WONDERFUR to jeden z ciekawszych tegorocznych elektronicznych albumów wydanych w tym roku. Poprosiliśmy Mateusza Rosińskiego, aby opowiedział o swojej płycie w ramach Czynników pierwszych.
W związku z przesytem muzyki na tak zwane „jedno kopyto”, postanowiłem jak zwykle pójść swoimi ścieżkami. Nie twierdzę, że jest to płyta jakoś szczególnie oryginalna, ale uważam też, że nudna nie jest. Żeby było śmieszniej, to cały album został ostatecznie zrobiony w jakiś tydzień, miałem wcześniej przygotowane kilka loopo-pomysłów i tyle. Wszystkie numery zostały nagrane na tak zwaną stówę, czyli na żywca, po czym zostały poddane kilku kosmetycznym zabiegom.
***
„TIGERS PREPARE FOR BATTLE”
„Tigers prepare for battle” to kawałek zainspirowany nadrukiem na koszulce o takiej treści, którą kupiłem na szmatach za rogiem, dałem 3 zeta. Reszta utworu to lekki wkurw po jakimś małym nieporozumieniu. Wszystko skończyło się dobrze i włączyłem sobie Bena Frosta. Sampel wokalny pojawiający się w odmętach utworu to skrawek koncertu Aurory z Jarocina 87, nie potrafię odpowiedzieć dlaczego.
„AIRPORT RUSH”
Jakoś tak mi się skojarzyli ci wszyscy ludzie z walizkami i lotnisko we Frankfurcie nad Menem. Nie ma tu głębszych przemyśleń. Pijany Angol, którego słychać w kawałku, to wokalista Exploited, potrzebowałem sampel z wokalem, a akurat kupiłem ich winyl.
„BUCURESTI”
„Bucuresti”, tak wspominam mój miły pobyt w Bukareszcie. Lekki, pożądany chaos panujący w numerze to nic więcej, jak samo miasto – piękne i obskurne zarazem (Warszawa to namiastka). Wizyta w sklepie z winylami Misbits, do którego zabrał mnie mój przyjaciel Ionut, też odbiła piętno na tym numerze; przesłuchałem tam kilka starych, ostro przesterowanych tresorów, kupiłem jednak The Cure i 2 echocordy. Nagrywki z rumuńskiego radia dokonałem w hotelowym pokoju mikrofonem, który zawsze zabieram w podróż.
„OVER THE ALPS”
„Over the Alps” to nic innego, jak wschód słońca nad Alpami o 7 rano. to właśnie zobaczyłem po przebudzeniu w samolocie w porę! Niewykluczone, że szybka stopa w kawałku to moje podekscytowanie przed lądowaniem w Berlinie. Było fajnie, graliśmy DJ-sety z moim serdecznym kolegą Johnem (The Human Elephant) w KIM BAR.
„HOME HUNTING”
Bas wycięty z Joy Division, oczywiście tylko 2 dźwięki (chodziło o samo brzmienie), nigdy nie kradnę całych melodii. Twórcza kradzież jest dobra, podobno wszyscy artyści kradną, polecam Austina Kleona, dostałem jego poradnik od mojego brata Czarka. Poza tym wizualizacja tego kawałka to nasz kot odbijający się od szafy i ścian tuż po przebudzeniu, młody jeszcze. Tak, ten sam kot jest bohaterem okładki, którą zrobiłem z moją dziewczyną Izabelą.
„LONELY SMOKING”
„Lonely Smoking” zostało nagrane w hotelu Gromada w Pile, żeby było ciekawiej. Podobno lata temu była tam spoko scena punkowa, teraz jest spoko scena disco polo. Czytałem o tym i rzeczywiście najarałem się sporo szlugów. Numer jednak nijak ma się do punka, ale chodziło chyba jednak o te wypalone fajki. Lubię ten kawałek, wmówiłem sobie, że jest transowy.
„BREAKDOWN”
„Breakdown” to ten moment, kiedy wracam do pierwszej młodości, kiedy jako piętnastolatek robiłem podobne techenka w FL studio i w ogóle jeździłem na takie imprezy pod pretekstem klasowego ogniska. Mimo iż uważam, że techno zdechło, to wciąż czasem lubię to głupie stukanie, co zresztą da się usłyszeć w moich piosenkach z refrenami.
„FIRST SNOW”
„First Snow” to również wizyta w Berlinie u Johna (mam blisko) i pierwszy śnieg tuż przed nowym rokiem. Wyszliśmy z jakiejś irlandzkiej knajpy na Neukoln, a tam śniegu po kolana. Ta noc skończyła się tak samo jak ten kawałek, który powstał kolejnego dnia i zamknął album.
Jak zwykle cała masa muzyki zainspirowała mnie do nagrania tej płyty. Jeśli ktoś jest ciekawy, czego wtedy słuchałem, to może doszukać się pewnych inspiracji w moim DJ-secie z Központ w Budapeszcie, który został nagrany na jakiś czas przed rozpoczęciem pracy nad WONDERFUR.
WYTWÓRNIA: Please Feed My Records
WYDANE: 11 stycznia 2015
WIĘCEJ O: MATEUSZ ROSIŃSKI
INFORMACJE O ALBUMIE