HATI szykuje nową płytę, która ukaże się już lada chwila. Tym razem nie w duecie, a kolejny raz jako trio. Oprócz Rafała Iwańskiego i Rafała Kołackiego usłyszymy też Jerzego Mazzolla. Posłuchajcie nowego utworu i przeczytajcie wywiad z Iwańskim zapowiadające Teruah.
Album ukaże się nakładem Requiem Records. Przypomnijmy, że ostatni płyta HATI, zatytułowana Metanous, została wydana w 2015 roku przez Zoharum. Sesje nagraniowe do Teruah odbywały się blisko półtora roku w Toruniu, w tym w opuszczonych halach zakładów Elana. Utworem promującym i zapowiadającym Teruah jest „Inspiration I”.
Przeczytajcie naszą rozmowę:
HATI wraca. Co się u was działo od czasu wydania Metanous?
Rafał Iwański: Tak, wracamy z nowym materiałem, nagranym w trio, tym razem z Jerzym Mazzollem. Trochę czasu zajęło nam przygotowanie tego albumu. W ostatnich kilku latach graliśmy dość regularnie, z HATI były to głównie koncerty w duecie w różnych miejscach Polski i kilka za granicą, w tym kilka w bardzo prestiżowych i prawie idealnych pod względem akustycznym warunkach. Zagraliśmy też trzy koncerty z Mazzollem, pierwszy jakoś trzy lata temu, na otwarciu warszawskiego Mózgu, a w tym roku dwa koncerty z legendą polskiej awangardy, tubistą Zdzisławem Piernikiem (swoją drogą; Jerzy poznał nas z panem Zdzisławem w Mózgu w Warszawie w 2014 r.). Jeździliśmy też trochę z koncertami prezentując film dokumentalny o Z’EV-ie, Heart Beat Ear Drum – a film about Z’EV (reż. Ellen Zweig). Album Metanous był wydany w 2015 roku, nagrywaliśmy go jeszcze w trio z Robertem Darowskim, grającym na etnicznych instrumentach dętych… Sporo czasu zajęła nam wtedy edycja i miksowanie materiału. Dobrze, że Teruah udało się nam wydać jeszcze w 2017 r.
Nie da się jednak ukryć, że ostatnio nie gramy z HATI tylu koncertów, jak np. w latach 2007-2013. Wydaje się, że główna przyczyna to fakt, iż od 2011 r. współtworzymy kolektyw INNERCITY ENSEMBLE, do tego od 2014 r. gram w Alameda 5, a Rafał Kołacki od 2015 w T’ien Lai, z którymi to zespołami mamy w sumie sporo koncertów i prób. Poza tym mamy swoje projekty solowe i kilka innych zespołów czy duetów jak Kapital, Voices of the Cosmos czy Mammoth Ulthana, które co jakiś czas uaktywniają się koncertowo i wydawniczo.
To wasze kolejne wydawnictwo przygotowane z innym artystą, choć na ogół był to Z’EV. Skąd pomysł na Jerzego Mazzolla?
Mamy spore doświadczenie w nagrywaniu z innymi muzykami. Fakt, pierwszym gigantem, z którym zrealizowaliśmy wspólne płyty i wiele koncertów, był Z’EV. Z naszej współpracy wyszły trzy albumy sygnowane HATI & Z’EV: #1 zrealizowany jeszcze korespondencyjnie (Ars Benevola Mater, 2006, Włochy), koncertowy podwójny album Heart of a Wolf (Zoharum, 2011) oraz nagrany w studiu Collusion (Idiosyncratics Records, 2012, Belgia), według nas najlepszy. Była też współpraca koncertowa i płyta Equilirium nagrana z Peterem Votavą, Austriakiem działającym jako PURE, wydana pod szyldem PRSZR w szwajcarskiej wytwórni Hinterzimmer Records w 2012 r.
Natomiast na albumie HATI Wild Temple (Monotype Rec., 2012) zagrał z nami w czterech numerach na instrumentach perkusyjnych Sławek Ciesielski, perkusista zespołu Republika. Do tego są dwie wcześniejsze płyty nagrane z udziałem Darka Brzostka (Ka i koncertowa Enter the Dragon) i wspomniana wcześniej Metanous.
Paradoksalnie, prawie wszystkie płyty HATI były nagrywane w trio. Wydaje mi sie, że płyta, praca i koncerty przed Metanous uzmysłowiły nam, że bardzo dobrze odnajdują się, w naszym zdominowanym przez instrumenty perkusyjne składzie, instrumenty dęte. Dodam, że zależało nam zawsze, by HATI był zespołem grającym na instrumentach akustycznych (poza małymi wyjątkami, jak np. PRSZR, udaje się nam taki status utrzymać do dziś).
Jeśli chodzi o Jerzego, to pojawił się on po prostu niespodziewanie – jako widz podczas CoCArt Music Festival, organizowanego przez nas w Toruniu, a była to wiosna 2014 roku. Nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawialiśmy. Wywiązała się wtedy fajna rozmowa, postanowiliśmy od razu wspólnie, że trzeba zrobić coś razem – co stało się faktem już we wrześniu tego samego roku, kiedy urządzilismy na naszej sali prób w Toruniu kilkudniową sesję improwizowaną, rejestrując ostatniego dnia najciekawsze fragmenty. Propozycji współpracy ze strony takiego muzyka jak Mazzoll nie odrzuca się, to było dla nas od razu oczywiste, że trzeba zrobić coś dobrego razem..
Prace nad Teruah były rozłożone w czasie. Dlaczego musieliście te sesje rozwlec na 2014 i 2016 rok?
Jak wspomniałem wcześniej, każdy z nas jest bardzo zajęty graniem w innych zespołach i realizacją różnych inicjatyw, jak np. organizacja festiwali, serii koncertów czy warsztatów dźwiękowych. Dotyczy to oczywiście zarówno nas, jak i Jerzego. Nie narzekamy na brak zajęć… To może być główna przyczyna, że przerwa między tymi sesjami trwała ponad 1,5 roku, chociaż w czasie pomiędzy graliśmy razem koncerty, do tego każdy zupełnie inny, jeśli chodzi o grany materiał i w całkiem innych okolicznościach. Potem oczywiście mieliśmy sporo pracy z edycją jednej i drugiej sesji, bo to w każdym przypadku kilka godzin nagrań, też różne wersje niektórych utworów, chociaż sesja w Elanie była w sumie całkowicie improwizowana, do tego nie wymagała procesu miksowania, w przeciwieństwie do nagranych wielośladowo kawałków z września 2014. Muszę w tym miejscu dodać, że nasz kolega z Innercity Ensemble, czyli Artur Maćkowiak, zrobił świetną robotę, produkując w studio pięć pierwszych numerów (Inspiration I – V), tzn. zmiksował je i dodał swoje partie instrumentów elektronicznych. Dopiero we wrześniu tego roku, dosłownie miesiąc przed tłoczeniem płyty, usłyszeliśmy co Artur przygotował. I jesteśmy jednomyślni: nikt inny nie zrobiłby tego lepiej.
Jak się nagrywało w Elanie?
To była prawdziwa przygoda. Do pomysłu, by nagrywać w Elanie, bardzo zainspirował nas nasz krótki koncert zagrany na Festiwalu Transgresje w ramach spektaklu audio-wizualnego „Bunt maszyn” jesienią 2015 r.
Postanowiliśmy wtedy, że musimy nagrać coś w takich ciekawych warunkach akustycznych, gdzie jest dość spory pogłos. W rezultacie w maju 2016 r. wróciliśmy do hal Elany, już bez publiczności, ale z naszym dawnym toruńskim realizatorem koncertów i nagrań Bartkiem Jaworskim (np. płyty Wild Temple czy Collusion), grając i nagrywając cały dzień. Dla mnie osobiście był to powrót do naszych korzeni, do tego co robiłem z HATI w 2003 r., jeszcze z Darkiem Wojtasiem, w halach dawnej fabryki Merinotex. Mam na myśli album wydany na CD-R Genius Loci (w 2013 była reedycja na kasecie, w boxie HATI wydanym przez Zoharum). Dzięki tej sesji z Mazzollem w Elanie udało się nam skompletować album prezentujący nasze dwa różne oblicza, można śmiało powiedzieć, że Teruah zawiera dwa minialbumy… Ale to, co finalnie słyszycie, to też zasługa świetnego masteringu Marcina Bocińskiego.
Lada dzień premiera płyty, co potem?
Jerzy ostatnio napisał nam w liście, kiedy wszyscy wpadliśmy w ferwor odsłuchów i ostatnich poprawek miksów oraz dogrywek partii Artura Maćkowiaka: „Bardzo się cieszę na tę płytę i zgodnie z ideologią mojej nieistniejącej wytwórni Mazzolleum: muzyka nagrana »jest martwa« 😉 A dla mnie jest jedynie prowokacją, by dalej pracować, więc nie przesadzajmy z tym dopracowaniem szczegółów. Bardzo Wam dziękuję za waszą pracę i czujność. Będzie świetnie!”. Chyba podobnie traktujemy ten projekt muzyczny. Na ten moment nie wiemy, co będzie dalej z tym naszym muzycznym spotkaniem. Poczekamy teraz jakiś czas na „oddźwięk” słuchaczy i recenzentów. Może organizatorzy festiwali i koncertów zaproszą nas gdzieś na 2018 r., byśmy mogli znowu zagrać jako HATI & MAZZOLL.
Na koniec mogę powiedzieć, że płyta z Mazzollem jest pierwszą w serii. Na maj 2018 r. planujemy premierę albumu HATI & Zdzisław Piernik. Sesję nagraniową mieliśmy we wrześniu w Domu Kultury Kadr w Warszawie, teraz czeka nas żmudny proces edycji i miksowania materiału. Zagramy też razem kilka koncertów, w tym jeden na dużym festiwalu jesienią 2018 r.
MAZZOLL – wirtuoz klarnetu basowego, sięgający głęboko do tradycji polskich improwizatorów i twórców muzyki współczesnej połowy XX w. Twórca albumów, które zmieniły oblicze polskiej muzyki improwizowanej. Był jednym z inicjatorów tzw. rewolucji yassowej, jednak odciął się od tego nurtu, tworząc ideę Arhythmic Perfection i zajął się europejskim aspektem improwizacji w sztuce. Na początku lat 90. spotkał Dereka Baileya i na jego osobiste zaproszenie wyjechał do Londynu na legendarny już festiwal „company week”. Producentem jego pierwszej płyty „Perplex” był Tony Oxley. Mazzoll współpracował także z orkiestrą Django Batesa i kwartetem Petera Brötzmanna. Wydał serię płyt „Diffusion Ensamble”, improwizując na scenie z artystami różnych dziedzin sztuki. W czasie tej praktyki spotkał Petera Kowalda oraz Olgę Szwajgier i poprowadził z nimi warsztaty, które miały wpływ na całe pokolenie muzyków. Tworzył festiwal Art Depot zajmujący się naturą improwizacji w różnych kulturach.
HATI (Rafał Iwański i Rafał Kołacki) – duet z Torunia bazujący na brzmieniu instrumentów akustycznych, etnicznych oraz obiektów z recyklingu. Członkowie HATI doświadczenie w muzyce improwizowanej i perkusyjnej wykształcili podczas setek koncertów zagranych na festiwalach, w galeriach, teatrach, obiektach sakralnych i klubach w niemal całej Europie i w USA. Nagrywali i wspólnie grali z innymi muzykami, jak m.in. Z’EV, Jerzy Mazzoll, PURE, Zdzisław Piernik, Sławomir Ciesielski czy John Zorn. Od 2007 r. podstawowy skład HATI to Rafał Iwański (występujący solo jako X-Navi:Et oraz m.in. w grupach Kapital, Alameda 5 i Voices of the Cosmos) i Rafał Kołacki (m.in. T’ien Lai i Mammoth Ulthana). Obaj współtworzą kolektyw Innercity Ensemble, są też pomysłodawcami i kuratorami międzynarodowego festiwalu CoCArt Music Festival w CSW Znaki Czasu w Toruniu.