Po dłuższej przerwie wracamy z reaktywacją naszego piosenkowego cyklu, Parszywa dwunastka. O dwunastu ulubionych utworach opowiadają członkowie formacji Trio_io.
Trio_io zadebiutowało w tym roku albumem Waves wydanym przez Bółt Records.
Zofia Ilnicka:
U.N.K.L.E – „Lonely soul”
Z grupą U.N.K.L.E spotkałam się w wieku dwunastu lat i od tamtej pory płyta Psyence Fiction nigdy nie została pokryta warstwą kurzu. Moim ulubionym utworem jest „Lonely soul”, w którym szczególnie podoba mi się przestrzenne brzmienie i wielowarstwowa faktura. Był on zawsze dla mnie bardzo poruszający.
Jacaszek – „Lament”
Kolejną płytą, którą wiele razy odsłuchiwałam były, Treny Jacaszka. Trudno wybrać z niej jeden utwór, gdyż jest ona dla mnie albumem, którego słucha się całościowo – od początku do końca. Jest to swego rodzaju współczesna prezentacja klasycznej formy, w której bardzo podoba mi się zabawa przestrzenią i skupienie na jakości dźwięku i jego przetworzeniach.
Hélène Grimaud – Mozart – „Piano Concerto No.23, 2. Adagio”
Czyste piękno.
The Cinematic Orchestra – All That You Give”
Cinematic Orchestra to kolejny zespół, którego wiele albumów towarzyszy mi od lat. Niezależnie jednak od płyty, zawsze jest to ogromna dawka dobrej i wielobarwnej energii. Do tego również wspaniale brzmiąca perkusja.
KUBA WOSIK:
Miles Davis – „Freddie Freeloader”
W całym albumie Kind of Blue urzeka mnie wyjątkowy klimat i rozwagą, z jaką muzycy grali podczas nagrań. Podoba mi się oszczędny sposób gry perkusji i hipnotyczne brzmienie talerzy. W utworze „Freddie Freeloader” dostrzegam wyjątkowy luz. Szczególnie w solówce pianisty Wyntona Kelly.
Heinrich Ignaz Franz von Biber – „Passacaglia g-moll”
Utwór ten brzmi, jakby wykonywany był na dwóch instrumentach, a przeznaczony jest na skrzypce solo. Jest pełen żarliwości. Szczególnie w wykonaniu Patricka Bismutha, któremu w dodatku genialnie udało się ukazać dwugłosową naturę utworu.
Henryk Wieniawski – „Dudziarz”
Do tego utworu mam spory sentyment, ponieważ był to pierwszy „poważny” utwór, którego uczyłem się grać na skrzypcach. Jako dziecko zasłuchiwałem się w wykonanie Konstantego Andrzeja Kulki odtwarzane z walkmana. Liryczne części utworu szczególnie pobudzały wtedy moją wyobraźnię.
Bill Evans – „Loose blues”
Wyrafinowana, abstrakcyjna i elegancka melodia tematu.
Łukasz Marciniak:
Zacznę od tego że dwanaście utworów, czy też dwunastu wykonawców to zdecydowanie za mało, by pochwalić tych, których należy… A cztery to już w ogóle lament. Ale spróbujmy.
David Byrne – „Dirty Old Town”
David Byrne od zawsze i zawsze, czy z Talking Hades, czy solo. Tu solo. Płyta, którą mam na CD i na winylu i słucham jej regularnie. Tańcząc!
Skeleton Crew – live set
To właśnie Fred Frith pokazał mi jako pierwszy inne podejście do grania na instrumencie. Jestem mu za to bardzo wdzięczny!
Znalazłem wersję live grupy Skeleton Crew. Oto i ona:
Harold E. Smith – Mike Kull – Joe McPhee – „Ionization”
Nie mógłbym pominąć wujków ze sceny muzyki free impro. Gdy kupiłem tę płytę, byłem naprawdę w szoku!
Erik Friedlander – „Rushmore”
Na koniec coś co usłyszałem w wersji koncertowej ostatnio, nie znając wcześniej płyty, mimo że artysta ten znany mi był odkąd pamiętam… Zacytuję Zosię: „czyste piękno”.