Depresyjnie, apokaliptycznie. Świąteczne piosenki nie muszą budzić tylko radosnych myśli o zimowej krainie cudów, dzwoniących dzwoneczkach czy białych świętach. Dla Sufjana Boże Narodzenie to czas na refleksje.

Chcąc dekorować pierniczki, ubierać choinkę, sprzątać, stroić wiszący świecznik czy nawet przygotowywać listę zakupów przedświątecznych, nie wybierzecie „Justice Delivers Its Death” do odtwarzacza. To nie ta muzyka, to nie ta sceneria. Monumentalna kompozycja Stevensa z Christmas Unicorn: Songs for Christmas, vol. X to utwór kontemplacyjny, dołujący, niemal depresyjny w swoim wydźwięku. Sufjan ma kilka nagrań, które ze świątecznym nastrojem niewiele mają wspólnego. To w nich porusza kwestie wiary, zgnilizny i płytkości tego świata. Piętnując materializm, może nie tyle, że rozlicza się z nim, ale punktuje jego zgubny wpływ na społeczeństwo.

 


 

„Justice Delivers Its Death” zostało wydane w 2010 roku w drugim świątecznym boksie, dokładniej na płycie Christmas Unicorn: Songs for Christmas, vol. X. To przedostatnia pozycja na liście, poprzedzająca kolos, tytułowego „Jednorożca”. I chyba można stwierdzić, że obie kompozycje stanowią apokaliptyczno-krytyczny, dyptyk krytykujący zarówno popkulturowe podejście do celebracji Bożego Narodzenia, jak i, po prostu, chciwości.

No i oba nawiązują do innych utworów. „Christmas Unicorn ” to przecież cytowanie Joy Division i ich „Love Will Tear Us Apart”, podczas gdy w „Justice Delivers Its Death” już w swoim pierwszym wersie w jakiś sposób koresponduje z „Silver and Gold” Johnny’ego Marksa. Ale kiedy kawałek z 1965 roku buduje pozytywną otoczkę Świąt, ich symboliki, kolorystyki „srebra i złota” obecnej w dekoracjach, Sufjan do tematu podszedł od drugiej strony. To nie kolory i barwy, śnieg i ozdoby czy choinka, a prawdziwe złoto i prawdziwe srebro, pieniądze, dobra materialne i doczesność.

Utwór ma wydźwięk negatywny, Sufjan ubolewa nad losami świata. Wzywa Boga schodzącego na ziemię w ogniu i przypomina się od razu album Seven Swans i utwór o tym samym tytule, choć muzyczna sceneria jest zupełnie inna. Czysty indie folk z „Seven Swans” odszedł na rzecz pianina, mieniącej się w tle gitary i rozmytego śpiewu Sufjana przechodzącego z wysokich tonów w łamiący się szept („Here on earth”).


>SPĘDŹ ŚWIĘTA Z SUFJANEM STEVENSEM

Ku pokrzepieniu serc? Raczej do zastanowienia się, kontemplacji w chwili odpoczynku, przeanalizowania własnych potrzeb i… Co tu dużo mówić, świat pędzi, od życia chcemy więcej i więcej, zapominając, że w tym życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. I choć łatwo się to pisze, trudniej spojrzeć we własną stronę, Sufjan próbuje nas uczulić na niebezpieczeństwa.

Wiadomo, że i on sam się gryzie. Wewnętrzna wiara walczy z całą otoczką Świąt. Zresztą oba boksy to nieustanne samonaprowadzanie się, skakanie między popkulturą, religią, rodziną, zwyczajami. Ale utwór sam w sobie jest po prostu p r z e p i ę k n y.

 

POLECAMY TAKŻE:

Święta z Sufjanem: 6 grudnia. Lonely Man of Winter

%d bloggers like this: