W Czynnikach pierwszych gościmy tym razem Philipa J. Rourke’a, odpowiadającego za projekt Oh Well, Goodbye. Brytyjski songwriter z Liverpoolu opowiada o swojej najnowszej epce BG092, która zostanie wydana 4 sierpnia przez amerykańską oficynę Bleeding Gold Records. O czym są piosenki z tego minialbumu? I dlaczego taki właśnie tytuł? Tego dowiecie się z poniższej lektury. Oddajmy głos Philipowi.
Napisałem wszystkie piosenki u siebie w domu, głównie elektronikę z wizją nagrywania ich z żywymi instrumentami. To był naprawdę szybki proces, na szczęście. Porzuciłem wszystkie wcześniejsze nagrania, które skomponowałem w okolicach Bożego Narodzenia w 2014 roku. Wydawały mi się kiepskie, przerabiałem je tydzień po tygodniu. Trochę mnie to frustrowało, to całe dążenie do perfekcji, staranie się, aby je udoskonalić. Dlatego jednej nocy skasowałem wszystkie pliki i zacząłem od początku. Nowe rozdanie przyszło wraz z nowym, 2015 rokiem i teraz wszystkie utwory tworzą epkę BG092.
To banał, ale pisanie utworów stanowiło dla mnie niezwykle oczyszczające doświadczenie. Ludzie powiedzą, że gadam bzduy, jestem pretensjonalny lub cokolwiek, ale to prawda! Większość z tej epki opowiada o okresie mojego życia, o którym można powiedzieć, że straciłem nad nim kontrolę, tak to ujmę. Miło jest dać mu w końcu odpocząć.
Produkowałem i nagrywałem utwory w lodowatym pomieszczeniu w sali prób w Liverpoolu z moim kumplem Pete’em. Używaliśmy Fostexa vf160 (wiadomość dla nerdów) i sporo gównianych mikofonów. Nagrałem partie perkusji i wokali, Pete grał na gitarze i basie, zresztą on sobie z nimi radzi o wiele lepiej niż ja. Pokazywałem mu piosenki po nagraniu moich partii, a on szybko się ich uczył, więc lecieliśmy z materiałem dalej i rejestrowaliśmy go. To było bardzo ekscytujące i wydaje mi się, że zawsze jest coś specjalnego w pierwszych podejściach, w pierwszych godzinach, gdy grasz nową część. Wtedy właśnie ma się pewną energię do robienia wszystkiego, jest zapał. Tak samo wyglądały bębny, bas i wokale. Większość epki stanowią właśnie te pierwsze podejścia, w ten sposób udało nam się ją nagrać. Piliśmy dużo piwa, nagrywając ten materiał, dlatego często nagrywanie wprawiało mnie w zakłopotanie. Epkę tworzyliśmy blisko trzy lub cztery miesiące, ale myślę, że gdyby na czysto policzyć spędzone godziny, zajęłoby to nam raptem piętnaście godzin.
BG092 to tytuł epki i jednocześnie katalogowy numer mojego wydawnictwa w Bleeding Gold Records.Kilka innych tytułów wałęsało mi się po głowie, ale naprawdę nie potrafiłem wymyślić tego jednego, z którego byłbym w pełni zadowolony. Zawsze lubiłem zespoły z The Factory Records, które miały katalogowe numery wypisane na grzbietach swoich albumów, więc pomyślałem, że zastosowanie takiego wariantu byłoby całkiem fajną rzeczą. Na szczęście mogę już myśleć nad zajebistym tytułem dla mojej drugiej epki, która powinna pojawić się w październiku. Gwarantuję, że tytuł będzie się różnił od BG092. I to w całkiem interesujący sposób!
Ale przejdźmy w końcu do piosenek…
***
„HEY THERE”
Muzycznie jest to bardzo prosty utwór. Chciałem nagrać zwyczajną indiepopową piosenkę. Jest szybka i prosta. Tekstowo utwór opowiada o pomocy w zaaranżowaniu mieszkania komuś z innego miasta, z kim niekoniecznie powinno się pałętać z różnych powodów. Moja żona dograła podkłady wokalne do „Hey There”, natomiast początkowo byłem sceptyczny co do niej, ale… jej damski wokal wypadł znakomicie! To jedyna piosenka, w której użyłem keyboardu. Zagrałem tę partię na moim iPadzie, a następnie wysłałem ją do Jamesa, który miksował epkę. Zrobił to bardzo ładnie. Znakomita robota, Jay!
„SO I SAY”
Odrzuciłem sporo materiału Oh Well, Goodbye z 2014 roku, bo strasznie mnie on irytował i nudził. Pomyślałem sobie: Pieprzyć to, zawsze chciałem mieć grunge’owy zespół, więc napiszę grunge’owe kawałki. Cóż, niezupełnie mi się to udało, ale myślę, że wyszło całkiem blisko. Może post-grunge? Wszystko wypadło rewelacyjnie, tak mi się wydaje. Ten utwór napisałem w pięć minut, a wszystko wyszło spod bitu, który wymyśliłem pewnego poranka. I ponownie: tu także jest damski wokal, na samym początku, który jest według mnie najlepszym momentem tej całej epki. Lirycznie to prawdopodobnie najbardziej otwarta partia. Piosenka opowiada o żałobie, o dochodzeniu do siebie i o tym, jakim gorzkim, depresyjnym i zmieniającym życie doświadczeniem jest to wszystko wokół.
„AUGUST EYES”
To pierwsza piosenka, którą napisałem na tę epkę. I znowu, wszystko zeszło się we wspólną całość bardzo szybko i bardzo sprawnie – chodzi mi o muzykę i tekst. To kolejna żałosna opowieść o słabości miłości, ha ha. „August Eyes” mówi o tym, że w naszym życiu stale coś przypomina nam o osobach, które cały czas znajdują się w naszym otoczeniu, a to doprowadza nas do szaleństwa, bo chociaż są obok, to nie mają z nami już nic wspólnego. Bas i gitara w utworach na tej epce mają taki chóralny efekt. Na gitarę nałożyłem trochę delayu i reverba, ale w tym przypadku zaszalałem trochę bardziej. Na kasecie są dwa kawałki gitarowe, a jeden z nich ma ogromny ładunek w reflenie. Zresztą brzmi trochę jak flanger, ale wydawało mi się to bardzo fajne. Dodałem też trochę mówionych partii w tym utworze, dzięki czemu możesz usłyszeć mój liverpoolski akcent, ha ha.
„YOU THERE?”
Opowiada o upijaniu się, byciu brutalnie szczerym i brutalnie głupim w tym samym momencie. Żadnej perkusji, tylko tamburyn, głos i gitara.
„THE REASON”
To instrumental. Cóż, pojawia się także wokalny hook, który dośpiewał mój synek, a ja go zapętliłem. To on też odpowiada za perkusję w tym kawałku. Słuchając „The Reason”, możecie dostrzec także moje psy gdzieś w tle! To był prawdziwy wysiłek całego domu! Nagrywałem go w moim domu i coś mi się wydaje, że psom nie do końca podobał się ten hałas. Zatem… Moje psy – Poppy i Chewbacca – także znajdują się w creditsach tego nagrania. Ja grałem na gitarze. Tak naprawdę to chciałem zawrzeć na epce więcej akustycznej gitary, ale wyszło tak, że tylko w tym kawałku się ona pojawia. Jeśli mam być szczery, na początku to były dwa małe instrumentale, ale po nagraniu stwierdziłem, że lpeiej będzie połączyć je w jeden większy twór. Dlaczego taki tytuł? Nie mógłbym powiedzieć, ale ten ponury dźwięk w utworze jawi się jako najbardziej optymistyczny z całego grona.
„ANNIVERSARIES COLDER”
To taki kasetowy bonus. Wydaje mi się, że nagrałem ten utwór jako drugi, podczas przygotowywania materiału na epkę. Zawsze myślę o nim, że brzmi podobnie jak muzyka mojego innego zespołu (People//Talk), dlatego podchodziłem do niego z lekką rezerwą. Mimo to kocham ten kawałek. Opowiada o kontakcie od kogoś, na kim kiedyś ci mocno zależało, i o tym, jak to na ciebie wpływa przez całe twoje życie. O tak.
***
WYTWÓRNIA: Bleeding Gold Records
WYDANE: 4 sierpnia 2015
FACEBOOK