Zbliża się Halloween, więc kolejny rok z rzędu rozmawiamy z muzykami o… muzyce i horrorach. Na pierwszy ogień idzie Jacek Steinbrich, który niedawno ze swoją formacją TeChytrze wydał płytę Chłopaki czekajta.
Współtworzył album Dokalski/Cieślak/Steinbrich/Miarczyński (Recenzja: K L I K!), który ukazał się w ubiegłym roku nakładem Fundacji Kaisera Söze. W tym poszedł za ciosem, uruchomiając swój własny projekt TeChytrze. Z zespołem nagrał płytę Chłopaki czekajta, poświęconą ludowej muzyce z Lubelszczyzny i Kurpiów. O samym wydawnictwie możecie przeczytać tutaj, czyli w naszej recenzji, a rozmowa z Jackiem Steinbrichem poniżej. O TeChytrze, o koncertach, w końcu o tym, co przy okazji Halloween najważniejsze – o horrorach.
Nasza rozmowa:
Jak odbiór Chłopaki czekajta?
Jacek Steinbrich: Ludziom podoba się nasza płyta i nasze koncerty, a prasa dobrze o nasz pisze. Bardzo nas to cieszy.
No właśnie, koncerty. Jako TeChytrze gracie też koncerty, więc nie jest to projekt tylko płytowy.
Tak. Chcemy grać dużo koncertów. Granie na żywo jest bardzo przyjemne, a przy okazji jest najlepszym ćwiczeniem; jeden koncert równa się pięciu intensywnym próbom, ponieważ wtedy widać co wychodzi, a co szwankuje, i co można zmienić.
Jakie plany muzyczne na najbliższy czas?
2 grudnia gramy koncert w DDK Węglin w Lublinie. Super miejsce. Zapraszamy! Powoli zaczynamy wysyłać naszą ofertę koncertową do różnych „miejsc koncertowych” i coraz wyraźniej pojawia się zarys kolejnej płyty, a głosy w mojej głowie mówią mi, które nowe piosenki i utwory wykorzystać (już jest ich sporo).
Zbliża się Halloween, święto duchów i horrorów. Jakie są twoje ulubione horrory?
Moje ulubione horrory? Hmmmm, dużo tego. Shaun of the Dead (Wysyp żywych trupów) – taka zombie postmoderna w brytyjskim wydaniu łącząca kilka gatunków filmowych. Wbrew pozorom bardzo mądry film z socjologicznego punktu widzenia i nie chodzi mi o metaforę konsumpcjonizmu w wykonaniu zombie. Lubię jeszcze Dawn of the Dead (zombie w ogóle, chociaż zombie zombie nierówne), Southpark: Pinkeye (pierwszy sezon), The Thing (Coś), 28 days later… (28 dni później), From Dusk till Dawn (Od zmierzchu do świtu), Grindhouse-Planet Terror, Nosferatu Wampir, Poltergeist (Duch), Rosemary’s Baby (Dziecko Rosemary), Repulsion (Wstręt), a także „drony” z lat osiemdziesiątych, m.in. Friday the 13th (Piątek Trzynastego) i horrory tak złe / dziwne / pojebane, że aż dobre, np. Flight of the Living Dead, Zombie Honeymoon, Sharknado, Sharktopus vs. Whalewolf i cała masa starych prawie-zero-budżetowych horrorów noir, np. The Wasp Woman (Kobieta Pszczoła).
Jakie warte uwagi horrory widziałeś ostatnio?
Mayhem (czarny humor), Bone Tomahawk (dziwny minimalistyczny horror-western), The Cabin in the Woods (ciekawa zabawa z formą i stereotypami w horrorach).
Jak Jacek Steinbrich spędzi noc 31 października?
Przebiorę się za Leatherface, pod maskę włożę mały mikrofon podpięty do małego głośnika z efektami distortion i octaver, który umieszczę pod fartuchem. Wezmę ze sobą piłę łańcuchową, płyty TeChytrze Chłopaki czekajta i odwiedzę producentów i dyrektorów artystycznych znanych festiwali i obniżonym, przesterowanym głosem bardzo wolno zapytam „trick or treat??!!!”. Opcja ala Freddy Krueger też jest możliwa, ale trudna do wykonania.
Jacek Steinbrich – mieszkający w Lublinie kontrabasista i gitarzysta. Współtworzył kwartet Dokalski/Cieślak/Steinbrich/Miarczyński, który wydał w ubiegłym roku album Dokalski/Cieślak/Steinbrich/Miarczyński. Z wykształcenia anglista, grał m.in. w Braces Are Beautiful, JoaoBAB czy Re.mus. Niedawno powołał do życia projekt TeChytrze, z którym nagrał płytę Chłopaki czekajta, pełną własnych wariacji na temat muzyki ludowej z Lubelszczyzny i Kurpiów.