OK., to staroć, ale Melt Downer trafił do nas dopiero kilka (tygo)dni temu. I mimo daty wydania w 2018 roku, ba, w październiku, Alter the Stunt jest na tyle ciekawym albumem, że warto się nad nim trochę pochylić.
AUTOR: Melt Downer
TYTUŁ: Alter the Stunt
WYTWÓRNIA: Rock is hell Records / Numavi Records
WYDANE: 19 października 2018
Lećmy z tematem, póki jeszcze warto. A warto, bo Melt Downer, reprezentanci Numavi Records z Wiednia, przygotowali ciekawą, mocną, pełną pięknej, noise’owej kakofonii płytę. To tak, jabyśmy wzięli stare nagrania świetnego Metz i skrzyżowali je z The Thing. Efekt? Alter the Stunt, tylko że z naleciałościami Helmet, Stephena Malkmusa w wersji solo i Pavement czy Guided By Voices. Inspiracji znalazłoby się jeszcze dużo, dużo więcej, bo Austriacy grają po prostu dobry post punk. Tradycyjne indie, które buja, wciąga, chce się je zapętlać, które napędza i którego słuchanie nie przyprawia o nadmierne zawstydzenie.
Podobno Melt Downer pierwotnie pełnił rolę projektu koncertowego. To na gigach, w występach na żywo, Austriacy pokazywali całą swoją klasę i poziom. Energia, żywiołowość i charyzma lidera zespołu Wolfganga Möstla odgrywała tu pierwszorzędną rolę. Ale, jak to bywa z działaniami typowo scenicznymi, kiedyś musi paść kolejny krok. Ten w końcu nastąpił, najpierw pod postacią debiutanckiego Melt Downer (2017), a następnie drugiego, opisywanego teraz Alter the Stunt. I, jeśli wierzyć opowiadaniom i słuchać tej płyty, poziom albumu równa się temu, co na żywo. Bo Alter the Stunt Melt Downer pokazuje i potwierdza, że nosie rock może wychodzić pozytywnie nie tylko w Stanach i Wielkiej Brytanii, a Austria i tamtejsza scena lo-fi nie musi mieć kompleksów w stosunku do Niemiec.
Bo jeśli popatrzymy na bookingi bardziej niezalowo-offowych klubów czy klubokawiarni, nie tylko w Warszawie, ale też w Poznaniu (oni mają najbliżej), czasem Krakowie czy w Łodzi, to zauważymy tendencje do zapraszania składów zza zachodniej granicy. Austriackie zespoły raczej bywają pomijane. A błąd. Melt Downer na swoim Alter the Stunt grają mocno, energicznie, chwytliwie („Riddles”), czasem ostrzej („ASMR cash”), czasem zwalniają tempo, luzakują jak Stephen Malkmus („Clown”, „ICE”). Za każdym razem dane rozwiązanie brzmi po prostu dobrze, prawdziwie. Bo to tak, że Wiedeńczycy nie silą się na nie wiadomo co, grają swoje, grają autentycznie, grają mocno lo-fi. Słuchając Alter the Stunt ma się przed oczami nie przytulne uliczki Wiednia, lecz rozległe pasma kalifornijskich plaż, wyczuwa się tutaj ducha San Francisco, a skojarzenia z Ty Segall, Mikalem Croninem, a garażowy i surowy charakter kawałków przenosi też w inne nadmorskie rejony, tym razem w okolice kanału La Manche i Southampton, skąd pochodzą Band of Skulls.
I są to naprawdę dobre rekomendacje dla Melt Downer. Szukacie ciekawych, nie do końca eksploatowanych składów z Europy, które grają ciężko, ale chwytliwie, momentami indierockowo, ale z dużym naciskiem na gitarowy nosie? Alter the Stunt Melt Downer to odpowiednie rozwiązanie.