O płycie Płonie opowiadają członkowie duetu Blokowisko, Cezary Zieliński i Maciej Jurga, rozkładając wydawnictwo na czynniki pierwsze.

 

Płonie ukazało się na początku listopada w Requiem Records. Na płycie słyszymy zamiłowanie chłopaków z Blokowiska do Maanamu, Ewy Braun czy King Crimson. Tekstowo Płonie opowiada o problemach dnia codziennego, o bezsilności, smutku, zagubieniu, duet odwołuje się też do swoich wspomnień.

„POWOLI”

Cezary Zieliński: „Powoli” jest przypadkiem tego utworu, który chcieliśmy zrealizować wedle pewnej z góry narzuconej przez nas koncepcji. Zaczęło się od stworzenia prostego loopa perkusyjnego (tego z początku utworu), który pozostał w niezmienionej formie aż do finalnej wersji, zaś cała reszta doszła później. Główny loop miał być takim transowym elementem, który będzie towarzyszył słuchaczowi przez cały czas trwania kompozycji. Nie wiedząc o czym w ogóle ten kawałek będzie, przy jego tworzeniu miałem następujący zamysł: chciałem, żeby dodatkowej transowości dodał wokal Maćka mówiący, a momentami krzyczący słowo „Powoli”. Chyba z tego też narodził się pomysł na opisanie monotonnego życia w dużym mieście.

Maciej Jurga: Tekst do utworu powstał bardzo szybko i motyw spaceru po mieście wydał mi się idealnie pasujący do transowości tego utworu. Chciałem przedstawić różne sytuacje, dosyć banalne, które mogą wywoływać inne emocje zależnie od tego, z którą stroną czy perspektywą historii się utożsamimy. Wydaje mi się, że ostatecznie jest on dosyć „szary”, neutralny, co dodatkowo chcieliśmy podkreślić w teledysku.   

„ZGIEŁK”

CZ: Loop grający w „Powoli” spodobał nam się na tyle, że stwierdziliśmy, że fajnie jakby jego udział na albumie nie kończył się tylko na jednym kawałku, a był kontynuowany i zmieniany tak, żeby prowadził słuchacza w dalsze, bardziej nieznane meandry dużego miasta. Spitchowany w dół i mocno zreverbowany loop jest w zasadzie całą podstawą utworu „Zgiełk”, który kojarzyć miał się z bardziej industrialną, pozornie opuszczoną i zmechanizowaną częścią miasta. Całą resztę zrobił dla nas Julek Płoski, którego album tesco był dla nas bardzo inspirujący i pokazywał niesamowitą wrażliwość Julka do tworzenia industrialnych, wielkomiastowych pejzaży. Wszystkie zgrzyty, modulowane pianina, dzwony, krzykliwe syntezatory są na tym kawałku jego autorstwa i idealnie oddaje to atmosferę, którą chcieliśmy uzyskać, a której sami nie bylibyśmy w stanie stworzyć. 

„SYZYF”

CZ: Ciekawostką jest, że główny motyw grany na melodyjnej gitarze basowej napisałem w wieku może 12 lat, jak chciałem robić metalcore, i po prostu trochę go zmodyfikowałem, wydłużając nuty. Jest to też jeden z pierwszych szkiców na Płonie. Zaczęło się od wspomnianej wyżej gitary, później do tego dodałem perkusję i gitarę basową, które w założeniu miały być bardzo toporne, kwadratowe i mechaniczno-transowe. Druga część utworu z kolei została stworzona pod ogromną inspiracją utworem „Piezo” zespołu Autechre – oczywiście stylistyka bardzo różna, ale bardzo podobało mi się, jak transowy, ciężki elektroniczny motyw przechodzi w rozmarzone, ale nieco mroczne i hipnotyzujące ambienty w końcówce, więc chciałem, by tak było i tutaj. Ostatnim elementem są gitary, a jako że podczas tworzenia szkicu byłem bardzo podjarany dubem, skorzystałem z takiego typowego reggae akcentowania, a dodatkowo poładowałem dużo spring reverbów i delayów, żeby nadać tego dusznego, dubowego klimatu.

MJ: Tekst do „Syzyfa” również powstał w krótkim czasie i jest najbardziej osobisty, żeby nie powiedzieć biograficzny. Kiedy napisałem pierwsze zwrotki, idąc za „Powoli”, postanowiłem dalej również oprzeć się na anaforze jako wyjściowym środku stylistycznym, zaś ze względu na specyficzną konstrukcję utworu, postanowiłem dodatkowo zbudować go na zasadzie kontrastu i domknąć klamrą. Bardzo podoba mi się motyw wszelkich „podróży” w tym utworze, może przez tę perypatetykę znajduję w nim dużo elementów wspólnych z „Powoli”, choć są to na pozór bardzo różne utwory. 

„ĆMA”

CZ: Ten utwór z kolei całkowicie powstał z partii gitarowych – w zasadzie one od początku do finalnej wersji zupełnie się nie zmieniły – nawet nagrania pozostały oryginalne. Poszliśmy tutaj w kierunku chorusowanego, szklanego brzmienia gitar inspirowanego wczesnym Lady Pank, które również było moją dość duża fascynacją w czasie tworzenia tego albumu. Postawiliśmy tutaj również na bardziej rockowe brzmienie, ale nie rezygnowaliśmy ani z dubowych elementów, ani z post-punkowej mechanicznej perkusji. Sama kompozycja jest dość zróżnicowana, co pozwalało na fajne, swobodne mieszanie tropów i stylistyk. Parę post-rockowych brzmień, nieco ejtisowy bridge i odrobinę post-hardcore’owa końcówka. Bardzo dużo czerpaliśmy inspiracji z King Crimson lat osiemdziesiątych, Ewy Braun i Borisa.

MJ: Tekst do „Ćmy”, w przeciwieństwie do pierwszej połowy albumu, powstawał dosyć długo, zresztą jest to też utwór chronologicznie późniejszy. W przeciwieństwie do w zamyśle prostego „Powoli” i „Syzyfa”, „Ćma” miała być bardziej metaforyczna i wielowymiarowa. Był to zdecydowanie najtrudniejszy tekst do napisania. No i podkreślę raz jeszcze inspiracją Ewą Braun, a konkretnie albumem Love Peace Noise, który bardzo przypadł mi do gustu i bardzo mocno ukształtował końcówkę utworu.

„ULICA”

CZ: To mój najbardziej osobisty utwór, bardzo zależało mi, żeby ostatecznie zabrzmiał tak, jak go sobie na początku wyobraziłem. Dużo było chwil, w których obawiałem się, że wyjdzie zbyt „pretensjonalnie”, że to trochę przerost ambicji nad naszymi faktycznymi możliwościami, ale ostatecznie jestem zadowolony z tego, co nam się udało zrobić, a wszystkie potknięcia techniczne, czy nawet muzyczne, są nadrabiane przez złożoność kompozycji i parę muzycznych twistów. Pierwsze szkice powstały jeszcze przed wydaniem epki, a jego źródłem były proste improwizację łączące delikatne gitarowe motywy z dubową głębią (w oryginalnym utworze słychać je jakoś w dziewiątej minucie). Dalszym etapem było rozwinięcie tego motywu na pełniejsze akordy, stworzenie jakiejś kompozycji i zaaranżowanie jej. I o ile dwa pierwsze zadania przyszły dość szybko, o tyle aranżacja, dodawanie wszystkich smaczków, elementów, tworzenie napięcia (albo rozładowywania go) i stworzenie całej logiki tej kompozycji zajęło nam chyba najwięcej czasu, jeśli chodzi o cały album. Tekstowo również utwór opowiada pewne moje refleksje, których jednak nie do końca potrafiłem przelać na papier, więc pomógł mi z tym Maciek.

MJ: Ulica jest utworem, nad którym pracowaliśmy chyba najwięcej, począwszy od wspólnego siedzenia nad tekstem, przez pracowaniem nad gitarami i finalnym ustalaniem detali. Kiedy Cezary pokazał mi pierwszy szkic utworu, bardzo spodobała mi się koncepcja post-rockowego Blokowiska, co też zainspirowało mnie trochę przy pisaniu gitar do „Ćmy”.

„PŁONIE”

CZ: Kawałek tytułowy, który wbrew pozorom powstał najpóźniej i to mocno najpóźniej – może tydzień-dwa przed zamknięciem całości? Koncept był znany od dawna i znowu nawiązywał do loopa z „Powoli” – miał być on podstawą naszego outro, jednak znowu mocno przetworzonym i z innymi elementami w tle. Miało być hałaśliwie albo dubowo, jednak ostatecznie postawiliśmy na ambientową końcówkę, którego narracja opowiada o pożarze opuszczonej kamienicy, co pomaga mocno wybrzmieć głównemu motywowi towarzyszącemu albumowi. Zresztą bardzo zależało nam na takim balansowaniu na tym albumie pomiędzy rytmicznym post-punkiem a zimnym ambientem i końcówka pomogła to mocno zaznaczyć.

MJ: Pierwotnie miał to być utwór bez tekstu, ale kiedy wpadliśmy na nazwę albumu oraz usłyszałem ostatecznie zrealizowany kształt outro, od razu w mojej głowie zakiełkowała idea przedstawienia reportażu z pożaru opuszczanej kamienicy. Jest to efekt, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni i nawet jeśli pierwotny pomysł na ostatni numer był inny, to cieszymy się, że poszliśmy za głosem intuicji. 


AUTOR: Blokowisko
TYTUŁ: Płonie
WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 5 listopada 2020


Artykuł powstał przy współpracy z Agencją Cantara Music.

%d bloggers like this: