AUTOR: Good Night Chicken
TYTUŁ:
Ahnd Jay
WYTWÓRNIA: wydanie własne

WYDANE: 10 kwietnia 2016

O Ahnd Jay można by było napisać praktycznie to samo, co pisaliśmy przy okazji debiutu i Bee’s Knees. Albo można by było skopiować tekst, wkleić i lekko pozmieniać. Zmienia się niewiele, ale gdy już bydgoszczanie decydują się na innowacje, robią to zgrabnie. I udanie.

Nadal mamy indie, nadal surf, nadal pachnie Kalifornią, z nagrań biją tamtejsze promienie słoneczne, choć cały czas jesteśmy przecież w Bydgoszczy. Cały czas w kompozycjach Good Night Chicken panuje luźna, niezobowiązująca atmosfera, chłopacy zdają się ciszyć obecnością swoją i swoich dwóch instrumentów (rany, jak to brzmi!). Thee Oh Sees spotykają się z King Tuffem, wiadomo; San Francisco w pełni, choć to stolica Kujawsko-Pomorskiego, noise miesza się z niemal hardrockowymi solówkami na gitarze, wokal Artura Kujawy komponuje się z tą rozleniwioną, ale jednocześnie posiadającą pazur warstwą melodyjną. Otwierający album utwór „I Am Watching You” nawiązuje do balladowej strony GNC z ubiegłorocznej epki, idąc jednocześnie w bardzo psychodeliczne ambienty, niepokojąca perka podbija atmosferę, a puszczony w tle reverb współgra z shoegaze’owym podśpiewywaniem Kujawy. Ale to tylko wyjątek, bo po nim następuje danie główne, czyli to, z czego Good Night Chicken słyną. „Musicans Are Scum” podnosi tętno szybkim tempem i diabolicznymi solówkami na gitarze. „Hot Coconut Oil” daje chwilę wytchnienia po post-punkowej petardzie, ale to bardzo gęsty i powolny, niemal jak w narkotycznym transie utwór. Energiczne granie, wyścig perkusji z gitarą, a przy okazji ukłon w stronę Ty Segalla, „High Velocity Chipmunk Feeding”. Co jeszcze mamy? Mamy dużo przesterów, brudnych gitar, westernowych rytmów wybijanych przez Tomasza Gołdę.

Fajerwerków nie ma, bo z jakiej racji miałyby być, skoro w surfie rzadko kiedy można w takich kategoriach mówić. Ale jest szaleństwo, spójny materiał i widać efekty wspólnej pracy. To, co na Good Night Chicken i Bee’s Knees brzmiało jak niezła zapowiedź, w końcu zyskuje coraz wyraźniejsze rysy.

 

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: