AUTOR: Salem
WYTWÓRNIA: IAmSound Records
WYDANE: 28 września 2010
INFORMACJE O ALBUMIE

Wyobraź sobie sytuację: jest noc, zgubiłeś kolegę, wbiegasz do lasu. Tracisz drogę. Krzątasz się między gałęziami starych drzew. Nagle słyszysz krzyk. Biegniesz za tym odgłosem. Wbijasz na polankę, widzisz stary, drewniany dom. I słyszysz krzyk. Krzyk kolegi. Podbiegasz pod okno domu, próbujesz coś zobaczyć, ale nic nie możesz dostrzec. Kładziesz rękę na starej, zardzewiałej klamce. Naciskasz na nią. Serce wali Ci w rytm schranzu. Wchodzisz i…

Strasznie, co? Taka jest najnowsza płyta młodej chicagowskiej grupy Salem. Mroczna, tajemnicza, mrożąca krew w żyłach. Na dniach wydane zostało nagranie zatytułowane „King Night”. I jeśli patrzymy na to przez pryzmat słuchania płyty w nocy, to naprawdę płyta ta jest władcą nocy. Zapuść nowe Salem po zmroku, a zespół zawładnie Twoją duszą i umysłem. Taka właśnie ona jest – hipnotyzująca.

Takie kawałki (piosenki to zbyt radosne określenie) jak „Release Da Boar”, „Tair” czy „Killer” sprawią, że ze strachu obgryziesz wszystkie paznokcie. I zakochasz się w głosie wokalistki. Pamiętasz teledysk do „What Else Is There” Royksopp i dziewczynę, która tak mrocznie latała w lesie, na drodze i te sprawy? No… była straszna, ale także intrygująca, potrafiła zaciekawić widzów. Tak samo jest z głosem Heather.

Na minus zaliczyć można przesycenie materiału. Do tej pory miałem kontakt tylko z epkami. „Yes, I Smoke Crack” czy „Water” naprawdę mi się podobały. Były optymalne pod względem ilości kawałków. „King Night” jest trochę za długie. No i drażni także pseudo rap jednego z dwóch chłopaków w zespole. Najnowsza płyta Salem to właśnie przeniesienie się do świata horrorów, mrocznych zjaw, duchów małych dzieci, którym pod żadnym pozorem nie otwieraj drzwi w nocy.

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: