Z 2019 do 1992 i 1993 roku. Vidna Obmana przenosi nas do lat swojego muzycznego dryfowania po belgijskim akwarium.

AUTOR: Vidna Obmana
TYTUŁ: Soundtrack For The Aquarium
WYTWÓRNIA: Zoharum / Antwerp Zoo
WYDANE: 25 marca 2019 / Lipiec 2001


Ten tytuł nie powinien nikogo spośród odbiorców wydawnictw Zoharum dziwić. W końcu już jedna płyta z nazwą Antwerpskie Zoo lub słowem akwarium w dyskografii wytwórni już się znajduje. Siedem i pół roku temu gdańska oficyna wypuściła Soundtrack For The Antwerp Zoo Aquarium z nagraniami Hybryds. I była to reedycja albumu okazjonalnego, specjalnie przygotowanego na sto pięćdziesiątą rocznicę powstania Zoo w Antwerpii i tamtejszego akwarium. Oryginał z 1993 roku stanowiła kompilacja prac Hybryds i Vidny Obmany, Dirka Serriesa, zebrana w jedną całość i wydana – a jakże – przez antwerpskie Zoo. I oba krążki zostały później wznowione, ale nigdy w Polsce, nigdy przez Zoharum. Ale życie nie lubi próżni, a stare płyty często są zapominane.

Stąd w grudniu 2011 Mehring i Porwet wydali Soundtrack For The Antwerp Zoo Aquarium, a skoro rok 2018 stał pod znakiem dominacji Vidny Obmany w Zoharum (odświeżono pięć pozycji Belga na dwóch oddzielnych wydawnictwa – jedno z trzema płytami, drugie z dwiema), tak nic dziwnego, że wiosna (a naprawdę to jeszcze zima) 2019 roku przywitała nas reminiscencjami kolejnych prac.

I to zupełnie naturalne, że po pozycji Hybryds Zoharum przypomina drugą część splitu Soundtrack Voor Het Aquarium. Odrzućmy nagrania Sandy’ego Nijsa, na zebranie wszystkich reedycji Hybryds na pewno przyjdzie jeszcze tutaj czas. Skupmy się na tych głębokich, niepokojących i graniczących momentami z ciszą kompozycjach artysty, będących – tutaj trafnie użyto tytułu – dźwiękowymi pejzażami dla wodnych widoków zza szyby.

Antwerpia to piękne miasto. Śliczny dworzec, urocza starówka, żydowska dzielnica z nieopodal ulokowanymi polskimi sklepami. Muzycznie, cóż, oprę się tylko na tych dwóch przykładach, również daje radę. Hybryds i Dirk Serries to mocni reprezentanci. W Zoo nigdy, nigdy nie byłem, ale też nie mam zwyczaju tam chadzać. W temacie miasta warto sięgnąć po Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów J.S. Margot. Świetnie, naprawdę świetnie napisana historia. Trochę reportaż, trochę powieść. Godne polecenia.

Soundtrack For The Aquarium – już same konkrety – Vidna Obmana nagrywał w latach 1992-1993, posiłkując się dźwiękami zarejestrowanymi w tytułowym miejscu. Woda, szum, plusk, bulgotanie i co tam jeszcze można z niej wykrzesać, wszystko Dirk Serries wyłapał w antwerpskim Zoo. Do nagrań terenowych Belg dorzucił masę elektroniki, loopy, momenty zebrane z taśm, nawet flet i partie wokalne się znalazły. Kocioł bogactwa, z którego stworzył długie, powolne, rozwijane miarowo i mozolnie kompozycje. Ambientowe, raczej mroczne i lekkie niż mieniące się pastelowymi barwami czy drone’owymi fakturami kawałki.

Ale Serries jako Vidna Obmana miał takie właśnie początki. Wystarczy sobie przypomnieć odświeżone przez Zoharum pierwsze wydawnictwa belgijskiego artysty, opisywane u nas Passage In Beauty (1991), Shadowing In Sorrow (1992) i Ending Mirage (1993) wydane jako Trilogy. Wystarczy sięgnąć po opublikowane kilka lat później, również przywrócone do łask przez gdańską oficynę The Surreal Sanctuary i The Contemporary Nocturne (2000), by mieć porównanie i ujrzeć rozwój muzycznych i kompozytorskich zapędów Serriesa. Początki Vidna Obmana to nic innego jak spokojne, delikatne i powolne narracje oscylujące wokół oniryzmu.

Dlatego nie dziwi układ Soundtrack For The Aquarium, dźwiękowo na płycie dostosowany do tematyki. Te melodie naprawdę przypominają obcowanie z wodą. Dryfowanie lub, co jest chyba celniejszym porównaniem, powolne, kojące tonięcie, opadanie, sięganie wręcz dna. Tak jak powoli rosną i opadają synthy w „Aqua 2b” czy ciężkawe, szorujące po gęstym mule „Aqua 3”. Dużo w tych nagraniach finezji, samozachowawczości, czerpania z natury i skrupulatności. To musiało być mozolne dłubanie w materiale, a skojarzenia ze Steve’em Roachem (z którym Vidna Obmana zresztą współtworzył później albumy) nie wydają się być takie głupie.

NASZA SKALA OCEN

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: