We wrześniu 2019 roku opisywałem Face Pierluigiego Billone. Austriacka wytwórnia KAIROS wydała w tym czasie kolejny album Włocha, tym razem (znowu) świetny kawałek muzyki. Mani. Giacometti, 2 Alberi.
AUTOR: Pierluigi Billone, Distractfold, Scapegoat
TYTUŁ: PIERLUIGI BILLONE: Mani. Giacometti – Alberi
WYTWÓRNIA: KAIROS
WYDANE: 27.02.2020
Smyki (utwór pierwszy), saksofon i perkusja (utwór numer dwa). To całe, pięcioinstrumentowe kombo buduje ubiegłoroczną płytę Billone. Dwa utwory działają na wyobraźnię, świetnie współgrają ze sobą na trackliście, Włoch kolejny raz pokazuje, że można stworzyć partyturę, która brzmi jak jawna, wolna improwizacja. Zacznijmy od „Mani. Giacometti”, które wykonało żeńskie smyczkowe trio Distractfold (skrzypaczka Linda Jankowska jest Polką).
To naprawdę dobry utwór, hołd złożony twórczości Alberta Giacomettiego, modernistycznemu rzeźbiarzowi, Szwajcarowi. „Mani” to po włosku dłonie, jak łatwo wywnioskować, Giacometti pracował dłońmi, cała działalność Distractfold wykonywana jest dłońmi, w końcu skrzypce, altówka i wiolonczela to instrumenty strunowe. Pierluigi Billone w swojej kompozycji starał się ukazać związek dłoni, przede wszystkim dotyku, z instrumentem. Wystarczy posłuchać, jak bogaty wachlarz dźwięków wydobywa się z tego instrumentarium.
>> PRZECZYTAJ: Pierluigi Billone – Face (RECENZJA)
Artystki z Manchesteru łamią skalę, bawią się nastrojem, raz schodzą w bardzo niskie rejony, za chwilę ostro atakują piskami. Gdzieniegdzie przebijają się symfoniczne, niemal klasyczne zagrywki, choć tak naprawdę słyszymy prawdziwą jakość freeimprov. Distractfold grają subtelnie, delikatnie, z gracją i wyczuciem godnym prawdziwych wyjadaczy (wyjadaczek), zgrabnie balansując między hałasem i ciszą. To wyciszenia, nagłe zwroty akcji, żywa dynamika gry i kompozycji sprawiają, że „Mani. Giacometti” słucha się z wypiekami na twarzy, w prawdziwym skupieniu.
Z dźwiękowego letargu potrafi wybić niespodziewane pokrzykiwanie, napięcie potęgują stukoty w pudła rezonansowe, brzmienie instrumentów bywa fałszowane przez wykorzystanie tłumika czy grę na mostku, wchodzenie smyka w struny na gryfie.
„2 Alberi” to z kolei ukłon w stronę działalności Emily Dickinson, dziewiętnastowiecznej poetki ze Stanów Zjednoczonych. To jej wiersz „Four Trees — upon a solitary Acre” stanowił punkt wyjścia dla Billone’a do skomponowania w 2011 roku „Quattro Alberi”, a w 2017 „2 Alberi” na saksofon altowy i perkusję, dwa raczej jazzowe instrumenty, mnie kojarzące się z wersją impro.
We współczesnej muzyce komponowanej taki zestaw może niekiedy dziwić, ale słuchacze awangardowej sceny poważki nie powinni przecierać oczu. No i mamy. Naprawdę miło spędzone ponad trzydzieści minut. Saksofon Joshuy Hyde’a z scapegoat buduje całą narrację utworu, to długie, wypełnione melancholią frazy rozciągające się ponad nieregularnie pojawiającą się rytmikę i szmery Noama Bierstone’a. Australijsko-kanadyjski duet wykonuje w „2 Alberi” tak naprawdę performance muzyczny. Czuć w tych długich acz rwanych, nieoczekiwanych momentami melodiach pustkę, pewne zagubienie dźwięków w przestrzeni.