Bo jakżeż inaczej można nazwać festiwal, który gości znanych i lubianych, występujących co jakiś czas (a najczęściej na zaproszenie właśnie Distorted Animals Booking) artystów? Sean Nicholas Savage zainauguruje tegoroczny Distorted Festival.
Można być pewnym jednego, to będzie dobry koncert. Jak zawsze w przypadku Seana. Jak zawsze, bo mieszkający w Berlinie Kanadyjczyk do Polski wraca równie często co chętnie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo każdy koncert Seana Nicholasa Savage’a to pełne ekspresji show. Emocjonalne, melancholijne, pełne namiętności show. A muzyka? Kanadyjczyk lubuje się w retro-szlachetnych brzmieniach, atłasowym popie, cekinowo-lśniących syntezatorach, rozmytej, zadymionej aurze sali kominkowej. Tak, kawałki Savage’a to reminiscencyjny pop ociekający szafirową barwą, pościelówa, która sprawdza się tak w domowym zaciszu, jak i klubowej (lub klubokawiarnianej) scenerii.
Sean Nicholas Savage, poza umiejętnością wytwarzania odpowiedniej do sytuacji (nieco kiczowej, swojskiej, ale bywało też z elementami migoczącego glamu cinkciarstwa lat osiemdziesiątych) atmosfery, umie też tworzyć przeboje w liczbie wystarczającej do niemal corocznego wydawania płyt. W Warszawie na Distorted Festivalu Savage promować będzie zapewne swój ubiegłoroczny album Screamo (który ze screamo jako gatunkiem muzycznym nie ma nic wspólnego, nie bójcie się), wydawnictwo bardzo zbliżone do Yummycomy z 2017 roku. Czyli mamy nieco melodyjnych, ale nadal skąpanych w melancholii dnia codziennego utworów.
I tak zapewne będzie jutro w Pogłosie, na inauguracji Distorted Festivalu, który potrwa aż do 6 grudnia koncertem świetnych Kap Bambino. Ale o tym i innych wydarzeniach w kolejnych Przewodnikach/Gigowych polecajkach.