Vansy, koszule w kratkę, rurki i głowy pełne świetnych pomysłów. Debiutancki album Vermona Kids (którzy debiutantami nie są!) to świetna muzyka.
AUTOR: Vermona Kids
TYTUŁ: Very Sorry
WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 15 czerwca 2019
Szerokie ulice z szerokimi chodnikami, które łączą się z jeszcze szerszymi podjazdami. Ogródki bez płotów, przed domem niedbale rzucony rower. Nad bramą garażu w bungalowie wisząca tablica do kosza. Słońce, być może powiew wiatru znad Atlantyku.
Stany Zjednoczone lat dziewięćdziesiątych, a jeśli pójdziemy dalej to i osiemdziesiątych. Amerykańska indie-utopia, małolaty na deskorolkach i BMX-ach. Vermona Kids znakomicie przywracają ducha post-punku zza Oceanu. Ich debiutancki album Very Sorry ukazał się w najlepszym momencie – latem. Dla trzydziestolatków i czterdziestolatków też, tych zapewne bardziej sentymentalnych, do którego grona ja się jednak zaliczam, te miesiące od czerwca do września zawsze będą kojarzyć się z pewną szczeniacką erą w życiu, kiedy wszystko wydawało się jakby łatwiejsze, jakby prostsze, jakby bardziej perspektywiczne.
Życie jakie jest, wszyscy wiemy. Dorastamy, wspomnienia zostają. Z nami zostaje też muzyka – ta, która stanowiła ścieżki dźwiękowe do bardziej i mniej ważnych momentów; ta, która kojarzy nam się z dobrymi i tymi gorszymi chwilami. Ta z wakacji, ta wakacyjna. Wakacyjnie i sentymentalnie grają Vermona Kids z Wołowa. Na pierwszy rzut, bez wdrażania się w szczegóły personalne i muzyczne, to zespół jakich może nie wiele, ale dużo. Zamiłowanie do amerykańskiego indie przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, stylówa wyrwana z przedmieść New Jersey. Ale jak sprawdzimy, z jakimi składami związani byli członkowie (i członkinie w liczbie jeden) Vermona Kids, zagadka przestaje nią być. Fueling the Fire, Furnip Farm, Blue Raincoat czy Let the Boy Decide to nie są przypadkowe zespoły, a marki w polskim indie światku.
Dlatego na Very Sorry jest bardzo, bardzo dobrze. Fuzja post-punku z naleciałościami emo, przesterowane gitary, świetne solówki, melodie, które raz napędzają („[A Famous College Movie Quote]”, „In Different Rooms & In Bloom”, a raz wprowadzają prawdziwie melancholijny nastrój („Small & Humanlike”). W końcu Vermona Kids pokazują, że odrobili lekcje i na sprawdzianie z wiedzy o amerykańskim rocku wiedzą bardzo, bardzo dużo. Tutaj słychać, że Dinosaur Jr., Fugazi, At the Drive-in, Mars Volta, stary Blink 182 czy Sunny Day Real Estate byli w przeszłości katowani w najlepsze.
Very Sorry wchodzi bezproblemowo od samego początku. No, może z pominięciem krótkiego i mało treściwego intra „-”, ale już od drugiego na liście „[A Famous College Movie Quote]” przebój goni przebój. Ta muzyka jest jak fragmenty ulubionych książek, wybrane cytaty pisarzy, których cenimy najbardziej. To płyty, które mamy zgrane w naszych odtwarzaczach, aż w końcu wyrywki filmów z młodości, do których rzadko wracamy, ale które wspominamy z lekkim sentymentem.
NASZA SKALA OCEN