AUTOR: Jesień
WYTWÓRNIA: Music is the Weapon
WYDANE: 6 kwietnia 2016
INFORMACJE O ALBUMIE
Jesień, nie jesień. Wiosna w pełni. Ale wiosną Jesień wydała Jelenia, swój pełnoprawny długogrający debiut. Ale po nazwie zespołu wiadomo, z czym to się będzie jadło. To standardowe brzmienie składu z Torunia. Dużo smutku, przygnębienia. Marazm, muzyczna zawiecha. I własnie rzuciłem komplementami.
Dobry zwyczaj: nie wydawaj sam siebie. No, chyba że pierwszą/pierwsze epki, które pozwolą ci wybić się z grona nołnejmów i randomowców. Z takiego założenia wyszedł Michał Supcziński, współzałożyciel Złych Liter i członek Jesieni, który swoje pisklę wypuścił w świat, a tym światem okazało się Music is the Weapon. Na Jeleniu otrzymujemy mniej więcej to, czego mogliśmy się po Jesieni spodziewać. Post-punk w depresyjnej odsłonie, zbudowany na noise’owych fundamentach, z impro-jazzowymi naleciałościami i dużą post-hardcore’ową podstawą. Muzycy bawią się brzmieniem w poszczególnych utworach, to uderzając w stronę Shellac, to uśmiechając się w kierunku Death From Above 1979, nie zapominając też o Kurwsach, Girls Against Boys chociażby.
Z każdego wymienionego zespołu Jesień czerpie to, co najlepsze, a na pewno dobre. Jazzowo-mathrockowe struktury to coś, co pojawia się u torunian bardzo często, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę dzikie partie saksofonu i chaotyczną perkusję. A rwany bas nadaje nagraniom ponurego wręcz wydźwięku. Te melodie snują się, jakby zagubione w gęstej mgle, motoryka utworów drastycznie spada (shellakowe „Mistrzostwo Świata”, „Przestałem”, „Czemu”), by za chwilę torpedować słuchaczy ostrymi riffami i kakofonicznym zgiełkiem („Czarnoksiężnik w Amoku”, „Paluszki”, „Do Bozi”).
Co trzeba przyznać, Jesień bardzo zgrabnie lawiruje między tymi dwiema muzycznymi aurami. I chociaż przy pierwszych odsłuchach poszczególne części Jelenia wydają się być męczące i nużące, tak po dłuższym i głębszym zaznajomieniu się z tą płytą odkrywa się kolejne smaczki. Czasem będzie to diabelna perka w „Pokoiku”, czasem też radosne partie gitary w zamykających wydawnictwo „Dziewczynach z Kurska”. Dobrze wypoziomowany materiał, ciekawie dobrany i bardzo chwytliwy jednocześnie.