Pałace to nowy album Divines, który ukazał się przed kilkoma dniami dzięki Requiem Records. Sprawdźcie, co muzycy powiedzieli o Pałacach podczas odautorskiej analizy. Na miłą środę czynniki pierwsze w wykonaniu Divines.
„Modern Love”
Jedyny anglojęzyczny numer na płycie. Najstarszy, nagrywany jeszcze w 2014 roku. W pierwotnym założeniu nasza płyta miała składać się wyłącznie z utworów w języku polskim, dlatego wahaliśmy się, czy umieszczać tu „Modern Love”. Ostatecznie otwiera album jako wspomnienie naszego poprzedniego, angielskiego okresu. Kawałek wchodzi też w skład epki, Yung Nites. O tym, że dzisiaj trudno się bawić w miłość.
„Moja miłość nie ma dźwięków”
Drugi singiel, który znów przenosi nas do lat 80-tych, tym razem mocno analogowo – wbiliśmy w ten numer troszeczkę żywych instrumentów. Za sekcję rytmiczną odpowiadają perkusista Tomasz Skórzyński i basista Tomasz Bala z Crab Invasion. Właściwie lirycznie to jeden z niewielu wesołych kawałków na płycie. Udało nam się nawet nie wspomnieć między wersami o żadnym potwornym bólu
„Pałace”
Tytułowa kompozycja z płyty, kwintesencja jej brzmienia. Melodia głównych tematów wokalnych powstała przed muzycznym aranżem, po prostu Lulu zaczęła nucić je sobie pod nosem. Tekst do numeru leżał w szufladzie kilka dobrych lat i któregoś dnia całkiem przypadkiem okazał się świetnym materiałem na taki dziwaczny popowy kawałek. To także nasz pierwszy numer po polsku, troszeczkę numer-eksperyment, nie byliśmy pewni, co z tego właściwie wyjdzie.
„Nie mów nic”
Numer o zdradzie i o wygasającej miłości- prawdopodobnie kolejny singiel. To także ukłon w kierunku słuchaczy doceniających bardziej nowoczesne brzmienie. Podczas miksu Szymon Weiss, odpowiedzialny za jego finalną produkcję stwierdził, że ewidentnie słyszy tu Gus Gus – „Over”. Nie obrazimy się za takie porównanie, uwielbiamy twórczość islandzkich artystów!
„Riplej”
Kolejny numer, w którym Gus Gus miesza się z Depeche Mode (szczególnie słyszalne w przedrefrenowym fragmencie). Dominują tutaj surowe barwy oraz marszowy rytm. To trochę taki kawałek-koncept, chcieliśmy, żeby był mocno nieregularny. Do tego żywy bas i perkusja, kolejne eksperymenty z naszą, zwykle elektroniczną, formułą.
„Bądź”
Najbardziej klubowy numer na płycie. Charakterystyczna rytmika basu została okupiona bezsenną nocą w mieszkaniu na warszawskiej starówce. Wiele osób wskazuje na skojarzenia z najnowszą twórczością Reni Jusis, co również przyjmujemy jako komplement. Jeżeli lata dziewięćdziesiąte powrócą, będziemy na pewno bogaci.
„Głupia”
Rytmiczny bas Tomka Korczaka, typowy dla lat 80-tych układ akordów w refrenie oraz szalejące w drugiej części numeru arpeggiatory, a wszystko przełamane wprowadzającym nastrój niepokoju i tajemniczości wokalem – który de facto powstawał także kilka lat wcześniej i nagle objawił się jako potencjalny tekst do tej kompozycji. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, o czym właściwie mówi ten numer, więc podpowiemy: o pewnej szczerości wobec samego siebie w momentach kryzysu. Myślimy, że refren spokojnie zagrałby jako czołówka przygodowego polskiego serialu w latach osiemdziesiątych. Byłyby z tego teraz niezłe tantiemy.
„Sto lat samotności”
Ulubiony kawałek Lulu na płycie, muzycznie oraz lirycznie. Mały romans konceptualny z Marquezem. To także kolejne eksperymenty z trapowym bitem, osadzone w syntezatorach rodem z czołówki serialu Stranger Things. Bawimy się arppegiatorami z Nord Leada A1, naszego ostatniego nabytku.
„Harmonie”
Pogodna końcówka lekko posępnej w wydźwięku płytki. To taki numer o układaniu sobie powoli w głowie. Główna padowa barwa przywodzi na myśl te używane w swoich numerach przez duet Disclosure, a bas Tomasza Bali z Crab Invasion przenosi nas w okolice twórczości Delphic i płyty Acolyte, którą szczególnie sobie cenimy. Chcielibyśmy powiedzieć, że to mała obietnica, że drugi album nagramy weselej, ale to wcale nie takie proste.
***
AUTOR: Divines
TYTUŁ: Pałace
WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 25 listopada 2016