Anna Maria Huszcza łączy muzykę klasyczną, folklorystyczną i elektroniczną. Jak jej to wychodzi na pierwszej autorskiej płycie? Sprawdzamy debiutancki album wdzięcznie zatytułowany WydziwiAnka.


AUTOR: Anna Maria Huszcza
TYTUŁ: wydziwiAnka
WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 10 stycznia 2017


Sama nazwa wydawnictwa mówi nam tutaj wiele, tak jak całkiem sporo opowiada już okładka płyty. Na zdjęciu autorka, Anna Maria Huszcza, kompozytorka z wykształcenia i nadal doskonaląca się na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, laureatka wielu konkursów i festiwali, w tym Warszawskiej Jesieni. Jeśli dodamy do tego kilka grantów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii Zamówienia kompozytorskie, kreuje nam się wizja utalentowanej kompozytorki młodego pokolenia (rocznik 1987).

Na okładce jest zatem Huszcza, która na głowie nosi kwiecisty wianek kształtem przypominający słuchawki, w tle drzewa – przyroda, na Annie Marii czerwona, wieczorowa suknia, jak do filharmonii. Wizualne połączenie folkloru, elektroniki i muzyki poważnej. WydziwiAnka? Faktycznie, płytą Huszcza stara się wydziwiać, przeplatając motywy orkiestralne, klasyczne, ludowe i cyfrowe. Ale kompozytorka tylko przygotowała te utwory, za wykonanie odpowiada szereg muzyków.

Do współpracy Huszcza zaprosiła polsko-bałkański kwartet saksofonowy LadiesSaxophone i równie polsko-bałkańską SOS Saxophone Orchestra, swoje dorzucił też saksofonista Paweł Gusnar, pojawiający się w trzech utworach, pianista Andrzej Karałow, harfistka Zuzanna Elster i – uwaga, niespodzianka – saksofonista, tyle że altowy, Pablo Sanchez-Escariche Gasch. Towarzystwo międzynarodowe, głównie skupione na brzmieniu saksofonów. One dominują na WydziwiAnce, one tworzą atmosferę wydawnictwa.

A rozpoczyna się od „Sonosfery”, którą Huszcza przygotowała na saksofony, damski głos i elementy elektroniczne. Saksofony LadiesSaxophone Quartet prowadzą narrację kompozycji, kierując ją w prawdziwie bałkańskie i słowiańskie rejony. Obok mocnych saksofonowych motywów AMH postanowiła dołączyć też żeńskie, niemal rytualne zaśpiewy. Szerokie, oniryczne pasma i subtelne partie dęciaków zapętlają się, co jakiś czas dając upust poszczególnym solówkom. Ciekawie robi się w drugiej części utworu, gdzie muzycy jakby improwizują, wokal staje się głębszy i o zmiennym temacie.

Jeszcze bardziej interesująco Huszcza przedstawiła sprawę w „SaHarBAD-zie”, gdzie Zuzanna Elster i Paweł Gusnar rozpoczynają swój instrumentalny dialog. Większa siła przebicia saksofonu dominuje brzmienie harfy, tutaj mocno preparowanej, z dużą ingerencją przeróżnych obiektów. Harfa momentami przemyka między partiami saksofonu Gusnara, momentami przeciwnie – wychodzi na plan główny, dodając kompozycji chaotycznego wydźwięku. Filmowo z kolei robi się w „Kielminie”, z patetycznymi, przestrzennymi partiami skrzypiec, akordeonu i budującym atmosferę polskiej wsi żeńskim chórem. Wszystko – to ważne – osiągnięto za sprawą komputera i elektronicznych gadżetów, bo żywy instrument ani razu nie pojawia się w niejako hołdzie składanym kieleckim pieśniom ludowym.

Ciekawie Anna Maria Huszcza rozpisała te kompozycje i rozplanowała aranże na poszczególne instrumenty, głównie saksofony, ale wykorzystywanych elektronicznych motywów też nie można pominąć. W „Intercosmic” są to odgłosy dzwoneczków, szumy, trzaski, jakby kompozytorka postanowiła do szlachetnie brzmiącego saksofonu sopranowego, delikatnego i łagodnego, dodać drone’owy podkład. Najlepiej to słychać mniej więcej w połowie utworu, w którym osiąga swoje apogeum, pełne szmerów i szeptu jako prologu przed wysokimi organami.

W kontraście do tej części płyty stoją „EtLuda” o plemiennym, niemal rytualnym charakterze pełnym ludowych zaśpiewów i rozciąganych partii dęciaków oraz jazzowe „The Wall” czy quasi-symfoniczna „Nihanję” na trzynaście saksofonów SOS Saxophone Orchestra z iście bigbandowym rozwinięciem. To też interesujące pozycje, zresztą ciężko doszukać się innych na WydziwiAnce i nie jest to żadnego rodzaju słodzenie. Anna Maria Huszcza stanęła na wysokości zadania, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że to jej pierwsza samodzielna praca.

NASZA SKALA OCEN

A JAK OCENIAMY?
Saksofony. Huszcza położyła ogromny nacisk na te instrumenty, które pojawiają się w każdym niemal utworze. Czy to dobrze? Cóż, chyba dawno żadna płyta nie poruszała tego tematu z takim natężeniem.
Nazbyt eksploatowane motywy ludowe mogą brzmieć momentami aż natto naciąganie.
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: