AUTOR: oOoOO
WYTWÓRNIA: Tri Angle
WYDANE: 10 kwietnia 2012
INFORMACJE O ALBUMIE
Witch-house’owy projekt oOoOO powraca z nową epką. Jest dobrze.
Przede wszystkim nie sposób nie zwrócić uwagi na okładkę. oOoOO ma to do siebie, że każdą ze swoich produkcji ubiera w stylowe, zawierające mocno-dające-do-myślenia grafiki. Tak było na oOoOO EP, tak też jest teraz.
Jak przy debiucie, na Our Loving Is Hurting Us Christopher Dexter Greenspan kontynuuje swoją mroczną podróż przez najciemniejsze zakamarki tego świata. Są przebłyski, ale „Break Yr Heart” to raczej blade słońce uchwycone o poranku polaroidem przez wracających z wixy w Sogo na Jerozolimskich hipsterjugend niż w pełni rozumiany blask w jakiś późno-kwietniowy dzień: spokojny podkład kojarzący się bardzie z Air, aniżeli z produkcjami otagowanymi łatką „darkwave”. Jasne, jest hiphopowy bit, który stanowi podstawę dla większości produkcji witch-house’owych; jest też eteryczny, tajemniczy i zatracony damski wokal. I coś jeszcze, bo zawsze jest coś jeszcze.
A jeszcze są cztery inne kawałki, jak chociażby rewelacyjny, singlowy „NoWayBack” z przerażającym śpiewem Laury Butterclock i Burialowym beatem, a także horrorowymi syntezatorami, który jawi się jako najlepszy, zaraz po „Hearts”, efekt twórczości oOoOO. „TryTry” uwodzi tajemniczością i plemiennym, przytłumionym brzmieniem oraz zapętlonymi wokalami. „Springs” to kolejna dawka eterycznego zawodzenia berlińskiej wokalistki okraszona brzmieniem połamanej bit maszyny.
Przy tych wymienionych utworach najgorzej wypada „Starr”, w którym drażni w szczególności gitara i ogólny, nudny charakter kompozycji. Nie pomagają również przesterowany wokal i maksymalnie zwolniony bit. To jedyna skaza na Our Loving Is Hurting Us.
Greenspan rozjaśnił swoje nagrania. Nie jest już tak mrocznie i c r e e p y jak na oOoOO EP, ale jakościowo drugie oficjalne wydawnictwie pochodzącego z San Francisco producenta daje radę i robi to porządnie. Witch-house, chociaż zapowiadany był na chwilową zabawkę, nadal sprawdza się w najlepsze. Senna i mroczna, czasem owiana jakimś niedopowiedzianym tragizmem otoczka rozpościera się na całe Our Loving Is Hurting Us, budząc tęsknotę za czymś utraconym i ważnym. Wiadomo, że to tylko sen, ale po przebudzeniu uczucie zostaje. No bo w końcu „wszystko to zdarzyło się mniej więcej naprawdę”.