Give Up To Failure, czyli część zespołu Aviaries, właśnie wydali płytę. Sprawdźcie, co duet opowiada o albumie Burden. Wydawnictwo ukazało się nakładem Requiem Records na początku października.
„SEDATION”
Krzysiek: Utwór wprowadzający do płyty. Niepokojąca, ambientowo-elektroniczna pierwsza połowa przeradza się w industrialny hałas w finale. Ciekawostką jest, że do nagrania dźwięków perkusyjnych zaprosiliśmy wrocławski zespół szkoły samby Sete Rios.
Marek: Szczerze mówiąc, nie do końca pamiętam, w jaki sposób powstał ten numer. Wydaje mi się, że była to swoista zabawa dźwiękami i uwolnienie pewnej fascynacji muzyką techno, dark ambient i noise. Hałasy w końcówce powstały przy pomocy jakiegoś starego syntezatora z lat osiemdziesiątych. Nie pamiętam jego nazwy…
„ALL I WANTED”
Krzysiek: Pierwszy singiel i jednocześnie pierwszy utwór skomponowany pod szyldem Give Up To Failure, gdy w składzie byłem jeszcze sam z Markiem. Dogrywanie moich gitar do demówek nadesłanych przez Marka było momentem, od którego wszystko się zaczęło.
Marek: Utwór-zapalnik. Pamiętam, jak Krzysiek odesłał mi demo z dogranym riffem otwierającym. Urwało mi głowę. Praca nad tym utworem mocno nas zmotywowała, by jeszcze szybciej przekształcić Give Up To Failure w pełnoprawny zespół. Od strony lirycznej opowiada o toksycznej, rozchwianej miłości, gdzie każda ze stron na różne sposoby próbuje zmusić drugą do poddania się w walce o wspólną przyszłość.
„AFTER THE FALL”
Krzysiek: Niesamowicie przytłaczający numer gdzie walcowata motoryka przeplata się z mrocznymi syntezatorami i rozmytą delikatną gitarą by przy końcu uderzyć z post-metalową siłą.
Marek: Ten utwór miał być jednym z moich pomysłów na trzeci album Aviaries. Od dawna leżał gotowy i czekał na swój moment. Gdy zdecydowaliśmy się jednak umieścić go na naszej debiutanckiej płycie „Burden”, potrzebował tylko kilku zmian kompozycyjnych by dobić do standardów Give Up To Failure. Tekst napisałem pewnej głębokiej zimy na samym szczycie wrocławskiego – nieistniejącego już – „Szkieletora”.
„WITHIN”
Krzysiek: Jeden z moich ulubionych utworów na albumie. Został oparty na riffie gitarowym, który przesłałem Markowi. Również jeden z bardziej delikatnych i wyciszonych numerów na płycie, gdzie syntezatorowa romantyczność przeplata się z shoegaze’owym hałasem.
Marek: W moich oczach to kawałek, który został poddany największej transformacji spośród wszystkich na płycie. Silny kręgosłup powstał w zasadzie w ciągu jednego dnia, a reszta rodziła się w bólach. Piękny riff Krzyśka, który odpowiednio wspiera emocjonalnie i przenosi do innego świata. „Within” dostało drugiego albo trzeciego życia już na etapie post-produkcji.
„SLEEPLESS HOLE”
Krzysiek: Jedyny w pełni instrumentalny numer na płycie. Stanowi swego rodzaju otwarcie drugiej części albumu. Jednostajne mroczne dźwięki pianina prowadzące do hałaśliwego finału. Wszystko to, co lubimy.
Marek: Powstał na etapie miksowania albumu. Utwór znalazł sobie wygodne miejsce na płycie, idealnie łącząc jej pierwszą część – eklektyczną i nieuczesaną, z tą drugą – bardziej cięższą mroczniejszą. Piękny portal.
„HOLY DRUG”
Krzysiek: Jest to naszym zdaniem czarny koń albumu. Nieoczywista kompozycja oparta na ciężkim industrialno-elektronicznym basie, uzupełniana przez subtelną gitarę oraz prowadzący całość wokal Marka. Uwielbiam go.
Marek: Nie będę ukrywał, że kompozycyjnie „Holy Drug” spędzało mi sen z powiek przez dłuższy czas. Pamiętam, że zrobiłem jakieś sześć wersji numeru, z różnego rodzaju przejściami, innymi partiami basu… Jednego byłem pewny od początku – refrenu. Przeplatająca się z klawiszem gitara po prostu przyszła do mnie i została na zawsze.
„MILLION WORDS”
Krzysiek: Moim zdaniem jeden z ważniejszych numerów na płycie, który dodatkowo wszyscy uwielbiamy grać na żywo. Pamiętam, jak Marek przesłał mi kilka krótkich pomysłów na utwory, wśród nich był główny riff z „Million Words”. Marek początkowo nie za bardzo wierzył w ten motyw, jednak ja czułem w nim potencjał. Po jakimś czasie spotkaliśmy się, aby nad nim popracować i tak stworzyliśmy potwora.
Marek: Chwała Krzyśkowi, że „wyhaczył” ten główny riff gdzieś u mnie na komputerze. Podoba mi się, że każdy z zespołu włożył całe swoje serce w dopieszczenie końcowych partii. Uwielbiam przewrotność tego numeru. Hałaśliwe syntezatory, ciężki bas, potężne bębny i genialne riffy. W moim odczuciu najlepszy numer na płycie i dla mnie prywatnie najważniejszy.
„BURIAL GROUND”
Krzysiek: Doskonałe zwieńczenie albumu, które nie pozostawi żadnej nadziei w słuchaczu. Przytłaczające doomowe gitary wymieszane z post-rockową wrażliwością. Uzupełnieniem jest brudny bas oraz syntezatory. Myślę, że nikogo nie pozostawi obojętnym.
Marek: Ten otwierający utwór doom-metalowy riff od kilku lat leżał u mnie w szufladzie. Bardzo się ucieszyłem, kiedy udało mi się go „pozbyć”, bo bałem się, że przepadnie. Dla mnie ten utwór to esencja twórczej współpracy między mną a Krzyśkiem. Słychać, że wciąż się docieramy, ale z tego obłoku pyłu wyłania się jakaś droga. Myślę, że „Burial Ground” nieśmiało odkrywa część kart, pokazując, w jakim kierunku chcemy podążać jako zespół.
AUTOR: Give Up To Failure
TYTUŁ: Burden
WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 2.10.2020
Artykuł powstał dzięki agencji Cantara Music.