Tajemnicza, pełna melancholii i skupienia płyta z muzyką Patricka Ozzard-Lowa w naszej recenzji. 

 


AUTOR: Patrick Ozzard-Low, Andrew Zolinsky, Elisabeth Smalt
TYTUŁ: Patrick Ozzard-Low: In Opposition
WYTWÓRNIA: Kairos
WYDANE: 6.03.2020


 

Kiedy Patrick Ozzard-Low utwierdził się w przekonaniu, jaką muzykę chciałby tworzyć, Polska rozwijała się pod czujnym i dobrotliwym spojrzeniem Edwarda Gierka (a gliniane nogi kraju uginały się coraz bardziej pod ciężarem zadłużonych inwestycji, ale wtedy nikt tego nie wiedział), papieżem zostawał Karol Wojtyła (który miał nieprzerwanie dowodzić Watykanem do 2005 roku, ale wtedy nikt tego jeszcze nie wiedział, a już na pewno nie wiedział, że w 2020 roku papiestwo Jana Pawła II wywoła tyle kontrowersji i niedomówień), do kin wchodził film Śmierć na Nilu książki Agathy Christie (i że brytyjska pisarka będzie świetną odpowiedzią na naszą polską królową kryminałów Katarzynę Bondę, ale wtedy nikt tego jeszcze nie wiedział), w kinach (znowu) pojawił się film Halloween (że będzie kultowy, wtedy nikt tego jeszcze nie wiedział). W ogóle dużo się wtedy działo, zresztą cały czas się dużo dzieje. Świat nie śpi, nie stoi, pędzi do przodu. Ale pochylmy się nad dwiema sonatami Ozzard-Lowa, dwiema naprawdę wytrawnymi kompozycjami.

Brytyjczyk swoimi utworami jest głęboko zanurzony w twórczości Jeana Barraqué’a, Billa Hopkinsa (jest jego uczniem, który sam był uczniem Barraqué’a), jednak na przestrzeni ponad czterdziestu lat Ozzard-Low stworzył swój własny styl oparty na serializmie i niesamowitej dbałości o harmonię dźwięków. Patrick Ozzard-Low swój album podzielił na dwie kompozycje, sonatę fortepianową i sonatę na altówkę. Te z kolei są rozłożone na poszczególne serie. Pierwsza, „Piano Sonata No. 2”, może wybrzmiewać w całości jako jeden twór i będzie ta koncepcja mieć swoje ręce. Drugą możliwością będzie podział „część pierwsza i druga”, krótki przerywnik i „część czwarta i piąta” i w tym wypadku także znajdziemy wspólne mianowniki.

Pierwsze dwie kompozycje brzmią ostro, kanciaście, Andrew Zolinsky gra je bardzo technicznie, z dbałością o precyzję. Słyszymy tu ciężkie, niskie tony, ale jednocześnie dużą energię. Części cztery i pięć, już lekkie, żywsze, bardziej miękkie czy po prostu delikatne, brzmią bardzo przestronnie, czuć w nich przepływ powietrza. Coś jak powiew wiosny w pewien marcowy poranek, gdy przyroda budzi się do życia, wiatr nie drażni jak podczas tej z lekka niedorobionej zimy, która niby zimą przez kilka dni jest, ale jednocześnie przebija przez nią globalnoociepleniowa wiosna. Dużo też w tych dwóch utworach miejsca na ciszę, na zaczerpnięcie oddechu, wstrzymanie myśli. Chyba o to właśnie chodziło Ozzard-Lowowi. O przestój, niejako zastój, zwolnienie.

No i świetnie Brytyjczyk dobrał do siebie dzieła. Do fortepianowej sonaty dostawił „Sonata: In opposition” (In Opposition to także tytuł samej płyty), utwór, który powstał w momencie moich narodzin (plus minus, rocznikowo), ale ewoluował przez dziewiętnaście lat. Na altówce pięknie, melancholijnie, z urokliwymi przerwami ciszy gra Holenderka Elisabeth Smalt. Warto zwrócić uwagę na kształt każdego z utworów. Od „alphy”, przez „betę” i aż do „zety” Ozzard-Low wydłużał poszczególne frazy instrumentu. Pierwsze dźwięki są krótkie, rwane, energiczne, by z każdą kolejną częścią wydłużać melodię. Co ciekawe, Patrick Ozzard-Low stworzył też niejako przestrzeń do dialogu instrumentarium. Dialogu wewnętrznego altówki, która sama ze sobą prowadzi barwną, często nieoczywistą rozmowę. Interesująco też brzmi „Gamma”, gdzie Smalt stosuje pizzicato, szarpiąc struny altówki, tworząc przy tym krótkie, pobłyskujące błękitem wód otaczających Wielką Brytanię (lub Maltę, bo i takie korzenie posiada kompozytor). Chwilę później słyszymy przepełnione melancholią i namiętnością „Delta”, a przedtem, w „Becie”, rozlewa się stłumiony smutek.

Ale muzyka to nie wszystko. Patrick Ozzard-Low w wydanej przez Kairos publikacji (książeczka do płyty) przygotował też swój esej poświęcony muzyce współczesnej, poważnej, jej znaczeniu, wartościach. Ależ to aktualne w 2020 czy też 2021. Latach naznaczonych epidemią, która odcisnęła swoje piętno na realiach artystów i muzyków.

NASZA SKALA OCEN!

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: