Jedna z piękniejszych sufjanowych piosenek EVER. O świętach tylko wzmianka, tylko jedno powtarzające się zdanie. „Did I Make You Cry on Christmas Day? (Well, You Deserved It!)” jest o problemach w związkach. Po prostu.

 

Po prostu, tyle i aż tyle. Można ten tekst traktować personalnie, można zastanawiać się, ile w nim fikcji Sufjana (i czy w ogóle jest?), można też gdybać, czy Stevens pisze o swoich przeżyciach. „Did I Make You Cry on Christmas Day? (Well, You Deserved It!)”, piękna, wypełniona melancholią (tekst) i napięciem (muzyka) opowieść o problemach między dwiema osobami w związku. Depresja sezonowa? Już pierwszy wers „Did I Make You Cry on Christmas Day? (Well, You Deserved It!)” nam to mówi, kiedy Sufjan śpiewa, że „This time of year, you always disappear”. I od tego wszystko się zaczyna, na tym opiera się cała smutna historia.

Nawroty choroby, apatia, niechęć do życia, nieumiejętność radzenia sobie z objawami, nieumiejętność reagowania na zachowanie i objawy partnera/partnerki, w końcu ciągłe sprzeczki przeplatane wycofaniem. Życie z osobą chorą na depresję jest niesamowicie trudne, niszczące – zdrowie psychiczne i fizyczne. To ciągły wewnętrzny lęk o to, co przyniesie dzień następny, z jakim zachowaniem trzeba się będzie mierzyć, czy będzie to udany dzień, czy dzień oparty na walce.

Sufjan o tym właśnie śpiewa w „Did I Make You Cry on Christmas Day? (Well, You Deserved It!)”. O pretensjach za wszystko (i jednocześnie za nic), o kłótniach, o chęci pojednania („Or would you rather we kissed?”), o kłótniach, które przybierają na sile i agresji i próbach jej tłumienia („I only grabbed your wrist”).

Ale życie z osobą depresyjną to też własna wewnętrzna walka. Czy to moja wina, że jest, jak jest, że tak wygląda rzeczywistość? Czy mogę zrobić coś więcej? Czy wszystkie moje słowa zostaną źle odebrane, a każdy kolejny czyn spotka się z krytyką? Czy to ja doprowadziłem cię do płaczu? Zwłaszcza w Boże Narodzenie? Zresztą jak w każdy inny dzień („Like every other day?”).

Życie z osobą chorą na depresję wiąże się ze stresem, z próbami odreagowania, a gdy ma się słabą psychikę, z zapadaniem. Z letargiem. U Sufjana są to nieprzespane noce spędzane nad kartkami, kiedy pisze o swojej partnerce. O tym, co się wydarzyło. To podsumowania minionych godzin i dni, tygodni, czasem miesięcy.

Dlatego jest to tak wyjątkowa piosenka, że nawet jeśli nie tyczy się bezpośrednio Świąt, jest życiowa. Może spotkać każdego i każdą z nas. Każdy może utożsamiać się z Sufjanem, z jego tekstami, nieważne, czy prawdziwymi, czy wyimaginowanymi. Ze spędzonymi w nerwach i niepewności chwilami, z niedopowiedzeniami, niedomówieniami, z oskarżaniem i obarczaniem winą. I miłość wtedy nie wystarcza. Miłość może nie wystarczyć („I loved you all along But I can see it now”) i nie pozostaje już nic.

Nic poza nadzieją?

%d bloggers like this: