Jaciuk i Kasprzak nadal obracają się w bezpiecznej dla siebie przestrzeni dźwiękowej. Sprawdzamy długogrającą płytę numer dwa Mothertape, Unexplained Mind Bruises.
AUTOR: Mothertape
TYTUŁ: Unexplained Mind Bruises
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 12 lipca 2018
Dwa razy. Dwa razy padł mi notatnik podczas pisania o drugim pełnometrażowym albumie Mothertape i to naprawdę robi się już nudne. No bo ileż można próbować powtórzyć samego siebie, podkreślając minimalistyczny kunszt Macieja Jaciuka i Marka Kasprzaka. I, co ważne, duet wcale nie rusza się znad polskiego morza.
Tak, Mothertape debiutowali w wytwórni Jaciuka, kiedy o Plaży Zachodniej było dużo, dużo ciszej niż jest obecnie. Kołobrzeskiej wytwórni trafiło się kilka naprawdę niezłych pozycji wydawniczych, żeby wspomnieć tylko Radar, micromelancolié, Mełecha i Steczkowskiego, Chryste Panie czy Artura Maciaka nagrywającego jako AR.MA (premiera 3 października). Tak, dla Mothertape to był dobry okres pomagający w rozruchu samej wytwórni, ale o duecie tak głośno jak być powinno to jednak nie było.
Ciekawie Mothertape zaprezentowali się na swoim debiutanckim albumie Problems with talking to Aliens (nasza recenzja), od którego wydania minęły kilka dni temu trzy lata. Gęste, zawiesiste nagrania pełzły niczym ślimaki po asfalcie, pozostawiające po sobie tę charakterystyczną smużkę. To próba zobrazowania tempa Mothertape, które na debiutanckim albumie było spokojne i powolne. Potem duet wydał w Antenna Non Grata split z Radio Noise Duo, stojący na wysokim poziomie bootleg z koncertu. To było jednak w lutym, na początku bieżącego roku, a Jaciuk i Kasprzak późnym latem wypuścili swoją długogrającą płytę numer dwa. Wybór oficyny był tutaj znamienny, bo kto jak kto, ale gdańskie Zoharum umie odnaleźć się w muzyce ambientowo-industrialnej. A tak jest na Unexplained Mind Bruises.
Jaciuk i Kasprzak nadal obracają się w bezpiecznej dla siebie przestrzeni dźwiękowej. Delikatne kompozycje utkane na spokojnych partiach syntezatorów przeplatane z rozstrojonymi, kipiącymi przesterowanymi niepokojem szumami. To one funkcjonują u podstawy kompozycji Mothertape, podbijając atmosferę, kreując niejako obraz wycofanych, zamiłowanych w industrialno-tribalowych klimatach autorów. Bo dużo w muzyce duetu pogłosów, repetycji, trzasków, dźwięków wręcz zdeformowanych. Tempo w każdym kawałku płynie własnym nurtem, nie spieszy się, nie wyrasta, to nie są wyścigi, zdają się mówić Marek z Maciejem, a drugie na liście „Rapid pulse” zdaje się tę tezę potwierdzać. Tajemniczością błyszczy „Pain and tenderness”, zwłaszcza gdy pojękują niepokojąco syntezatory, a lekkie, niemalże nieznaczne stukania podkreślają tę aurę niepewności. Industrialne harshe? W „Dizziness or fainting” muzycy dają upust swoim dźwiękowym frustracjom, atakując uszy słuchacza z każdej strony. Tu rozciągnięty pisk, tam metaliczne uderzenie, nad wszystkim rozpościerający się duch wyludnionej stoczni.
To był zresztą najlepszy moment na Unexplained Mind Bruises, bo pozostałe utwory raczej oscylują wokół utartych patentów. Jest spokojnie, sennie, chwilowo tajemniczo, raczej REM niż wartka akcja rodem z horroru.