WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 29 marca 2016
WIĘCEJ O: MAEROR TRI
INFORMACJE O ALBUMIE

 

Sensuum Mendacia / Somnia, czyli druga z dwóch pozycji Maeror Tri wydana przez Zoharum w tym roku. Gdańska oficyna lubi stawiać na zapomniane lub mało znane, ale dobre formacje, często też już nieistniejące, jak w przypadku Niemców właśnie. Ale o tym pisałem już przy okazji Hypnobasii, więc nie ma potrzeby, by się powtarzać. Dobra robota Zoharum, tego nie da się podważyć, bo młodzi poznają, starzy sobie przypomną i wszyscy będą zadowoleni. 

 

I jak w recenzji Hypnobasii, tak i tutaj należy wspomnieć o samej otoczce wydawniczej obu albumów. Sensuum Mendacia to sześć utworów z lat 1989-1990, które w swojej pierwotnej formie ukazały się w 1991 roku w walijskim Direction Music. Materiał doczekał się reedycji w 2005. Somnia to z kolei kompozycje, które w 1990 roku znalazły się na Somnia Et Expergisci, splicie Maeror Tri z Nostalgie Eternelle. Gdańska wytwórnia postanowiła złączyć dwie ponad dwudziestopięcioletnie kasety w jedną płytę. Jedenaście utworów. Przekrój przez niemiecki ambient na wysokim poziomie. Bo właśnie tak trzeba odbierać muzykę tego tria. 

 

Z miejsca trzeba to zaznaczyć – nie ma sensu porównywanie obu albumów wydanych w marcu przez Zoharum. To dwie odmienne muzyczne bajki, które, choć mają punkty styczne, to odzwierciedlają wypadkową zainteresowań niemieckiej formacji. Hypnobasia była agresywna w swoim szorstkim, pełnym industrialnych pogłosów i drone’owych podstaw wydźwięku. Sensuum Mendacia / Somnia stawia na ambientowe, delikatne melodie. Powolne budowanie narracji i płynne struktury, kojące partie syntezatorów i rozmyte, przesterowane gitary. Tak Maeror Tri bawią się w pierwszej części Sensuum Mendacia. „Antrum”, „Soma 2”, „Choir of Transcendence”? W tych trzech utworach nie usłyszymy ani jednego skrawka drone’owych naleciałości. Czysty, eteryczny ambient; szamańskie zapętlenia tych samych motywów, które, jak w „Choir of Transcendence”, nachodzą na siebie, tworząc kakofoniczny, ale jednocześnie hipnotyzujący chaos. To ciekawszy moment pierwszej części płyty, choć następujące po nim „Mental Electricity”, „Aegritudo” oraz „Animorum Post Mortem Ab Aliis Ad Alios Transitio” nawiązują już stylistyką do Maeror Tri z 1992 roku. Trzaski, sprzężenia, pogłosy i nagrania terenowe wplecione w rozciągnięte synthy czy rozkręcone efekty budują tę atmosferę grozy. Prawdziwie spowolnione partie gitary w „Aegritudo” podbijają mroczny wydźwięk nagrania, podczas gdy „Mental Electricity” uderza w pofabryczne scenerie i tamtejsze field recordingi. Dzieje się na Sensuum Mendacii, i dzieje się całkiem sporo. 

 

Druga część – Somnia – prezentuje bardziej uduchowioną i jednocześnie bardziej delikatną stronę Maeror Tri. Mniejsza ilość przesterów, więcej czystych dźwięków instrumentów. Dużo nostalgii. Niemieckiemu trio daleko od noise’owych zapędów, które pojawiają się – i to w stopniu minimalnym – dopiero w końcówce siedmiominutowego „Onyxu”. Poza tym fragmentem mamy senną, niemal rozmarzoną scenerię opartą na długich partiach syntezatorów. Melodie spokojnie krążą wokół obranych motywów, na ogół subtelnych, choć „Vox Sirenum” to spora dawka szumów i pogłosów pod warstwą klawiszy. Zero dźwiękowego rygoru i hałaśliwej bezkompromisowości. Muzyczna mgiełka pełna dyskrecji. A co jest najciekawsze? Że całe Sensuum Mendacia / Somnia brzmi ponadczasowo. Chociaż ten materiał powstawał ponad ćwierć wieku temu, dziś brzmi dojrzale (pamiętajmy, że Maeror Tri działali wówczas trzy lata, gdy nagrywali utwory na split z Nostalgie Eternelle) i w pełni przejrzyście. 

 

POLECAMY LEKTURĘ:

RECENZJA: Maeror Tri – Hypnobasia

 

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: