Obiady czwartkowe to cykl poświęcony muzyce poważnej – klasycznej i współczesnej. Dziś trzy albumy z katalogu Dux.

 

HARMONICA POLONICA NOVA


AUTOR: Klaudiusz Baran, Hanna Dys, Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży, Roman Perucki, Kacper Smoliński, Jan Miłosz Zarzycki
TYTUŁ: Harmonia Polonica Nova
WYTWÓRNIA: Dux
WYDANE: 1.03.2021


Trzech kompozytorów z trzech różnych, następujących po sobie dekad. Paweł Łukaszewski (ur. 68.), Krzysztof Herdzin (ur. 70.) i Dariusz Przybylski (ur. 84), a co za tym idzie – trzy różne instrumenty jako te prowadzące dialogi z zespołem Filharmonii Kameralnej w Łomży. Mamy łącznie jedenaście kompozycji, idąc od początku: trzy na akordeon (Klaudiusz Baran) i orkiestrę smyczkową, pięć na organy (Roman Perucki i Hanna Dys) i orkiestrę oraz trzy na harmonijkę (Kacper Smoliński) i smyki z Łomży. Brzmi ciekawie, prawda?

Trzy koncerty na trzy odmienne brzmieniowo instrumenty, w których scalającą jednostką jest orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży, to dzieła naprawdę dobre. Koncert na akordeon i orkiestrę Łukaszewskiego, co ciekawe, powstał w 1996 roku, przeznaczony jednak nie na akordeon i orkiestrę, a fortepian. Dziesięć lat później kompozytor zamienił fortepian na organy, a po kolejnych latach, w 2018 r., utwór otrzymał obecny kształt. I jest to bardzo zróżnicowany kształt, bo w pierwszej części to akordeon Barana wychodzi na pierwszy plan, buduje narrację nerwową, pełną napięcia, co idealnie podkreślają rozciągające się w tle smyki, to w drugiej części to właśnie łomżyńska orkiestra maluje delikatne, niemal wiosenne pejzaże, w których akordeon tylko podkreśla szlachetność brzmienia skrzypiec, altówek czy wiolonczel.

Koncert Dariusza Przybylskiego na dwa pozytywy i orkiestrę to nie lada wyzwanie logistyczne. Na płycie całość brzmi wybornie. Dwa pozytywy, do tego towarzystwo orkiestry, pełne napięcia smyki, pojawiające się w przestrzeniach flety, w końcu organy ani na chwilę nie przestają grać. Pierwsza (z pięciu) część pracy Przybylskiego uderza siłą przepychu rozwiązań, trójka wije się w polifonii organ z szaleńczo rwanymi frazami, czwarta część ujmuje sakralnym charakterem i bliskością z naturą.

Ciekawie wypada też koncert na orkiestrę smyczkową i harmonijkę ustną Krzysztofa Herdzina. Kacper Smoliński wirtuozersko podszedł do tematu, korespondując, bardzo wymyślnie, z orkiestrą składającą się z instrumentów smyczkowych. Harmonijka to zresztą bardzo złożony w brzmieniu instrument. Jazzowo-bluesowy wydźwięk, z nieco francusko-romantycznym sznytem, szybkie tempo gry (w 1 i 3 części, druga jest wolniejsza, co nadaje koncertowi standardową budowę szybko-powoli-znowu szybko), po prostu ogromna radość muzyków (i muzyczek) z gry po prostu dobrej kompozycji.

NASZA OCENA: 7

***

KACZKOWSKI: VIOLIN DUOS


AUTOR: Polish Violin Duo
TYTUŁ: KACZKOWSKI: Violin Duos
WYTWÓRNIA: Dux
WYDANE: 7.05.2021


Skrzypce mają w sobie grację. Mają w sobie piękno. Finezję, klasę. Ociekają romantyzmem, ujmują melancholią. Potrafią łagodzić ból swoją delikatnością, ale umieją też zaatakować w pełni agresywnymi melodiami. Wiedział o tym dobrze Joachim Kaczkowski, wiedział już w XIX wieku. Nic dziwnego, bo sam grał na skrzypcach, sam komponował utwory na ten instrument. I komponował też koncerty na skrzypcowe duety. W prawie połowie 2021 roku wydano (Dux), a Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak zagrali, we wrześniu 2020 roku, utwory Kaczkowskiego, kompozytora, którego dzieła dziś są zapomniane, a który wcale długo aktywny nie był. Zmarł, mając zaledwie czterdzieści lat.

Mamy na płycie Polish Violin Duo (tak grają Gidaszewska i Łaguniak) pięć kompozycji: dwa koncerty z opusu 10 i trzy utwory duetowe (opus 16) w tonacjach C, F i B. Mamy masę (ponad 70 minut) klasycznej, pięknej, delikatnej muzyki romantycznej z odniesieniami ludowymi. Zresztą trudno, żeby tej polskiej ludowości nie było, XIX wiek to w końcu czas powrotu do korzeni, do polskości, kształtowanie polskiej myśli kompozytorskiej. Joachim Kaczkowski, choć urodził się na terenie Czech, związany był mocno z Niemcami i Austrią, tę polskość w muzyce pielęgnował. Słychać to w obu koncertach, gdzie skrzypce pięknie ze sobą współpracują, tworząc zawiłe, raz wesołe, raz pełne żalu melodie. Słychać to w trzech duetowych koncertach z 1816 roku. Melodie Kaczkowskiego płyną własnym tempem, jest w nich niesamowite obcowanie z naturą (chociażby „Poco Adagio w Duo No. 2 in F major”), by po chwili kompozytor serwował słuchaczom pełną salonową wytrawność, że przed oczami ma się balowe suknie, gorsety, tużurki, kwiaty, kwiaty. Ogrody kwiatów pełne.

Pięknie grają Robert Łaguniak i Marta Gidaszewska. W ich wykonaniu, wspólnym występie czuć ogromną synergię, jednogłos instrumentów, jakby wcale nie musieli ze sobą rozmawiać, jakby wspólnie funkcjonowali. Jasne, duża w tym zasługa muzyki Joachima Kaczkowskiego, ale wystarczy odpalić sobie „Romanze. Allegretto z Duo No. 3 in B flat major” i te moje proste słowa stają się zbędne. Niech wybrzmiewa dziewiętnastowieczna melancholia na dwie pary skrzypiec.

NASZA OCENA: 7

***

RATHAUS: PIANO TRIOS


AUTOR: Karol Rathaus Ensemble
TYTUŁ: RATHAUS: Piano Trios
WYTWÓRNIA: Dux
WYDANE: 21.05.2021


Kolejne wydawnictwo Dux, które przywraca pamięć o wybitnych, mało znanych rodzimych kompozytorach. Tym razem Karol Rathaus, który bardziej powinien być kojarzony w Niemczech, Austrii czy… Stanach Zjednoczonych, bo przez lata związany był z tymi właśnie państwami. Urodził się w Tarnopolu podczas zaboru austriackiego, kształcił się w Wiedniu i Berlinie, mieszkał w Wielkiej Brytanii, Francji i Stanach. Przez swoje żydowskie pochodzenie, musiał w latach trzydziestych uciekać z Niemiec.

W Polsce nie wyeksponowano jeszcze należycie jego twórczości, stara się to robić Dux albumem Tria Fortepianowe / Piano Trios specjalnie zawiązanego kolektywu Karol Rathaus Ensemble. Mamy więc na tej premierowej płycie dwa duety w konfiguracji skrzypce/wiolonczela/fortepian (utwór „Trio Serenade, op. 69”) i skrzypce/klarnet/fortepian (kompozycja „Trio na klarnet, skrzypce i fortepian, op. 53”). Pierwszy z nich powstał na rok przed śmiercią kompozytora, w 1953 roku w Salisbury Cove. Drugi jeszcze podczas II wojny światowej, w 1944 roku, w – uwaga – Hanowerze, ale nie tym niemieckim, a w stanie New Hampshire. Taka ciekawostka.

Mamy zatem dwa utwory, dwa ciekawe, bardzo zróżnicowane nagrania, w których dzieje się naprawdę sporo. „Trio Serenade” na skrzypce, wiolonczelę i fortepian Rathaus podzielił na cztery części i rzeczywiście pierwsza to nerwowe wygrywanie nieco chaotycznych, minimalistycznych wymian dźwiękowych zdań. U podstawy solidny, twardo stąpający fortepian, nad nim wywijające piruety, wirujące smyki. Skrzypce – wysoko, wiolonczela niżej, zbliżona do melodii pełnych melancholii. Kompozytor zadbał też o odpowiednie przełamanie, stąd w połowie słyszymy kompozycję rzewną. Część druga to studnia emocji, ciągłe zmiany nastrojów, zresztą w utworach Karola Rathausa to standard. To oraz fuzja XIX-wiecznej romantyczności z już XX-wieczną nowoczesnością (z początków wieku). Proszę zwrócić uwagę na mnogość zmian tematu w „Trio Serenade For Violin, Cello And Piano, Op. 69 – II. Scherzando”, jak to pięknie wybrzmiewa. Jak w trójce muzyka uwodzi nieskrywanym melodramatem, a w zamykającej „IV: Andante – Largo” utwór kończy się filmowym przepychem i filharmonijnym patosem.

Utwór numer dwa, Trio na klarnet, skrzypce i fortepian, op. 53 zamienia wiolonczelę na klarnet, który swoją delikatnością pieści uszy. Nie ma tu wirtuozerii, nie ma szaleństwa, jest dialog wszystkich instrumentów. Tu fortepian wysokimi tonami mieni się promieniami słońca, tu skrzypce współgrają z klarnetem dźwiękami smutku i samotności („I. Tranquillo – Piu Mosso”). W rozwinięciu kompozycji, części „II. Allegro”, słuchacza witają szybkie, mocno akcentowane przebieżki instrumentów, a ostatni „Epilog” to taka trochę klamra spinająca wszystko po trochu. Delikatne, ostre, spokojne, szybkie i nerwowe melodie mieszają się ze sobą, przedzielane chwilami łapanego oddechu, odpoczynku palców i ust.

NASZA OCENA: 7

NASZA SKALA OCEN


CZY WIESZ, ŻE FYH! ISTNIEJE JUŻ PONAD 10 LAT? MOŻESZ POMÓC NAM PROWADZIĆ FYH!, KTÓRE DZIAŁA BEZ SPONSORÓW CZY BOGATYCH WYDAWCÓW. MOŻESZ TO ZROBIĆ, PRZELEWAJĄC DOWOLNĄ KWOTĘ NA KONTO STOWARZYSZENIA NOWA KULTURA I EDUKACJA, W TYTULE WPISUJĄC: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE STOWARZYSZENIA:
19 1750 0012 0000 0000 3484 9048. 
TWOJE WSPARCIE POMOŻE NAM SIĘ ROZWIJAĆ. DZIĘKUJEMY!

 

A JAK OCENIAMY?
NASZA OCENA: 7
FYHOWA OCENA (ŚREDNIA)
%d bloggers like this: