przez to jest fajniej.