Dziś Neil Milton i Jules Jones wydali podwójny singiel „This Life (This Christmas) / Love Actually”. Można uznać, że świąteczna gorączka już w pełni.
To tylko dwa utwory, ale rozgrzeją wasze serca do czerwoności. To prawdziwie amerykańsko-szkockie szlagiery bożonarodzeniowe. Neil Milton, założyciel Too Many Fireworks i i szkocki ndierockowy muzyk mieszkający na stałe w Polsce, oraz Jules Jones, Amerykanka ze Seattle, scenarzystka, muzyczka i piosenkarka, połączyli swoje siły, by Święta przybyły do nas trochę wcześniej.
My zagadaliśmy Neila, co u niego słychać, skąd pomysł na tę współpracę, kim naprawdę jest Jules Jones, bo fanom niezalu w Polsce niewiele mówi to nazwisko. Poniżej nasza rozmowa, sprawdźcie też dwa utwory, które dziś miały swoją premierę.
Tekst dostępny jest też w wersji angielskiej.
PIOTR STRZEMIECZNY: Podczas gdy wiele świątecznych utworów ukazywało się na początku listopada, lub wcześniej, wy czekaliście do końca miesiąca.
Neil Milton: Tak było, ale szczerze mówiąc, bez szczególnego powodu. Kawałek jeszcze nie istniał aż do połowy Listopada. Jesienią ustaliliśmy, że stanie się częścią świątecznego indie albumu (wydawniczej serii wytwórni Cherryade Records z Manchesteru, w tym roku ukazuje się już trzynasta część), ale praca, a potem koncerty wyrwały mnie z kraju. Kiedy wróciłem do Warszawy, miałem może tydzień z kawałkiem żeby napisać, nagrać i zmiksować to wszystko. To była ciężka próba. Ale kiedy udało się wszystko skończyć, zdecydowaliśmy to wydać jako singiel w piątek (dziś), zaraz po świątecznej kompilacji (poniedziałek, 26 listopada), aby nie zagłuszyć premiery płyty CD.
Dzisiaj wydajesz swój dwustronny świąteczny singiel!
Jestem wielkim fanem muzyki z lat sześćdziesiątych, w szczególności styl the Wall of Sound Phila Spectora, i (moim zdaniem) udoskonalony przez Briana Wilsona na Pet Sounds. Mogę tylko marzyć o stworzeniu czegoś tak bujnego. „This Life (This Christmas)” było moim podejściem do sprawdzenia, czy jestem w stanie zrobić coś podobnego i zrobić to dobrze. Nie wydaje mi się, żebym to zrobił dokładnie w ten sposób, ale w procesie pisania i nagrywania wyszła cholernie dobra świąteczna piosenka. Utwór jest na 5 gitar basowych (grane 'na pięć’), 12 gitar, 3 fortepiany, smyczki, instrumenty drewniane dęte, i – subtelnie zagrane – dzwonki sań. Więc naprawdę wykorzystałem wszystko. Jules i ja współpracowaliśmy nad tekstem, jednak ona opracowała większość – refren, który kocham, jest cały jej dziełem. Jest odpowiedzią na wszystkie świąteczne utwory o tęsknocie za bliskimi, których zabrakło w święta. Oboje pomyśleliśmy jednak, że „nie, jebać to”, i napisaliśmy piosenkę o tym pięknym uczuciu po zerwaniu z prawdziwym dupkiem. Jestem pewien, że Jules chciałaby, żebym ci to powiedział, bo to ona opowiadała się za tytułem piosenki. Pierwotnie utwór miał nosić tytuł „This Christmas (You can fuck off!)”.
Do współpracy zaprosiłeś Jules Jones, artystkę, która nie jest w Polsce tak dobrze znana jak ty.
Jules jest scenarzystką i muzyczką ze Seattle w stanie Waszyngton. Razem ze swoim partnerem, Samem Akiną, napisała scenariusz do filmu, Listy do M. Później współtworzyła Planetę Singli i następne dwa filmy, potem przeprowadzili się z Samem do Polski, a Sam został zaproszony do reżyserowania drugiej części Planety Singli. Jules jest też niesamowitą piosenkarką, w Seattle była członkinią świetnego dreampopowego zespołu Ephrata. Nie mogę polecić ich mocniej niż tylko zachęcić do posłuchania i sprawdzenia ich muzyki. Na szczęście poznaliśmy się i zaczęliśmy wspólnie pracować. Biorąc pod uwagę harmonogramy, projekty i normalne życie, zajęło nam ponad rok, aby w końcu coś nagrać, ale kiedy już to zrobiliśmy, wszystko zaczęło się układać.
Wspomniałeś o Planecie Singli. Widziałeś te filmy?
Hah! Widziałem, w rzeczy samej! Jules zaprosiła mnie i moją partnerkę na premierę, co było wydarzeniem samym w sobie. Ubrany w jeansy i t-shirt, nie sądziłem, że będę chodził po czerwonym dywanie. Nie do końca orientując się w świecie polskiej kinematografii, spytałem się Marty o rodzaj filmu, który będziemy oglądać… „Czy to jest jakieś niezależne kino? Czy to polska wersja filmów Richarda Curtisa? O czym my tu mówimy?”. Zatem to była lekka niespodzianka i powód do dumy z Jules i Sama, kiedy uświadomiłem sobie, jak dużą rzecz zrobili. Nasz świąteczny utwór nie był inspirowany filem, ale widzę pewne podobieństwa, kiedy słucham go teraz – szczególnie na początku filmu. Jeśli widziałeś ten film, to mam nadzieję, że wiesz mniej więcej, o co mi chodzi.
Święta coraz bliżej. Jakie masz plany? Zostajesz w Polsce czy wracasz do Szkocji?
15 grudnia pokażę moją audiowizualną instalację na festiwalu Foundations w Manchesterze, Festiwal jest współkuratorowany przez Valentine Records, wytwórnię, która w przeszłości wydawała moją muzykę. W przyszłym roku kończę 40 lat i w związku z tym zrobiłem mały projekt zatytułowany „A Promising Future Behind Me”, w którym prezentuję muzykę z różnych etapów mojej muzycznej kariery. Tego dnia moja audiowizualna instalacja będzie prezentowana na festiwalu, a koło godziny 21 krótko wystąpię na żywo – tylko mój głos i gitara. Naprawdę nie mogę się już doczekać. Potem wskakuję w pociąg i jadę do Szkocji, spędzić czas świąteczny w domu moich rodziców.
To teraz trudne pytanie – jaka jest twoja ulubiona piosenka świąteczna?
O stary, co za pytanie! Jest tyle świetnych świątecznych utworów. Oczywiście wszystko ze świątecznego albumu Low jest dla mnie mistrzowskie, ale na przestrzeni lat doszedłem do wniosku, że to trochę sztampowa odpowiedź. Każdy, kto chce mieć święta odrobinę w stylu indie, wymieni album Low, i pomimo, że to niesamowita płyta, są też inne warte uwagi utwory. Belle and Sebastian zrobili kiedyś sesję w Peel Session z utworami świątecznymi – to trzeba sprawdzić. Christmas Gift For You Phila Spectora to standard. Moją ulubioną świąteczną piosenkę nagrał Andy z mojego pierwszego zespołu, Troika. To cover „Listen, the snow is falling” Yoko Ono, które nagrało Galaxie 500. Troika też zrobiła ten cover. To świetna piosenka.
Kilka tygodni temu wydałeś solową epkę, którą opisałeś na FYH w Czynnikach pierwszych. Co dalej?
Co dalej? Cóż, będzie festiwal w Manchesterze, potem szykuje się krótka przerwa. Ale mam w Szkocji gitarę, więc będę coś tworzył do nowego zespołu. Milton i Jones to okazjonalna rzecz, ale Joles i ja zawiązaliśmy nowy projekt z innymi muzykami, w tym momencie gramy na próbach. Zespół wciąż potrzebuje swojej nazwy, ale czuć, że wszystkim w duszy gra indie, a sporo osób stwierdziło, że gramy power pop w iście brytyjskim stylu. Więc to u mnie dalej. Bądźcie czujni na początku przyszłego roku.
When many Christmas songs appeared in the begining of november or earlier, you waited till the end of the month.
Yeah, we did, honestly though for good reason. The song didn’t exist until the middle of November. In autumn, had agreed to be part of an indie Christmas album (a series from Cherryade Records in Manchester, now on it’s 13th edition), but work, and then some concerts, took me out of the country and when I got back to Warsaw, I had maybe a week and a bit to write, record, and mix the whole thing. It was an ordeal. So when it was finished, we decided to release it as a single on the Friday (today) after the Christmas compilation came out (Monday 26th), so as not to preempt the CD release.
Today is a release day of your double side Christmas single!
I’m a big fan of 60s music, and especially the Wall of Sound production style made famous by Phil Spector, and (in my opinion) perfected by Brian Wilson on Pet Sounds. I can only dream of making something so lush. „This Life (This Christmas)” was my attempt at just seeing if I could do something similar, do it festive, and do it well. I don’t think I nailed it, but in the process, wrote and recorded a bloody lovely Christmas song. The song itself has 5 bass guitars (playing in 5ths), 12 guitars, 3 pianos, strings, woodwind, and – while subtle – the ubiquitous sleigh bells. So I really threw everything at it. Jules and I collaborated on the lyric, though she wrote most of it – the chorus, which I love – is all her. It’s an answer to all those Christmas songs pining for a loved one, missed at Christmas time. We decided, 'nah, fuck that’, and wrote a song about being delighted after a break-up with a dickhead. In fact, and I’m sure Jules would want me to tell you this, as she advocated this as the title of the song though by then we’d already submitted it, the song’s working title became „This Christmas (You can fuck off!)”.
You invited to the cooperation Jules Jones, artists who is not so known in Poland as you.
Jules is a screenwriter and a musician from Seattle, Washington. With her partner, Sam Akina, she wrote the movie, Listy Do M. Later, they co-wrote Planeta Singli, and the following 2 movies, moving to Poland as Sam was invited to direct the 2 sequels. Jules is also an amazing singer, and in Seattle was a member of a pretty fantastic dream-pop band, Ephrata. I can’t recommend more strongly that readers should check them out. Through chance, we met and began working together. Given schedules, projects, and life, it took us over a year to finally record something but once we did, it all seemed to fall into place.
You mentioned Planeta Singli movies. Did you watch it?
Hah! I did watch it, indeed. Jules invited my partner and I to the premiere – which was an experience in itself. Dressed in jeans and a t-shirt, I didn’t think to walk on the red carpet. Not being particularly knowledgable about the world of Polish cinema, I had to ask Marta about the size of film we were watching… „Is this an indie film? Is it the Polish equivalent of a Richard Curtis film? What are we talking here?” So it was a bit of a surprise, and a sense of pride in Jules and Sam when I realised how big a deal it was. Our Christmas single wasn’t inspired by the movie, but I can see certain parallels when I listen back to it now – particularly from the beginning of the movie – and if you’ve seen it, I hope you’ll know the bit I mean.
Christmas is coming. What are your plans? You stay in Poland or just go back to Scotland?
On the 15th December, I’ll be presenting an audio/visual installation in Manchester, UK at the Foundations festival. The festival itself is co-curated by Valentine records, a label I’ve released music on in the past. It’s my 40th birthday next year, and I have a small project called „A Promising Future Behind Me” in which I present music from all the various stages of my musical career. For a day, the audio/visual installation will play at the festival, and, I think at 9pm, I’ll play a short live performance – just voice and guitar. So I’m really looking to that. Afterwards, I’ll get the train up to Scotland and spend the Christmas period at my parents’ place.
So now very hard question – what is your favourite Christmas song?
Oh boy, that’s quite a question as there’s some great Christmas songs out there. Obviously everything on Low’s Christmas album is up there for me, but over the years, I’ve found that to be a bit of a cliched answer. Anyone who wants to have a little indie-cred cites Low’s album – and despite it being incredible, there’s some other great music out there too. Belle and Sebastian did a Peel session once with lots of Christmas songs – that’s worth checking out. Phil Spector’s Christmas Gift For You album is a standard, for me. My favourite Christmas song though, I was turned on to it by Andy, the singer of my first band – Troika. It’s Galaxie 500’s cover of Yoko Ono’s 'Listen, the snow is falling’. Troika covered it back in the day too. It’s such a great song.
Few weeks ago you have released your solo ep which was described on FYH in Prime Factors. What next?
What’s next? Well, there’s the festival in Manchester, then a bit of a break, but I’ll have a guitar in Scotland so I’ll be writing some songs for the new band. Milton and Jones is going to be an occasional thing, but Jules and I have also teamed up with a couple of other musicians and we’re rehearsing at the moment. The band still needs a name, but there’s a definite indie vibe to it and it’s been referred to, by more than one, as power-pop with a very UK feel, so that’s what’s next. Keep an eye out for that early next year.