AUTOR: Terrie Ex / Paal Nilssen-Love
WYTWÓRNIA: Bocian Records
WYDANE: 17 czerwca 2016
INFORMACJE O ALBUMIE
W kategorii dzikiego, pozbawionego wszelakich ram jazzu Schobberdebonk plasuje się w ścisłej czołówce wydawnictw 2016 roku. Czy to kogokolwiek dziwi? Chyba nie. Terrie Hessels, Paal Nilssen-Love, te postaci stanowią jakoś kategorii Q, prawdziwy holendersko-norweski miks noise’owo-jazzowej Ekstraklasy, gdyby takie coś istniało. A że nie istnieje, zostaje ich wspólny album, który, jak przystało na improwizowane wydawnictwa, miażdży słuchaczy od początku do końca swoim nieposkromionym wydźwiękiem.
Pisanie o free-improv. jest zajęciem, ba, zadaniem, karkołomnym. Bo cóż dodać poza tym, co można na płycie usłyszeć? Spotkanie muzyków, dwóch wybitnych artystów w swoich kategoriach brzmieniowych, Hessels, czyli Terrie Ex, czyli członek The Ex, oraz Paal Nilssen-Love, jeden z wybitniejszych norweskich jazzmanów, syn także uzdolnionego perkusisty Terry’ego, który wraz z żoną założyli jazzowy klub w Stavangerze (stamtąd pochodzi też Sindre Bjerga, a w mieście można zwiedzić muzeum… konserw, taka ciekawostka. Dość ciekawa, nieprawdaż?). Więc jest to spotkanie, jest wspólne granie. Perkusja Paala, gitara Terriego. Razem tworząca i dająca naprawdę niezłe pokłady noise’u, dziką wolność muzyki, nieskrępowane podejście do komponowania. Choć o komponowaniu w przypadku i improwizowanego jazzu i Schobberdebonk ciężko mówić. Bo obaj podjęli się wspólnego dzieła, obaj wyszli z założeniem własnych motywów, które, zapewne, wraz z rozwojem sytuacji zostawały modyfikowane. Najlepiej będzie o tym świadczyć „Gruppe Kop”, firmowany jako utwór numer trzy, choć na płycie znajdują się dwa indeksy (po brawach w drugim kawałku od razu wchodzi trójeczka). To właśnie tutaj, po odpowiednim przetarciu trwającym blisko dwadzieścia sześć minut, wydaje się, że materiał przybiera w pełni ukształtowaną, jakby wytrenowaną formę. Nie zarys, a konkretne motywy, które wybrzmiewają spójnie, niezależnie od tego, jaki riff zapoda Terrie Ex, na jaką rytmikę postawi Paal Nilssen-Love. Jest bezbłędnie.
Wcale nie tak znowu gorzej jest i w „KrotenKoker (Part 1)” i „KrotenKoker (Part 2)”, gdzie agresywne, pełne jazgotu gitary Hesselsa korespondują z raz dynamicznymi, raz całkowicie stonowanymi partiami norweskiego perkusisty. Chaotyczne dźwięki na pierwszy rzut, tak naprawdę skupiają wokół siebie całą gamę free-jazzowej struktury tworzenia melodii. Bardzo ciekawie muzycy wymyślili sobie zakończenie „KrotenKoker (Part 2)”, gdzie od szóstej minuty powoli wyciszając swoje instrumenty i robiąc tym samym przejście do „Gruppe Kop”. Tak naprawdę na Schobberdebonk otrzymujemy wszystko to, z czego znamy Terrie Ex i Paala Nilssen-Love. Duet niczym nie zaskakuje, ale to nie ma żadnego znaczenia. Jest po prostu bardzo dobrze.