WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 29 marca 2016
WIĘCEJ O: MAEROR TRI
INFORMACJE O ALBUMIE

Co jakiś czas gdańska oficyna Zoharum decyduje się na odświeżanie starych i zapomnianych albo po prostu starych albumów dużych artystów. Czasem ci artyści już od dawna nie funkcjonują, czasem mają się w najlepsze, co i raz nagrywając nowe płyty. Tym razem padło na Maeror Tri, niemiecki skład, który działalność zakończył w 1997 roku. Zoharum ogarnęło trzy wydawnictwa Niemców. W tym Hypnobasię.

 

Materiał powstał między grudniem 1990 i lutym 1991 roku, pierwotnie ukazał się nakładem włoskiego labelu Old Europa Cafe w 1992. Swoje przeleżał, bo na cedeerze ta sama wytwórnia wypuściła Hypnobasię w 2005 roku. W tym już roku Zoharum postawiło na te utwory, dorzucając bonusy pod postacią trzech nagrań z lat 1989-1992. To takie suche fakty na sam początek.

 

Maeror Tri przez lata konstruowali kompozycje oparte na smętnych i dołujących melodiach pełnych trzasków, zgrzytów, głębokiej rytmiki czy pogłosów. Szorstkość tych brzmień wielokrotnie raniła uszy słuchaczy, wywołując jednocześnie ciarki skupienia, a psychodeliczność tych nagrań niejednokrotnie mogła wprowadzać w trans. Na Hypnobasii Niemcy zaczęli z grubej rury. Głębia „Vermis” obezwładnia, a jeśli doda się do niej ten przebijające się ponad echo drone’y wchodzące momentami w harsh, mamy bardzo mocne otwarcie. I dalej jest tak samo dobrze i tak samo ciekawie. Za sprawą „Drowning Into Hatred” Maeror Tri – dźwiękowo – odsłaniają wszystkie możliwe koszmary, jakie mogą nas atakować w nocy. Misterna aura, powolna melodyka oparta na depresyjnych wręcz tonach, kumulowanie się hałasu opartego na przeciąganych dźwiękach i wrzuconych gdzieniegdzie nagraniach terenowych. Ten zgiełk w „Drowning Into Hatred” prowadzi słuchacza przez brzmieniowe horrory, obrazy grozy pełne napięcia. Rozedrgana końcówka podbija tę trudną atmosferę, tworząc jednocześnie chyba najlepsze chwile całego albumu.

 

Kolejne nagrania ukazują już mniej makabryczne oblicze Niemców, co wcale nie oznacza, że także i mniej rygorystyczne. Maeror Tri, choć luzują z nawarstwieniem noise’u w swoich kompozycjach, nadal orbitują wokół dźwięków posępnych, tajemniczych, ciężkich w swoim wydźwięku. Do nastrojowości „Drowning Into Hatred” nawiązuje jeszcze „Tormentum”, ale tutaj natężenie hałasu już spada, a trio opiera się raczej na szorstkich drone’owych fakturach. A potem? A potem to przeglądamy ambientowe karty – trochę niewyraźne, na pewno z efektami i muzyką konkretną w tle. Maeror Tri nie żonglują nie wiadomo jak dużą ilością udziwnień, raczej starają się ciągnąć rozpoczęte na początku każdego utworu wątki. W „Athanorze” będzie to niemal oceaniczna, drone’owa głębia z wibracją u podstaw, gdy się tak w to nagranie dłużej wsłuchać, w „Nuntiusie” metaliczny, industrialny chłód, a trzy bonusy to już zupełnie inna bajka, przy czym na uwagę szczególnie zasługuje zamykający stawkę „Exilitas”. Pięć delikatnych minut, pięć minut melodyjnych pętli stanowczo odcina Maeror Tri od reszty materiału z Hypnobasii.

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: