Przypisywana Marcinowi Lutrowi, powstała tak naprawdę w XIX wieku. Sufjan swoim „Away in a Manger” uroczo zachęca do stajenki, w której urodził się Jezus Chrystus.
Tym razem Sufjan Stevens postanowił odgrzebać starą anglosaską kolędę „Away in a Manger”, którą – niesłusznie – przypisuje się Lutrowi. Być może dlatego, że i Luter napisał kiedyś kołysankę dla swojego syna? Ale jeśli spojrzy się na wersję angielską (która powstała w XIX wieku) i niemiecką (dostępną dopiero od XX wieku), zauważy się, że ta druga nie ma w sobie śpiewnej lekkości.
W „Away in a Manger”, którą Stevens wydał w boxie Songs For Christmas (płyta volume IV: Joy) jest wszystko, co powinno znaleźć się podczas opisu narodzenia, a może inaczej: pierwszych chwil Chrystusa na świecie. Ta delikatna melodia rozpoczyna się nieco barokowo, do spokojnej gry gitary po chwili dochodzi uduchowiony, usypiający śpiew Sufjana przechodzący w falset. Brzmi nieźle? To jeszcze nic, bo najpiękniej dzieje się, gdy Sufjan i Brigit DeCook śpiewają razem „Be near me, Lord Jesus, I ask you to stay. Close by me for ever, and love me, I pray”. To w tym momencie, podczas wyznania wiary, miłości do Jezusa ociepla się serce, a jednocześnie czuć w nim jakiś nieoczywisty smutek. Może to ta przejmująca chórkowa, przytłumiona melancholia?
XIX-wieczna kolęda „Away in a Manger” („Gdzieś w żłobku”?), jedna z ładniejszych anglosaskich pieśni bożonarodzeniowych jest przez Sufjana przedstawiona bardzo kameralnie. Spokojna melodyka, to w końcu kołysanka, ma usypiać, uspokajać, i tak rzeczywiście jest. Bridge ma w sobie coś romantycznego (forma duetu?), intymnego, tak jak intymne są zasypianie i modlitwa. Pięknie rozwijająca się piosenka w wersji Sufjana ujmuje, jeśli nie znaliście, nic straconego. „Away in a Manger” naprawdę warto jest poznać, posłuchać i zakochać się w aranżacji Sufjana.