O nowej płycie w zmienionym składzie opowiadają członkowie Turnip Farm. 

 

CHASE CHAGRIN AWAY

Tytuł zaproponował Sztrex i bardzo wszystkim przypadł do gustu. W końcu nasz band codziennie musi przeganiać swoje niepokoje, żeby móc w ogóle funkcjonować.

***

THE WINTER OF OUR DISCONTENT”

Piotr Brzeziński: Celowo wybraliśmy ten numer na otwieracz i pierwszy singiel, bo chcieliśmy nawiązać nim do początku powstania grupy oraz pierwszej płyty, i tym samym wyrazić tęsknotę za graniem. Brudny riff, mocne bębny i melodyjny wokal to to, co Rzepy lubią najbardziej. Autorem tekstu jest Marcin.

Marcin Lokś: Gdy pierwszy raz zagrałem ten riff na próbie, Peter powiedział: no taki nasz turnipowy. Taki klasyk, od czegoś trzeba było zacząć – od prostego patenciku. Uwielbiam koniec numeru. Wokale tam przyprawiają mnie o dreszcze.

„BROKEN PROMISES

Piotr: Ten song przyniosłem na pierwszą próbę po bardzo długiej przerwie. Miałem go w całości, więc łatwo było go wspólnie zaaranżować, co tchnęło nas do robienia kolejnych kawałków, a tym samym o myśli nagrania trzeciego albumu. Takie trochę Foo Fighters (w dobrym znaczeniu) momentami, głównie poprzez dobrze wplecione chórki (współzasługa Perły). Żebyście widzieli minę Marcina, jak tego słuchał… Ale na szczęście przeszło! Tekst napisał Młody (Piotrek Siwicki).

„TARS, SHROUDS AND HEAVENS

Piotr: Jak to mówi Młody (voc, git): „Trzystronicowy poemat Sztrexa”. Rzeczywiście tekstu sporo, ale Tomala wspaniale się spisał, a jego twórczość pisana zawsze niesie za sobą ciekawe eksperymenty…

Utwór nosił tytuł roboczy „Van Peltowy”, stąd takie gitarowe snucia i oszczędne riffy. Mimo to, z wokalem wyszło dość piosenkowo. Na koniec wybuch według zasad starej szkoły emo, no i mamy taki oto numer.

Marcin: Chciałem,  by ten numer niósł nas w trochę inne rejony niż zazwyczaj, stąd długi wstęp, o który zresztą toczyły się boje. Całość mniej drapieżna, bardziej refleksyjna,  i o to chodziło. Kończy się już riffem nieco oklepanym, czyli znowu po staremu, ale co tam…

„OLD STYLE LIFESTYLE

Piotr: Pamiętam, że początkowo nie podobały mi się bębny do tego kawałka. Mowa o rytmach z czasów, gdy pracowaliśmy dopiero na próbach. W końcu udało się znaleźć odpowiednie przyprawy i dzięki temu całość fajnie się rozwija. Przez indierockową nutę i twista po rock’n’rolla. Chyba nasz najbardziej wpadający w ucho kawałek. No i wszyscy zaśpiewaliśmy: I’ll never! I’ll never! I’ll never go back!”, przy czym była kupa dobrej zabawy.

Marcin: Taka koncertowa petardka. Ten twist w środku najbardziej mnie jara,  bo pojawia się na chwilę,  daje pstryczka w nos i znika. Tekst też o tęsknocie do starych czasów.

„TODAY’S

Piotr: Początkowo miał być na cały zespół, ale ostatecznie uznaliśmy, że przyda się akustyczny utwór dla oddechu. Poprosiliśmy Perłę, żeby użył jakiegoś chujowego mikrofonu, żeby nagrać gitarę bardziej lo-fi. Nie był przekonany, ale efekt wydaje się być fajny. Podobnie jak Lokis w „Old Style Lifestyle”, napisałem tekst o tym, jak to w ninetiesach było fajnie (mimo iż byłem wtedy totalnym szczylem) i jak postrzegam świat dzisiejszy. Do tego, po długich pertraktacjach, Loko pozwolił mi nagrać swoją solówkę, która fajnie psuje końcówkę numeru.

Marcin: Dodam tylko, że Peter na chwilę cofnął się w czasie, zobaczył, jak to kiedyś było, i potem wrócił i napisał ten tekst. Bardzo mi się podoba,  tak jak jego solówka. No, powiedzmy do połowy, hahaha.

„NUCLEAR FUSION

Piotr: Bardzo długo siedziałem na tym tekstem. W końcu jako antyścisłowiec napisałem o reakcji termojądrowej… Oczywiście przekładając to na pewną ludzką historię. Interpretacja dowolna, chociaż siedzi mi w głowie animacja, która mogłaby posłużyć za klip, ale nie mamy tylu dolarów. Ten utwór przerobiliśmy dość porządnie na wołowskich próbach. Kiedyś przymierzałem go do mojego dawnego zespołu More Than Three, ale dzięki inwencji chłopaków zmieniliśmy to na znacznie bogatszą aranżację niż pierwotnie, i dobrze, że się tutaj znalazł. Gdy nagraliśmy całość i puściliśmy ten finał, to wszystkich przeszły totalne ciary. Z ciekawostek, to dałem trochę ciała z początkowym bitem, bo ustaliliśmy co innego, a ja o tym zapomniałem… Miało być inaczej, ale zostało jak jest i teraz chyba już nikt o tym nie pamięta.

Marcin: To trzeci numer Petera na tej płycie, ale gdy przyniósł go na próbę, wyglądał inaczej. Pajęczynki, emówka. Musieliśmy go trochę zmienić wspólnie. Najpierw byłem jak zwykle sceptycznie nastawiony, ale ostatecznie wyszło fajnie. Nawet te miękkie wokale mi się bardzo podobają.

 The Best Dates Of My Lifestyle

Piotr: Lokis wpadł na pomysł, żeby zaprosić kogoś spoza kapeli, kto przeczyta fragment Wierności w Stereo. Padło na naszą znajomą amerykankę Moriah Woods. Kiedy przesłała nam głos, wiedzieliśmy, że to jest to. No i do akcentu się nie przyczepisz, no bo jak? Lokis zasugerował, że powinniśmy zrobić taką impresję na jednym długim motywie i tak powstała luźna forma tego kawałka. Bas jedzie na jednym dźwięku, po czym dopiero pod koniec minimalnie się rozbudowuje, tworząc wg mnie super klimat wraz z powiewami syntezatorowych mgiełek i płynącego motywu przewodniego.

 „FEELS LIKE HEAVEN

Piotr: Nasz najbardziej znany numer, heheh. A tak serio, to niegdyś mieliśmy zrobić cover pewnego eightiesowego popowego kawałka, ale okazało się, że ktoś go już u nas w kraju zrobił, więc odpuściliśmy temat. Dopiero rzutem na taśmę namówiłem chłopaków do zrobienia tego coveru, ale według naszych piosenkowo-przesterowanych zasad. Uczucia w obozie do dziś mieszane, ale wydaje mi się, że to przyjemny odjazd w krainę starego, dobrego, choć lekko kiczowatego popu.

***

WYTWÓRNIA: One Album Records
WYDANE: 27 kwietnia 2015
WIĘCEJ O TURNIP FARM
INFORMACJE O PŁYCIE

%d bloggers like this: