Coroczną tradycją w Zoharum są reedycje albumów Genetic Transmission w ramach serii GT Archive Series. Piszemy o Strychninie i Lullabies.

Obie płyty pochodzą z 2005 roku, obie zostały wydane pierwotnie przez Die Schöne Blumen Musik Werk. Stanowiąc spójną całość brzmieniową, gdańskie Zoharum zdecydowało się wydać Strychninę Lullabies razem. To dobry strzał, bo te dwie płyty dopełniają się jak chyba żadne inne wydawnictwa Genetic Transmission.


AUTOR: Genetic Transmission
TYTUŁ: Lullabies
WYTWÓRNIA: Zoharum / Die Schöne Blumen Musik Werk
WYDANE: 7.09.2020 / 2005


OK., wystarczy spojrzeć na okładkę i towarzyszące Lullabies zdjęcia, żeby dodać dwa do dwóch. Jest mrocznie, schizofrenicznie, horror do potęgi entej. To muzyczne bardziej Ich seh, Ich seh, Opętanie (Possession) czy Coś za mną chodzi niż Rytuał lub Pokój grozy. Napięta atmosfera, aura niedopowiedzeń, migające światła w pustym hotelowym korytarzu, nie żadne zjawy na każdym kroku i łopata od początku do końca.

W 2005 roku Tomasz Twardawa, który w ubiegłym roku odszedł z tego świata za wcześnie, wypuścił świetne Lullabies, od słuchania którego włos jeży się na głowie, oddech zamiera, pozostawiając w mroźnym pomieszczeniu (bo gdy horror i nadprzyrodzone moce, tam zawsze chłód panuje) unoszącą się sprzed chwili parę. Muzyka Genetic Transmission od zawsze działała na wyobraźnię słuchaczy. Jego kakofoniczno-psychodeliczne kompozycje utrzymane w industrialnym duchu intrygowały. I tak było na Kapuke / Music For Vienna Aktionist, Spójrzcie Пожалуйста, Jakie Piękne Macie Gęby czy Chrząszcz brzmi w trzcinie, to tylko przykłady opisywanych na łamach FYH albumów, choć produkcji Twardawy z gatunku „ciekawe i jeszcze ciekawsze” było więcej (pisaliśmy też o Last i wydawnictwach, które Genetic Transmission nagrywał razem z Moan).

W ubiegłym roku, idąc obraną lata temu drogą wznawiania archiwalnych nagrań Genetic Transmission, w Zoharum ukazały się dwa albumy Twardawy: LullabiesStrychnina. Lullabies to produkcja elektro-akustyczna. Genetic Transmission zarejestrował materiał dla Die Schöne Blumen Musik Werk w 2005 roku. Dziś ma już 16 lat, szmat czasu, ale jest to jednocześnie muzyka wciąż na czasie. Długie piski przechodzące w czysty, „cyfrowy” noise, masa elementów muzyki konkretnej, odgłosów generowanych poprzez wykorzystywanie po prostu przeróżnych przedmiotów. Genetic Transmission poszedł tu też w nagrania terenowe, one niejako tworzą tło/bazę dla jego improwizowanych akustycznych partii. Niespokojne tykanie miesza się z dziwnym ujadaniem, jakby tarciem piłą o metal. W naprawdę wartym odnotowania utworze „Untitled IV” (naturalnym dla GT jest nietytułowanie kawałków) słyszymy ludzki, obdarty z nadziei krzyk, który otacza feeria dźwięków to z prawa, to z lewa. Ostre cięcie, delikatne drone’owe faktury, niebezpiecznie brzmiące dzwony (dzwoneczki?), odgłos zlatującego po schodach fortepianu czy tłuczonego szkła nie dziwią. To takie ludzkie, to takie codzienne, że aż wciąga.

 

***


AUTOR: Genetic Transmission
TYTUŁ: Strychnina (Music for Acoustic Installations)
WYTWÓRNIA: Zoharum / Die Schöne Blumen Musik Werk
WYDANE: 7.09.2020 / 2005


Nie inaczej jest ze Strychniną, której tytuł wziął się od… miejsca nagrywania. Twardawa płytę zarejestrował u siebie w domu na strychu, choć sama forma, uderzająca w dadaizm, nieokiełznanie dźwiękowe może przejawiać związki ze strychniną jako trucizną. Muzyczne omamy, brak jakiegokolwiek – poza akustycznym podejściem do nagrywania – skrępowania. Genetic Transmission na Strychninie prezentuje swój dźwiękowy performance, to zlepek teoretycznie przypadkowych, ale na dobrą sprawę przemyślanie scalonych dźwięków. Twardawa materiał podzielił też na dwie części. Pierwsza brzmi spokojniej, bardziej drone’owo, poszukująco czy awangardowo. Skrzypiące drzwi, pękające bąbelki, efekt lejącej się wody to smaczki wzbogacające ten stosunkowo stagnacyjny utwór. Więcej dzieje się w części drugiej, gdzie noise wychodzi z muzyki konkretnej, a cały charakter utworu opiera się na mocnym fabryczno-technicznym backgroundzie.

Muzyka awangardowa, współczesna ma to do siebie, że jest ponadczasowa. Weźmy te dwie płyty, nagrane i wydane w 2005 roku. One są w swoim wydźwięku świetne (to raz) i wciąż aktualne (to dwa). Nie ma się czemu zresztą dziwić, bo cóż można by wymyślić w 2020 czy już 2021 roku? Genetic Transmission, bazując na dźwiękach instrumentów i instalacji akustycznych, utkał naprawdę niezłą pajęczynę, którą otoczył swój strych. Wciągające pozycje, które naprawdę słusznie reedytowano w swoim własnym dźwiękowym towarzystwie.

 

NASZA SKALA OCEN!

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA (ŚREDNIA)
%d bloggers like this: