Ostatnio opowiadał o Glitchu w czynnikach pierwszych, teraz Herman Müntzing zaprasza nas w świat swojego muzycznego alfabetu, wyjaśniając w ABCD, dlaczego lubi Kraków, czemu podróżuje pociągami i jaką rolę w jego życiu pełni chaos.
Zanim zaczniecie lekturę szwedzkiego alfabetu, sprawdźcie też nasze czynniki pierwsze, w których Herman Müntzing opowiada o kasecie Glitch, która została wydana przez label -Super-. Szwedzki artysta często występuje w Polsce, a Glitch był niejako podsumowaniem też polskich wojaży. Teraz Herman Müntzing zaprasza nas do swojego dźwiękowego świata, wyjaśniając, kto wpływał na jego twórczość, dlaczego szanuje te i inne osoby, dlaczego dobrze się czuje w Krakowie i co takiego fajnego jest w berlińskim Ohrenhoch? Herman Müntzing w ABCD – bez tajemnic.
A jak… Anton Webern, za wniesienie powietrza i przestrzeni do muzyki. Zawsze będę pamiętał tę minimalistyczną rolę trąbki w trzeciej części Six pieces for orchestra z 1928 roku.
B jak… Broken Music. Myślę, że pierwszy raz usłyszałem ten gatunek opisujący coś co się dzieje w Ausland w Berlinie kilka lat temu. Bardzo to polubiłem! Mówi on o tym, że muzyka jest rzeczą fizyczną, którą można zepsuć, skręcić i rozedrzeć.
C jak… Chaos. Od czasu do czasu słowo chaos pojawia się na ustach osób, które próbują opisać swoje uczucia po moich koncertach. Często towarzyszy mu przedrostek „przyjazny”, „dziwny”, a nawet lekko sprzeczny „zorganizowany”.
D jak… Lisbeth Diers. Jakieś 15 lat temu wróciłem do pracy z pulsem i rytmem po długim okresie, kiedy pracowałem tylko z dźwiękami bez jakiegokolwiek połączenia z pulsem. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem grę Lisbeth – otrzymałem nowe i świeże spojrzenie na to, jak fajna może być praca z pulsem. Szczęśliwie gram z nią od czasu do czasu odkąd ponownie spotkaliśmy się w 2011 roku.
E jak… Ekologiczny, bo nie ma innego wyjścia.
F jak… Failtronika. To fajne uczucie wynajdywać nazwy pasujące do niekontrolowanego nieładu kabli i sprzętów w różnym poziomie niezawodności i funkcji, ktore od czasu do czasu stanowią mój zestaw.
G jak… Gamelan. Oczywiście! Jestem totalnie przewidywalny. Tak jak inspiruje mnie John Cage,
H jak… Dom (Home). Wciąż nie umiem zdecydować, czy jestem wiejskim chłopakiem czy chłopakiem z miasta. Wciąż wracam i wyjeżdżam z mojej ekowsi do małego mieszkania w Malmö. Ta ciągła zmiana inspiruje mnie, ale także sprawia, że jestem zawieszony pomiędzy.
I jak… Improwizacja, Impuls, Intuicja. Te trzy słowa są we wszystkim, co robię.
J jak… Percy Jones. Słysząc, jak traktował swoją bezprogową gitarę na Possible Musics Briana Eno i Jona Hassella, wywarł na mnie ogromny wpływ. Miałem wtedy 20 lat.
K jak… Kraków. To miasto, do którego uwielbiam wracać, wciąż i wciąż, także grając tam koncerty od czasu do czasu. Nigdy nie zapomnę koncertu w małym, zatłoczonym pomieszczeniu, który grałem z Martinem Kuchenem kilka lat temu.
L jak… Laurie Anderson. Mam gęsią skórkę gdy słyszę „Oh Superman”. Nie potrafię się ruszyć, gdy słucham tego utworu. Wszystko się zatrzymuje.
M jak… Maria Bertel. Słysząc jak gra na swoim poziomie z tą ogromną energią i punkowym zacięciem, aż wstałem i krzyczałem na koncercie w 2017 roku w Malmö.
N jak… Teraz (Now). Jak widzę – nie ma możliwości, by zajmować się improwizacją bez słowa „teraz” wzniesionego na wyższy poziom.
O jak… Ohrenhoch. Mała dźwiękowa galeria w Berlinie prezentująca instalacje dźwiękowe raz w tygodniu. Panuje tam miła atmosfera, a prowadzący ją ludzie są kochani. Byłem zadowolony, mając możliwość wystawienia moich partytur połączonych z bezpretensjonalnymi dźwiękami z utworu „Stockholm Serenity”.
P jak… Polska. Ogólnie. Poza Szwecją Polska jest krajem, w którym gram najwięcej koncertów. Kraków, Łódź, Bydgoszcz, Toruń, Wrocław, Poznań, może jeszcze kilka innych miast, o których zapomniałem. Uwielbiam podróżować do Polski pociągiem, gdzie nadal można (aż do dziś dzień?) otwietać okna i poczuć wiatr we włosach.
Q jak… Qarin Wikstrom. Kopenhażka, aka „Q” wprowadza mnie w jakiś szalenie rytmicznie elektroniczny stan umysłu. Chętnie gram z nią tak często, jak tylko mogę.
R jak… Ruth Barberan. Katalońska trębaczka i organizatorka koncertów i jej partner Sisu Coromina byli pierwszymi muzykami, których poznałem i z którymi grałem w Barcelonie. Oni naprawdę otworzyli swoje serca i dom na mnie. Mam wiele dobrych wspomnień z czasu, który z nimi spędziłem.
S jak… Supercisza, kiedy żyłem w Göteborg jakiś czas temu. Ogromna, groźna, przerażająca i piękna.
T jak… Pociąg (Train). Ponieważ wszyscy powinniśmy zahamować to szaleństwo z lataniem. 10 lat temu podjąłem decyzję, by przestać latać. I jestem jej wierny od tego czasu. Ludzie mówią: „Nienawidzę latać, ale muszę”. Ja na to odpowiadam: „Bzdura. Jeśli naprawdę chce się przestać, zdecydowanie powinno się zmienić podejście do wielu spraw w swoim życiu”.
U jak… Ulrich Phillipp. Żyje w Wiesbaden, gra na kontrabasie. To osoba inspirująca, skromna i serdeczna.
V jak… Valparaiso w Chile. Nigdy tam nie byłem, ale słyszałem wiele dobrego o tej małej wiosce. Myślę o ogarnięciu łodzi z Hamburga do RPA, ale bilet – jakieś 3000 euro – nie jest na tę chwilę dla mnie realny. Zaczynam jednak zbierać pieniądze na tę wycieczkę. Także żeby odwiedzić rodzinę Semiego, męża mojej córki.
W jak… hmm… Tom Waits.
X jak… Och, co mogę powiedzieć, Ksylofon (Xylophone)… Marimba. Niesamowite dzieło Ruth Underwood na najbardziej szalonych i najtrudniejszych partiach skomponowanych przez Franka Zappę.
Y jak… album You zespołu Gong. Nie potrzebowałem żadnych narkotyków, kiedy razem z przyjaciółmi przemierzaliśmy przez ten cały album. Muzyka robiła tutaj całą robotę. Miałem wówczas chyba 17 lat.
Z jak… W 2009 roku grałem na festiwalu CoCArt w Toruniu. Wszystko było dla mnie inspirujące i ciekawe. Najsilniejsze wspomnienia z całego festiwalu mam związane z występem Z’EV-a. Grał bardzo intensywne i interesujące solo na perkusji. Zostało w mojej głowie na wiele, wiele lat.
Å – Ä – Ö jak… Miałem pomysł, by na moim albumie Självskalv wszystkie tytuły utworów zawierały przynajmniej jedną z tych liter: Å, Ä, Ö. Wiem, że Ö występuje też na Węgrzech, ale abstrahując od tego, to właśnie u nas na zimnej północy mamy niecodzienne litery. Tak mi się przynajmniej zdaje. Odkąd język szwedzki otaczany jest coraz większym wpływem angielskiego, pomyślałem, że miłoby było uhonorować te litery, które wkrótce mogą zostać wytępione.
English version:
A Anton Webern, For bringing air and space in the music. I will always remember the trumpets very minimalistic role in the 3rd part of „Six pieces for orchestra” from 1928.
B Broken Music. I think i first hear this sub-genre describing something happening in Ausland, Berlin a couple of years ago. I liked it so much! Its like the music is really a physical thing going on, a thing that can brake, be twisted and torn apart.
C Chaos. From time to time the word chaos comes to peoples lips when trying do describe their feeling from a concert i´ve made, often added with „friendly” „strange” or even the slightly contradictionary „organized”.
D Lisbeth Diers. Ab 15 years ago, i got to return to working with puls and rhytm again after a long period of only working with sounds without any connection to puls. When i first saw Lisbet playing – i emidiately got a new and fresh experience of how extremely cool it can be working with pulse. Happy to have been playing with her from time to time since our first meeting back there in year 2011
E Ecological, beacuse there is no other way.
F Failtronics. It felt good to find a name suitable for the uncontrolled mess of cables and machines with different degree of reliability and function, that from time to time constitute my set-up.
G Gamelan Music. Of course! I´m totally predictable. Just as i am isnpired by John Cage.
H Home. I still cant descide if i´m a country guy, or a city guy. Still constantly going back and forth from our eco-village in the countryside to a small apartment in Malmö. The constant change gives me inspiration but also a feeling of beeing split in half.
I Improvisation, Impulse, Intuition. Theese three words is prominent in nearly everything i do.
J Percy Jones. Hearing him treating the fretless bass on Possible Musics with Brian Eno and Jon Hassell made a huge impact on me. I was in my 20s.
K Krakow. A city i enjoy coming back to, again and again… also for playing there now and then. I will never forget a concert in a crowded small cellar together with fantastic Martin Kuchen, a couple of years ago.
L Laurie Anderson. I get goose-bums when hearing „Oh Superman” i cant move when i hear that song. Everything stops.
M Maria Bertel. Hearing her treating her trombone with that biiig amont of energy and punk-attitude made me stand up and just scream, on a concert in Malmö 2017.
N Now. As i see it – Its not possible to deal with improvisation without dealing with the word „now” on a deep level.
O Ohrenhoch. A small sound gallery in Berlin presenting a sound installation once a week.
Its a very nice atmosphere there and the people running it are so lovely. I was so glad to have the opportunity to display my graphic scores there connected to the unpretentious sounds from the piece „Stockholm Serenity”.
P Poland in general! Beside Sweden, Poland is the countre that i have played most concerts in. Krakow, Lodz, Bydgoszcz, Torun, Wroclaw, Poznan, and maybe some more cities i have forgot. I love to travel in Polan by train, where you (still today?) can open the windows and feel the wind blow.
Q Qarin Wikstrom, Copenhagen, aka „Q” brings me in some crazy beat-related electronic groooovy state of mind. So happy to play with her as often as i can.
R Ruth Barberan, Catalan trumpet player and concert organizer, and her partner Sisu Coromina were some of the first musicians i met and played with in Barcelona. They really opened their hearts and their home for me and i have so much good memories from spending time with them.
S Supersilent, live in Göteborg some time ago. Massive, threatening, scary and beautiful.
T Train. Because we all should stop this madnees of flying som much. I took the descicion to stop fly over 10 years ago, and has stick to that promise ever since. They say – „i hate to fly, but i have to” I say „Bullshit. If it really is so, you should definitley make some changes in the way you live your life”.
U Ulrich Phillipp. Living in Wiesbaden, playing double bass. So inspiring, humble and warm-hearted.
V Valparaiso in Chile. I havent been there yet, but i´ve heard so much good about that little village. I am thinking about taking the boat going from Hamburg to South-America, the ticket – ab 3000 euro – is not really possible for me to buy yet, but i am starting to set money aside for going there. Also to visit the family of my daugthers husband Semi.
W.……..hmm….. Tom Waits.
X Oh… what can i say… Xylophone… Marimba. Ruth Underwood´s brilliant work on the most insane and difficult parts composed by Frank Zappa.
Y Album „You” by Gong. No drugs needed when me and my friends were tripping to that whole album, the music itself made us high enough. I was maybe 17.
Z In 2009 i played on CocArt Festival in Torun Poland. It was all very inspiring and interesting.
One of the strongest memories from that festival was to hear Z’EV play a very intense and interesting percussion solo, that stayed in my mind many many years after.
Å – Ä – Ö On my CD „Självskalv”, i had an idea that all titles should contain at least one of these letter Å, Ä, Ö. – i know Ö is also present i Hungarian, but besides from that, its just here in the cold north we have this unusual letters, i think. And since the swedish language gets more and more influenced by English, i found it nice to praise these letters
that might soon be exterminated.