Borys, Michał i Piotr, czyli CNC, rozkłada swój nowy album, False Awakening, na czynniki pierwsze.



FALSE AWAKENING

Borys Dejnarowicz: Po pierwsze, od dawna chciałem ułożyć kawałek o zjawisku „fałszywego przebudzenia„. Druga sprawa to pewna przypadłość. Otóż w moich snach ludzie, których znam, zachowują się inaczej niż „w realu”, promieniują inną energią niż na jawie. Nie wiem, czy są lepsi, czy gorsi – ale na pewno inni. Już kiedyś zdarzyło mi się o tym śpiewać, w „Dreamt of You” Newest Zealand, ale w nieco innym kontekście. W każdym razie niektórzy moi znajomi – także ci dalsi, z którymi czasem zamieniłem zaledwie kilka słów – nie chcieliby chyba wiedzieć, kim są w moich snach, co mówią i co robią. Jak ktoś też tak ma, to pozdrawiam. I poniekąd z tego pomysłu wypłynęła cała epka.
 ***

„FALSE AWAKENING”

Michał Stambulski: To chyba mój ulubiony utwór z tego mini-albumu, za sprawą po prostu pięknej progresji w refrenie autorstwa Borysa.

Borys: Zamarzył mi się taki anestezjologiczny pop, który wyrażałby stan odrętwienia pod wpływem przedawkowania środków znieczulających. Taka beznamiętność majacząca, podszyta nerwami, które zostały zniwelowane lekarstwami. Tudzież klimat gości lecących w milczeniu statkiem kosmicznym, gdzie w przypadku awarii nic nie jest w stanie ich uratować, więc są obojętni. Ich spokój nie wynika z tego, że jest okej, tylko z tego, że jeśli będzie źle, to nawet nie ma sensu się już denerwować. Uznałem, że najlepiej wyrazi to chmura zastygłego wokalu w stylu „I’m Not In Love” i wokal a la zaspany David Gilmour z czasów Meddle.

Piotr Maciejewski: „Stojan” kluczem do aranżacji utworu muzycznego. A gdyby komuś obcy był ten fachowy termin, to stojanem jest tu np. chór wykonany z dwusekundowych pętli głosu. Jest nim także uporczywy fortepianowy loop, w którym to jednak dwie zupełnie niestojanowe akrobacje wykonał Stambulski, kiedy akurat poszedłem po bibułki.
„HEARSAY”
Michał: Piotrek nagrał linię basową, która strąciła z piedestału najfajniejszą linię basową w indie-rockowym kawałku, za którą uważałem tę z „Nothing Ever Happened” Deerhuntera.

Piotr: Długo nie chciałem tu gitary basowej, ale po licznych bezowocnych zabawach syntezatorami musiałem ulec i spróbować. Zaskakująco i szczęśliwie, w ciągu ledwie kilku minut powstała partia, z której w ostatecznym rozrachunku jesteśmy więcej niż zadowoleni.

Borys: Numer narodził się z shoegaze’owej przeróbki „2 Become 1” Spice Girls, którą popełniłem w domowych warunkach dla żartu w 2007 roku, kiedy chciałem udowodnić Piotrkowi, że to świetna kompozycja i można ją ugryźć zębami MBV. Cóż, od tamtej pory piosenka bardzo ewoluowała… Aha, ten bas. TEN BAS.

„VERTIGO”

Piotr: „We Are the World” tej płyty, bo śpiewamy tu wszyscy trzej na zmianę, a na koniec jednocześnie. Ponadto wykonując blackmetalową partię wokalu do drugiej zwrotki przekonałem się, że bez wprawy i prawidłowej techniki po czymś takim boli gardło. Uważajcie!
Michał: To dla mnie apogeum klimatu tego mini-albumu, a w szczególności moment, w którym w środku nocy przysypiałem na kanapie, a Borys z Piotrkiem dogrywali doom metalowe wokale w tle.
Borys: Lubię zabawy z metrum, a już szczególnie lubię takie zabawy z metrum, które wcale nimi nie są. To główne OSTINATO basu, w zamyśle imitujące zawroty głowy, sprawia wrażenie nieregularnego z powodu rozłożenia akcentów, ale w zwrotkach jest na równe cztery. Takty są poskracane dopiero w refrenie. Od początku wiedziałem, że refren to czyste Drivealone, ale długo nie mogłem namówić Piotrka na śpiewanie. W końcu się udało i teraz nie potrafię sobie wyobrazić tej epki bez wycedzonego przez zaciśnięte zęby „so sick of hearing… another story…”. PS: Nawiązując do wypowiedzi przedmówców: wszystko do tego zmierza, że jeśli CNC coś jeszcze kiedyś wyda, to będzie to materiał zabarwiony jakąś odmianą metalu…

„ISTANBUL”

Michał: Moja wstępna wersja tego kawałka brzmiała zdecydowanie bardziej prog-rockowo, ale mimo to od początku byliśmy zgodni co do tego, że bardzo dobrze wpasuje się w klimat całości.
Borys: Zmailowaliśmy się kiedyś z Michałem, że warto coś razem nagrać. Sądzę, że jego udział w sesjach False… wspaniale poszerzył paletę środków wyrazu i emocji. Podział na trzy i sposób budowania frazy wyróżniają się na tle reszty indeksów. Tytuł to świadectwo fatalnego poczucia humoru Piotrka i mojego – w sensie „CNC i Stambuł”. Choć podobno ktoś już doszukiwał się w tych melodyjkach śladów tureckiego folkloru.

Piotr: Zgodnie z tytułem numer „Stambuła”, doklejony przez nas do „Vertigo”. W założeniu tworzą one całość rozdzieloną jedynie indeksem na płycie. Doklejony jak najbardziej dosłownie: ta sama sesja w Logicu, te same pogłosy na wokalach, ta sama barwa synth-bassu.

„WHERE I PLEASE”

Piotr: Ostatnio mój serdeczny kolega powiedział mi, że nie przekonuje go taki „Smutny Borys”. Mnie się natomiast całkiem podoba. Wokalnie trochę jak jakiś Bradford Cox, co podkreśliliśmy sprężynowym pogłosem. Generalnie oprawa typu strip-down, a gitary tym razem wyłącznie w postaci sampli.
Borys: Szkic pochodzi z czasów trochę prehistorycznych, circa 2000 czy coś takiego. Ale pomysł na bit w duchu, powiedzmy, wczesnych Junior Boys, to już czasy obecne. Piana morska kojarzy mi się z czymś bezwarunkowo dobrym, ciepłym, serdecznym. To dobre miejsce na schronienie – szkoda, że raczej nierealne.

***

WYTWÓRNIA: DRAW Records
WYDANE: 23 listopada 2012
WIĘCEJ O: CNC
INFORMACJE O ALBUMIE

 
%d bloggers like this: