Raz wibrujący, raz ciężki niczym walec – saksofon sopranowy na Necessità d’interrogare il cielo wciąga od początku do końca. Netti napisał dzieło wybitne, a Stadler potwierdza, że jest jednym z lepszych akademickich muzyków.
AUTOR: Patrick Stadler
TYTUŁ: Giorgio Netti: necessità d’interrogare il cielo
WYTWÓRNIA: Kairos
WYDANE:k 7 czerwca 2019
Rok 1996. Co wtedy robiliście? A w 1997? 1998? 1999 powinien być prostszy, ja trzymałem kciuki za Manchester United, najpierw w meczach z Juventusem, a następnie przecierałem oczy ze zdumienia po „Magicznej końcówce, która wstrząsnęła Monachium”, czyli wygrana 2:1 Manchesteru z Bayernem w finale Ligi Mistrzów. A w tych latach Giorgio Netti tworzył swój cykl Necessità d’interrogare il cielo poświęcony mocy, energii i szerokiemu spektrum dźwięku saksofonu sopranowego.
Dzieło Necessità d’interrogare il cielo powstało tak naprawdę dla Markusa Weissa, szwajcarskiego saksofonisty, który z włoskim kompozytorem współpracuje od lat. Razem przygotowali wiele, wiele innych wydawnictw (wymienię tylko świetne Ultimo a lato czy avvicinamento), Weiss również pierwszy zarejestrował kompozycje i wydał w wiedeńskiej wytwórni Durian. Wiele lat później, bo w 2002. Trzymając się piłkarskiej historii, był to rok Mundialu w Japonii i Korei, gdzie polski balonik pękł po przepompowaniu. Siedemnaście lat później odegrania materiału Nettiego podjął się Patrick Stadler, niemiecki saksofonista młodego pokolenia (ur. 1985), zrobił to udanie, nie mam tu żadnych wątpliwości.
Płyta GIORGIO NETTI: necessità d’interrogare il cielo to szalenie długie wydawnictwo, zresztą wystarczy spojrzeć na czas trwania płyty: siedemdziesiąt minut bez kilkunastu sekund. Ta ponad godzina zlatuje jednak szybko, bo partii saksofonu Stadlera słucha się po prostu przyjemnie. Głębokie, drone’owe faktury mieszają się z delikatnymi, wydmuchiwanymi przez Niemca ambientami. Spokój, momentami jakby świat zatrzymał się w miejscu, płynie z otwierającego płytę „Necessità d’interrogare il cielo: I. Intuire la dispiegata forma della luce”. Te melodie, rozwijające się swoim własnym, niespiesznym tempem, wydzielają z siebie aurę prawdziwej jesieni, wirujące dźwięki saksofonu przypominają obracające się na wietrze liście. Szum wydobywający się z ustnika może stanowić przecież podmuchy wiatru. Proszę zwrócić uwagę, jak hipnotyzująca drży saksofon w „Necessità d’interrogare il cielo: II. Affrettandosi verso il centro della luce risonante”, z jednej strony mamy ukłon w stronę orientalnych piszczałek, z drugiej zahaczamy o sonoryzm.
Ciekawie Netti skomponował utwór numer trzy. Zaczynając od mocnego, agresywnego wręcz dla uszu rozgardiaszu, który trwa bardzo, bardzo krótko, Włoch przeszedł w rejony ambientalne, graniczące z ciszą, gdzie możemy wyłapać istotę i piękno sopranu, a poczucie swoistej pustki jest bardziej niż wyczuwalne. To także wstęp do wielkiego finału, jakim u Weissa było „Necessità d’interrogare il cielo: IV. Sottile veicolo dell’anima”. To tu długie, wyciągnięte do granic możliwości płucnych Stadlera partie saksofonu kują słuchaczy po uszach. Ostre i nieprzyjemne, a jednocześnie wciągające melodie mają w sobie coś pierwotnego. Ból, lęk, strach. Ale Netti po latach istnienia necessità d’interrogare il cielo postanowił skomponować kolejny utwór, świeższy, nowszy, będący niejako zbiorem jego doświadczeń kompozytorskich i przemyśleń co do istniejących już kompozycji. „Ultimo a lato” z 2005 roku przypomina swoim wydźwiękiem ptaka na niebie. Wibrujący saksofon sopranowy brzmi jak trzepoczące skrzydła, a przecinające go niskie tony to jak spowite niebem chmury. Płyta bez wątpienia świetna, klasa sama w sobie w interesującym już i tak bardzo świecie współczesnej muzyki klasycznej.