WYTWÓRNIA: PNL Records
WYDANE: 22 grudnia 2015
WIĘCEJ O: Michiyo Yagi / Joe McPhee / Lasse Marhaug / Paal Nilssen-Love
INFORMACJE O ALBUMIE

 
Tercet Yagi-Marhaug-Nilssen-Love znowu w Tokio, ale tym razem w towarzystwie Joe McPhee. Dwa lata po gigu w klubie GOK Sound (efekt tego występu jawi się jako Angular Mass) muzycy znowu zawitali w stolicy Japonii i ponownie zagrali. Kolejny efekt? Soul Stream. Brzmienie bogatsze o saksofon i trąbkę, muzyka jednak ta sama. Na wydanym 22 grudnia albumie znalazła się fuzja free-impro z tego gigu. I musiał być to bardzo dobry i ciekawy występ. Zaczyna się spokojnie, od „Tear of the Clouds”, nagrania bardzo stonowanego, w którym koto Yagi prowadzi melodię. Do brzmienia japońskiego instrumentu dołącza McPhee, bez chaotycznych przygrywek, raczej prosto i sennie. Także i Paal nie burzy tej atmosfery; spokojny wstęp, preludium do rozimprowizowanego już w pełni „Torque”. To tutaj legendarny McPhee daje upust swoim muzycznym fantazjom na dęciaka, a Nilssen-Love w końcu bębni jak szalony. Najdłuższy na Soul Stream utwór jest także chyba jego najmocniejszą pozycją, bo wszystko tutaj brzmi tak jak powinno, czyli w totalnym nieładzie. Tytułowe „Soul Stream” to także chwila oddechu i w końcu wypuszczenie Lasse Marhauga na pierwszy plan, to znaczy na muzyczne tło. Jego elektroniczne szumy uzupełniają pierwszoplanową rolę McPhee, który zawładnął tamtego wieczoru klubem. Ale żeby nie było nudno, to kwartet rozkręca się na dwa ostatnie nagrania. Najpierw delikatny wstęp w „Close Up” (znowu trąbka McPhee), by rozkręcić kurki z kakofonią, a następnie finisz pod postacią depresyjnego i bagiennego wręcz „The Unbroken”, gdzie piski, pojedyncze szarpnięcia Michiyo Yagi, niepokojące postukiwania Nilssen-Love i wokalne sample (tajemnicze i horrorowe krzyki) wynalezione przez Lasse Marhauga (a może ktoś naprawdę krzyczał podczas koncertu?) budują perfekcyjne zakończenie. Do tego ogrom mocy tych elektronicznych trzasków i jesteśmy w domu. Tfu, na koncercie. Tak jakby.

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: