Dziś w ABCD swój alfabet przedstawia Anja Kraft. Znacie ją z imprez na Smolnej czy w Luzztrze, związana jest też z Instytutem. Jakie ważne osoby, wydarzenia czy artyści wymieniła Anja Kraft? Weekendowe ABCD już czeka.
A jak…
Aphex Twin. Absolutna ikona. Miałam szczęście słyszeć go na żywo dwa razy – niesamowite przeżycie!
ASC. Od jakiegoś czasu jestem nim zafascynowana. Potrafi zrobić powalające szamańskie techno jak i ambient.
Ambient. Muzyka, którą wielbię od dłuższego czasu.
Audio Assault. Niestety wytwórnia, która już nie działa, a obfituje w wiele perełek, po które bardzo chętnie sięgam szczególnie pod koniec setów.
B jak…
Berlin. I to wcale nie przez kluby. Tutaj uciekam do swoich przyjaciółek, gdy mam dość Warszawy. Zwykle wpadam na tajskie żarcie do Transit, zwiedzam muzea, wystawy, galerie oraz daję się porwać na kawę (której w Polsce nigdy nie pijam, bo nie lubię).
C jak…
Cisza. W domu nie słucham techno, a jeśli już słucham muzyki, to raczej cicho. Zupełnie naturalnie wychodzi mi zachowanie balansu między głośnymi klubami, a spokojem w mieszkaniu.
Closer. zdecydowanie mój ulubiony film.
D jak…
Dino Sabatini i Donato Dozzy. Obaj są w moim top topów od lat. Dino wielbię za jego szamańskie, hipnotyczne techno, za mój ukochany album Shaman’s Paths, a także za jego występ w Tresorze, który cały przetańczyłam, mając ciarki szczególnie wtedy, gdy zagrał np. „Telemacus” (numer wydany wspólnie z Dozzy). Donato kocham za jego nieszablonowość, za otwarty umysł, za porąbane acidy oraz melancholijne ambienty. Nie mogę się doczekać, gdy usłyszę go pierwszy raz podczas tegorocznej edycji Instytut Festival.
E jak…
Electrified. Określenie, które towarzyszyło mi od początku mojej elektronicznej drogi, nazwa teamu, najkrótszy opis mojej osoby.
F jak…
Fiji. Jako dzieciak marzyłam, aby tam się wybrać.
G jak…
Graphic Surgery. Odkryłam ich, gdy zaczęłam szaleć za Conforce (aka Silent Harbour, Versalife) i winylowymi wydawnictwami w Delsin, których okładki uświetnione zostały ich pracami. Marzy mi się taka sztuka w moim salonie.
H jak…
Hipnotyczne techno… Wiadomo: Dino Sabatini, Donato Dozzy… cała włoska scena.
I jak…
Instytut. Bardzo się cieszę, że Iwona i Joanna pozwoliły mi być jego częścią. To dla mnie wielki zaszczyt tworzyć z nimi historię tej marki.
Islandia. Z jednej strony mnie fascynuje, a z drugiej przeraża – kiedyś odwiedzę.
J jak…
Juno Calypso. Tak jak dawno temu odkryłam Andersa Rokkuma, teraz zachwycam się pracami odkrytej podczas mojej ostatniej podróży do Berlina Juno. Dla mnie jej prace to połączenie kobiecości, psychodelii i słodyczy.
K jak…
Khidi – marzę o tym i śnię.
L jak…
Lublin. Skąd pochodzę. Najpierw Tatary, później LSM. Wąwóz. Gimnazjum na Czubach, Liceum nr Vll, później XXlll. Park Saski, Krakowskie Przedmieście. MC. Graffiti. Miasteczko akademickie.
Luna. Kino, do którego najchętniej i najczęściej chodzę.
M jak…
Medytacja.
N jak…
Nina Kraviz. Od lat jest dla mnie największą inspiracją. Niesamowita artystka, niesamowity człowiek. Uwielbiam ją!
O jak…
Oake. Od Monad XXIV wydanej w Stroboscopic Artefacts jestem ogromną fanką, a od lajwa zagranego podczas zeszłorocznej edycji Instytut Festival – psychofanką (śmiech)
P jak…
PSY! Szczególnie moje (śmiech) Od zawsze je uwielbiałam, są najcudowniejszymi istotami na tej planecie.
R jak…
rrose. Wszystko czego się dotknie zamienia w muzyczne złoto. Od lat w moim top topów.
RY X. Ubóstwiam, gdy nie techno.
S jak…
Stroboscopic Artefacts i Semantica. Moje ukochane dwa labele. Dzięki SA poznałam niesamowitą, nieszablonową muzykę i tym samym znalazłam swoje miejsce w techno.
Szamańskie techno… Szczególnie od Dino Sabatini. Kiedyś byłam przekonana o tym, że nie znajdę drugiego takiego artysty jak Dino, natomiast ku mojemu zdziwieniu ASC potrafi produkować iście szamańskie dźwięki i chwała mu za to! Śmieję się, że to neoszaman.
T jak…
Trance. A szczególnie Trance Progressive – to dzięki miłości do tej muzy zaczęła się u mnie elektroniczna podróż. Uwielbiałam jej prostotę, mrok i niesamowity subbas.
Tama. Polubiłam to miejsce, bardzo się cieszę, że wrócę tam w czerwcu.
Tresor. nadal nie mogę uwierzyć w to, że za najsłynniejszymi berlińskimi kratami gościłam dwa razy. Dla mnie jako DJki jest to spełnienie marzeń.
Trentemøller. To on jako pierwszy, bardzo ale to baaardzo dawno temu, „pokazał“ mi muzykę przepełnioną melancholią, smutkiem – taką, jaką do dziś lubię najbardziej.
U jak…
Underground. Wszystkie procesy z początków doskonale obrazuje Matthew Collin w książce „Odmienny stan świadomości. Historia kultury ecstasy i acid house”.
W jak…
Woda. Jeziora, morza, oceany działają na mnie inspirująco. Wyciszają mnie. Kocham!
X jak…
Xerrox. A raczej wszystkie one.
Y jak…
Yoga nidra.
Z jak…
Złoty środek, który staram się nadal wypracować i czuję, że jestem coraz bliżej.
Ż jak…
„Życie Pasterza” – najlepsza książka, jaką przeczytałam w zeszłym roku.