AUTOR: Cruentus
TYTUŁ: Every Tomorrow
WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 27 czerwca 2018
Pełna rekomendacja Every Tomorrow. Dziesięć metalcore’owych tracków z odniesieniami do post-hardcore’u i masywnego ninetiesowego emo sprawią, że tej płyty nie da się pominąć. Szczecinianie wspięli się na wyżyny swoich umiejętności, rżnąć, katując i niemal detonując własne instrumenty.
Mocno robi się już od otwierającego wydawnictwo „Shutter” i tytuł utworu w ogóle nie jest przypadkowy. Jazgoczące gitary, chaotyczna perkusja i mrożące krew w żyłach syntezatory mienią się niczym migawki światła w nocy. W mgnieniu oka na pierwszy plan wychodzi agresywny wokal Marcina Galickiego. Hardcore’owy, mocarny. Dalej jest tylko lepiej, bo szczecinianie nie patyczkują się. Industrial spod znaku NIN, numetalowa stylistyka większości kawałków, w końcu emocore’owy feeling, gra głosem i zabawa z natężeniem muzycznego zgiełu. Cruentusowi blisko do Enter Shikari z czasów debiutu, w sąsiedztwie powinni zamieszkać Deftones. Melodyjne riffy, czasami zahaczające wraz z perkusją o speedcore’owe rejony, kompozycje pełne emocji. Szczecińska formacja snuje mroczne, dynamiczne i utrzymane w surowym świecie opowieści. I to się ceni od początku do niemal końca (z wyjątkami, jak chociażby nudnawe „Spiritual Digitisation”). Czasem w dziennikarstwie piłkarskim używa się sformułowania „nie biorą jeńców”. Cruentus na Every Tomorrow żadnych jeńców nie biorą. Ta płyta zmiata słuchaczy w pył.