Tobiasz Biliński porzucił swój wieloletni projekt Coldair, rozpoczynając nowy rozdział zatytułowany Perfect Son. Nam opowiada o pracy nad płytą Cast i lekkich zmianach, jakie zaszły w jego życiu. Wszystko tuż po premierze utworu „It’s For Life”.
PIOTR STRZEMIECZNY: Czekało się i czekało i w końcu doczekało. Tobiasz Biliński w Sub Pop. W końcu.
TOBIASZ BILIŃSKI: No, w końcu się udało! Całkiem chyba fajnie, dobrze się z tym czuję.
Długo trwały prace nad tą płytą?
Jakieś dwa lata. Były zawirowania, najpierw napisałem materiał i pojechałem nagrać go do Stanów, ale potem stwierdziłem, że połowa piosenek mi się nie podoba i je wywaliłem. Napisałem parę nowych i je nagrałem, tym razem w Axis Audio w Warszawie, u Marcina Buźniaka. On też zmiksował i zmasterował płytę i moim zdaniem zrobił to na absolutnie światowym poziomie. Polecam!
Cast, twoje nadchodzące wydawnictwo, ukaże się nie pod szyldem Coldair a jako Perfect Son. Dlaczego ta zmiana? Nowa nazwa pochodzi od utworu z The Provider?
Tak! Ta piosenka zawsze była mi bliska, a tak się złożyło, że tytuł i tekst mogę odnieść do wielu rzeczy i wydarzeń w moim obecnym życiu. Co zabawne, czasami w kompletnie inny sposób niż wtedy, kiedy ją napisałem. No, ale to mocno prywatny temat na długą rozmowę, więc może innym razem.
>>Zobacz najnowszy teledysk do „It’s For Life”, premierowego utworu Perfect Son.
Żal było zamknąć ten długi rozdział w życiu?
W ogóle nie! Potrzebowałem czegoś nowego.
Amerykański wydawca jest wynikiem Off Festivalu i Twojego występu kilka lat temu. Potem grałeś w Stanach, kilka razy.
OFF Festivalu tak, ale też SXSW w Austin. Jonathan (współzałożyciel) zobaczył w Teksasie mój koncert i od tamtej pory interesował się tym, co robię. Po The Provider podpisaliśmy kontrakt publishingowy – zarządzanie prawami autorskimi, tantiemami itp. Po tym jak usłyszał demówki nowych piosenek, zaproponował mi normalny kontrakt płytowy.
Uda się zajechać do Stanów i przy okazji promocji tego albumu?
Na pewno! Nie wiem tylko jeszcze kiedy.
Daleko na „It’s For Life” do muzyki z czasów starego Coldaira. Do The Provider… już trochę bliżej.
To prawda. Bardzo się zmieniłem przez ostatnie lata, dużo dobrych rzeczy wydarzyło się w moim życiu. Mam teraz żonę, psa, trochę mi się poukładało w głowie. Nowe piosenki są zdecydowanie mniej mroczne, ośmielę się nawet stwierdzić, że wkradł się jakiś optymizm. Zawsze mnie fascynowało to, jak bardzo muzyka zmienia się w zależności od stanu umysłu, totalnie nie ma nad tym kontroli.
Co planujesz w ramach promocji przed premierą Cast, która już 15 lutego?
Spytaj Sub Pop! Nie no, żartuję. Będzie jeszcze na pewno jeden singiel.