Prawie siedemdziesiąt minut improwizacji na wiolonczelę i bas. Pięć oddzielnych utworów zebranych na płycie CD w jedną ścieżkę. Chore Ia wydał nowy album.
AUTOR: Chore Ia
TYTUŁ: Reanimacja
WYTWÓRNIA: Antenna Non Grata
WYDANE: 27.10.2021
Reanimacja, nowy album Jacka Wanata, niejako kontynuuje dźwiękową retorykę Sysyphus z końcówki 2020 roku. Nagrywający od dekad Wanat ponownie zanurza się w głębokie, elektroniczno-akustyczne pejzaże, trochę jazzowe, trochę w kategoriach współczesnej klasyki, trochę idące w eksperymentalną elektronikę. Przy pomocy strunowców i elektroniki Wanat tworzy kompozycje przenikliwe, poplątane, wielotematyczne. W końcu – trudne. Sam w tekście reklamuje album dość… chłodno, raczej – przypadkowym diggerom – go nie reklamując. Że muzyka mało przyjemna, że za długa i nie do słuchania w samotności.
A ja się z tym nie zgodzę, bo choć faktycznie siedemdziesiąt minut materiału to dużo, Reanimacji słucha się przyjemnie. Naprawdę. I pytanie – czy chodzi o reanimację – ratowanie, czy o reanimację w kontekście kultury, ponowne rozwijanie wiedzy, umiejętności? Jej, nadal w ujęciu sztuki, upowszechnianie? Tytuł można traktować pewnie dowolnie, o muzykę tu chodzi. A tę Chore Ia przygotował ambitną, jak to w wypadku improposzukujących artystów bywa.
Podobno płytę buduje dwadzieścia utworów ujętych w pięciu głównych blokach. Na cedeku otrzymamy jednak jedną długą, zlepioną ścieżkę. Słuchanie na raz będzie rzeczą momentami skomplikowaną, na pewno karkołomną, może faktycznie nieużytkową. Jeśli skupimy się jednak na clou Reanimacji, muzyce, każda z tych kompozycji jest nad wyraz rozbudowana. Wielość tematów, ich zmiany, różnorodność, ale spójność w samych konstrukcjach. Głośne, oparte na ostrych tonach ambienty, chropowate drone’y, piłujące, wręcz ujadające smyki o schizofrenicznym wydźwięku (11:15, czyli „Undead Points Fraction”), cybernoise’owe suity („Phobia”, tutaj tytuł faktycznie oddaje ducha utworu) przeplatane pełną lamentu, łzawą wiolonczelą. W „Agonii” Wanat zahacza o sferę sacrum, o liturgicznie zawodzące klawisze, ale liturgicznie w jakimś pierwotnym, dzikim, momentami z wdarciami pogaństwa odniesieniu. Chaotyczne na pierwszy kontakt rozwiązania (jazgoczące smyki, fale uderzającego noise’u, zamysł kompozycyjny przy improwizowanym szaleństwie) znajdują tutaj swoją metodę. I to jest naprawdę ładne, a Chore Ia wciąga słuchaczy do swojego klaustrofobicznego świata.
NASZA SKALA OCEN
Czy wiesz, że FYH! istnieje już ponad 10 lat? Możesz pomóc nam prowadzić FYH!, które działa bez sponsorów czy bogatych wydawców. Możesz to zrobić, przelewając dowolną kwotę na konto Stowarzyszenia Nowa Kultura i Edukacja, w tytule wpisując: darowizna na cele statutowe stowarzyszenia:
19 1750 0012 0000 0000 3484 9048.
Twoje wsparcie pomoże nam się rozwijać. Dziękujemy!