„Gdybym uważał się za człowieka z gruntu dobrego, zapewne nie byłbym zdolny zrozumieć zła” – recenzja  His Master’s Voice (Apocryphical Soundtrack for the Book of St. Lem) duetu Contemplatron & Shentz.


AUTOR: Contemplatron & Shentz
TYTUŁ:
His Master’s Voice

WYTWÓRNIA: Wrotycz Records
WYDANE: 27 marca 2016


Mijają lata, a literacki dorobek Stanisława Lema wciąż pozostaje atrakcyjną materią dla muzyków i artystów audiowizualnych. Swoje próby dźwiękowej interpretacji futurystycznych dzieł Lema podejmowali artyści podążający klasycznie wytyczoną ścieżką szkoły berlińskiej, jak chociażby duet Craig Padilla / Skip Murphy czy Przemysław Rudź. Zarówno dzieło muzyków amerykańskich, jak i polski krążek aspirowały do udźwiękowienia zbioru filozoficznych esejów Summa Technologiae. W duchu delikatnego ambientowego pasażu z elementami klasycznymi utrzymany był z kolei Sólaris – materiał autorstwa Bena Frosta i Daníela Bjarnasona, stanowiący muzyczną opowieść opartą na kanwie najsłynniejszej powieści polskiego fantasty. Dokładnie w dniu dziesiątej rocznicy śmierci autora (27 marca 2016), nakładem Wrotycz Records ukazał się krążek His Master’s Voice. W odniesieniu do wspomnianych powyżej stanowi zdecydowanie bardziej śmiałą i bezkompromisową interpretację muzyczną. Interpretację nie byle jaką, bowiem odnoszącą się do wspomnień Piotra E. Hogartha, opisanych w książce Głos Pana z roku 1968.

Swoją apokryficzną ścieżkę dźwiękową panowie oparli na kontrastach. Połączenie mrocznych ambientowych struktur – do których przez dekadę aktywności przyzwyczaił słuchaczy Jarosław Wierny (Contemplatron) – z nerwowymi zakłóceniami generowanymi przez młodego i tajemniczego artystę ukrywającego się pod pseudonimem Shentz, przerodziło się w interesującą i bardzo długą suitę. Przypadkowo odkryty i wnikliwie interpretowany przez bohatera powieści przekaz z obcej cywilizacji okazał się w konsekwencji zadaniem zbyt trudnym, wykraczającym poza ówczesne możliwości poznawcze i technologiczne. Tym samym tajemnicza wiadomość przedstawiona została przez Stanisława Lema jako wykraczająca poza sekwencyjne schematy i zwyczajnie niezrozumiała. Problemy interpretacyjne muzycy postanowili przenieść na płytę w sposób bardzo dosłowny. Szereg sprzężeń i hałasów o przypadkowej genezie oddaje perfekcyjnie treść kosmicznego komunikatu, jednocześnie wystawiając słuchacza na próbę cierpliwości i wytężonej uwagi. Tu swoją rolę w sposób perfekcyjny zrealizował Contemplatron, tworząc skuteczną przeciwwagę do komunikacyjnych zgrzytów, wypełnia album gęstym tłem przynależnym filozoficznej naturze wybitnego dzieła Stanisława Lema.

Z punktu widzenia czytelnika, muzyka na His Master’s Voice nie jest typowym tłem uzupełniającym książkowe wątki. Nie sposób byłoby podzielić uwagę, jednocześnie czytając i słuchając albumu. Głównie dlatego, że ambientowe tła przykryte zostały poszukiwaniami w kierunku harsh noise’owym. Dzieje się tu bardzo dużo, a zmiany zachodzą nagle.  Wyobraźnia twórców pozwoliła dosłownie przenieść na płytę wszystkie słabości i zwątpienia targające duszą bohatera w obliczu fiaska w procesie zrozumienia i poznania obcej cywilizacji.

A JAK OCENIAMY?
dźwiękowa interpretacja utrzymana w duchu powieści połączenie skrajnych muzycznych stylistykludzki głos samplowany w końcówce
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: