O nowej płycie Plug&Play opowiada Kuba Majsiej. Why So Close? ukaże się już 10 maja.
TYTUŁ PŁYTY: WHY SO CLOSE?
Jak blisko można podejść do czegoś, zanim przestanie się to dostrzegać? Jak mocno można trzymać się życia, zanim zapomni się czego się trzyma i po co. Stąd też okładka, która pokazuje być może bardzo małe rzeczy widziane przez mikroskop, a może jakieś odległe światy oglądane przez superteleskop? Tego nie wiemy, bo zrobiliśmy za duże zbliżenie na rzeczywistość.
READY FOR RAPTURE
To piosenka, która jest jedną z najstarszych i piosenek Plug&Play, i jednocześnie chyba najbardziej reprezentatywna dla stylu, w którym zespół początkowo grał. Nigdy nie wypadła z setu koncertowego i zasłużyła w pełni na „pole position”. To krótka impresja na temat idiotycznej wiary człowieka w to, że może zostać szczęśliwy oraz mylnego poczucia, że skoro Bóg umarł, to człowiek może przejąć jego rolę. To numer o pogubieniu się w świecie bez wartości zastępowanych konsumpcją oraz rozpadzie relacji międzyludzkich, swoiste memento mori.
ALICE FROM THE STARS
Kawałek stojący w rozkroku między stylami, które obecnie godzi w swojej muzyce zespół. Prościutka historyjka o zajaraniu się dziewczyną, która uzyskuje totalną psychiczną przewagę nad swoim adoratorem, który właściwie raczej gada sam do siebie, symulując jedną z tych rozmów, które w głowie idą nam świetnie, lecz najczęściej kilka godzin po okazji.
LET’S GET NO HOPE
Stary numer, troszkę żartobliwy w sumie, zwłaszcza na początku. Potem robi się już konkretniej. Sytuacja damsko-męska ujęta w obrazek punkowej miłości pod szyldem „no future”. Ostatecznie cały brud i utytłanie niewinności doprowadza do ukucia manifestu odrzucenia fizyczności i wyeliminowania jej z relacji miłosnych.
SOFT WAR
Jak w tytule, troszkę taka wojna na niby. To kawałek o walce, jaką staczamy jako imprezowicze na parkietach klubów, zwłaszcza lubelskich, gdzie towarzystwo często jest szemrane, więc trzeba na parkiecie bić się o kawałek przestrzeni i przewalczać swoim tańcem wartość, jaką dla nas ma nasza muzyka. Można przy tym rozdawać lekkie ciosy i kuksańce. Jest nas mało, dlatego na każdej imprezie meldują się wszyscy, dres nie śpi.
THE MOST BEAUTIFUL FACE
Intymna piosenka. Twoja droga do pracy po kilkuset cyklach staje się mikrokosmosem, w którym wszystko ma swoje miejsce, każdy człowiek maszeruje, jedzie rowerem I mijasz go w tym samym momencie od poniedziałku do piątku. Pojawienie się w tym nudnym rytuale takiej twarzy burzy kosmos. Potem już jej nie ma, dlatego musi zostać piosenka.
SOLITARY LOVE
Początkowo utwór miał tytuł „Recover” i opowiadał o podnoszeniu się z kolan przy czuwającej przyjacielskiej duszy. Po paru korektach tekstu i zmianie refrenu stał się piosenką o frenetycznych uniesieniach miłości, rozmowach prowadzonych w głowie, urywkach wyznań i oświadczeń. Jednak ból samotnika może zostać złagodzony tylko przez głos wewnętrzny, bo on sam, nie mając serca, kochać i tak nie umie.
YOU ARE MY RADIO
Kolejne z serii bolesnych wybebeszeń. Niewiele jest tu do napisania, każdy wers to kolejna próba zmetaforyzowania tęsknoty i nieszczęśliwej miłości. Z radiem nie porozmawiasz, to uczuciowa jednokierunkowa.
WHAT WOULD FREUD SAY
Stare P&P, motoryka, zadziorność i oczywiście tematyka powykręcanej oraz perwersyjnej miłości. Kawałek o tym, że nie kochamy i nie uwielbiamy innych, a jedynie obrazki w swojej głowie, które tuczymy często do monstrualnych rozmiarów i zamieniamy w toczące nas pasożytnicze fetysze. To nam raczej nie służy, a proste rozwiązania, które serwował sto lat temu dr Freud, są obecnie bardzo niemodne.
DYING WITH EMILY
Czasem próbujemy z takimi pokusami walczyć, ale raczej jest przesądzone że takie Emilki czy Alicje w końcu nas pogrążą. W sumie do dziś nie wiem co redaktor Stelmach zobaczył w tym numerze, że wybrał go sobie na Offensywę. Miło się go gra.
STOP ME
Utwór, który zrobił dość mocną karierę zagranicą. Głównie dzięki portalowi Jamendo oraz pewnej uroczej kanadyjskiej gwiazdeczce internetowego porno, która użyła jej (w wersji z Whoreship EP) w jednym ze swoich obrazów. Początkowo akustyczny utwór wyewoluował do dość mocnego numeru, który traktuje o lekkości bytu i niemożności utrzymania rzeczy, które się z takim trudem zdobywa.
CHARMING EYES
To jest próba opowiedzenia snu. Oczywiście dość swobodna, jednak nie ma co ściemniać – to strzępy myśli. Kawałek nagraliśmy w S7 w Piasecznie, kosztowało to fortunę, ale od niego zaczęła się przygoda z nagrywaniem płyty oraz współpraca z Pawłem Cieślakiem.
CAPTAIN WELFARE
Ma dwie warstwy. Jedna to strofy o narcyzmie i samouwielbieniu współczesnego człowieka. Taplanie się w sympatyczności, grzeczności i politycznej poprawności robi z nas tchórzliwe zapatrzone w siebie jednostki. Dlatego też, wydaje nam się, że to o co walczymy to jest ciepła micha i ogólna mała stabilizacja, że to miernik naszego człowieczeństwa. Ostateczną instancją jest bliższa znajomość z nowym superbohaterem naszych czasów Kapitanem Dobrobytem.
***
WYTWÓRNIA: Make Music Agency
WYDANE: 10 maja 2012
WIĘCEJ O: PLUG&PLAY
INFORMACJE O ALBUMIE