Mroczne, długie ambientowe pasaże z elementami noise’u. Tak brzmi pierwsza dla Zoharum płyta Θ (theta).
AUTOR: Θ (theta)
TYTUŁ: Total Division
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 29.03.2021
Grek w Norwegii. OK. Ale Grek w Tromsø? Za kołem podbiegunowym? To już brzmi ciekawiej. Ale Themistoklis Altintzoglou swoją muzyką wcale nie nawiązuje do kraju, z którego pochodzi. Θ (theta) i Total Division to mroczny dryf po zmrożonym Troms, pokrytych śniegiem fiordach okalających wyspę. W muzyce Θ (theta) nie ma żadnej radości, żadnych przyjemnych (w oczach wyobraźni) krajobrazów. Gdyby chciało się przypisać Total Division i dźwiękom, jakie znalazły się na płycie, scenerię norweskiego miasta, odizolowane melodie i motywy przywoływałyby skojarzenia z opuszczonymi ulicami Pyramiden, z chłodem Spitsbergenu, z samotnością, jaka tam musi panować.
Altintzoglou nie bawi się w półśrodki. Jego solowa twórczość wysysa ze słuchaczy jakiekolwiek nadzieje, jakiekolwiek radości, jakąkolwiek wiarę. I bezpieczeństwo. Zewsząd otaczają nas mroczne, depresyjnie ciężkie noise’owe uniesienia, drone’owe upadki, mroźnie rozciągnięte ambientowe syntezatory, ślizgające się po północnonorweskim lodzie. To chropowate gitary na pełnym przesterze, które kują w uszy i rozcinają (muzyczne) rany. Ale Total Division to też gorsze momenty, w których czas zdaje się dłużyć, a muzyka zlewa się w jedną całość, przemijając.
OK., ten zarzut tyczy się przede wszystkim „Cradle Stone”, utworu trwającego ponad pięć minut, w którym przez ponad połowę wybrzmiewa jeden motyw, pod którym czai się zapętlona linia syntezatora. Ten zabieg usypia, brzmi po prostu… nudno. I nie pomaga rozedrgana gitara na przesterze, która stara się dominować nad całością, ale otrzymujemy doomowy kawałek, takiego progresywnego muzaka, sennego generatora. Nic ciekawego. Już lepiej jest w długim, spokojnym ambiencie, który płytę rozpoczyna. „Shallow Well”, mimo że eteryczne, ma w sobie coś niepokojącego. Czy będą to nałożone na podstawę kawałka szumy, powtarzany niczym mantra motyw wygrywany na gitarze, a może hipnotyzująca melodia z syntezatora, wszystko to buduje odpowiednią aurę wtajemniczenia.
Siłę Północy słychać w mocnym, doomindustrialnym „Soul Discount”, a następne na liście „Coal Draw” wybrzmiewa pustką z opuszczonej radzickiej osady. Na wysokości rozpoczętej piątej minuty dominują pojawiające się piski i metaliczne uderzenia. Zastanawiam się tylko, który z tej dwójki utworów – „Glacial Mass”, „Crater Town” – jest najlepszy na płycie. Pierwszy to darkambientowa suita na rozkręcony przester i puszczone syntezatory, drugi jawi się jako cyber noise’owa suita zagrana w starym hangarze, gdzie gitara rzęzi, ściany odbijają dźwięk, a mrocznie świszczące przeszkadzajki, wraz z dźwiękiem walenia metalem o metal, brzmią po prostu świetnie.
Nie jest to wybitny album, ale fajna ciekawostka do zapoznania. W Zoharum znajdziemy wiele lepszych płyt, ale Total Division urzeka prostotą, fuzją gitary i synthów, nordyckim, podbiegunowym chłodem w wykonaniu ciepłolubnego (w teorii) Greka.