AUTOR: Zenial
TYTUŁ: Minotaur / Chimera
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 7 grudnia 2015

O muzyce, którą Zenial zawarł na swoim ubiegłorocznym, wydanym prawie w najgorszym z możliwych terminów albumie Minotaur, pisaliśmy w przedwczorajszej recenzji. Dla Łukasza Szałankiewicza istotną rolę odgrywa również wizja, dlatego na Minotaur / Chimera, bonusowej płytce dorzuconej do winyla, znalazły się nagrania wideo. Co ciekawe, a na co wskazuje także tytuł tego wydawnictwa, dorzucono także kilka wizualizacji z wcześniejszego krążka Zeniala.

„SERAPEUM”

W przeciwieństwie do wersji winylowej, DVD otwiera „Serapeum” i faktycznie wizualizacja wpasowuje się w muzykę i te wizje, które ma się w głowie podczas słuchania Minotaura. Kluczem klipu są kolory. Szarzyzna i czerń dominują przez siedem minut trwania utworu. Czarny dym rozrasta się na popielatej płaszczyźnie, tworząc kosmiczne i mroczne jednocześnie wzory zrastające się ze sobą, łączące i rozdzielające. O ile samo „Sarapeum” było mocno psychodeliczne, tak z przygotowaną wizualizacją otrzymuje jeszcze bardziej mistycznego charakteru. Co interesujące, w końcówce można zauważyć, jak te plamy zaczynają się rozpadać na mniejsze cząstki, zanikają, jakby topią się w rytm schodzącej już powoli muzyki, by w ostatnich taktach pozostał sam szary ekran.


„MINOTAUR”

Mityczny Minotaur przedstawiany był w jasnych kolorach. Biel, piaskowiec – z tym kojarzyliśmy stwora i jego labirynt. W przeciwieństwie do „Serapeum”, w „Minotaurze” królują jasne odcienie i rytmika, która hipnotyzuje. Zenial naprawdę odwalił kawał dobrej roboty, a wizualizacja autorstwa Radosława Deruby, zwłaszcza gdy te kolce atakują perlistą kulę, wywołuje ciarki na ciele. Sam się wzdrygnąłem ze trzy razy podczas tego krótkiego, ale klaustrofobicznego seansu.


„LAMENT OF GHOUL”

Muzyka zobowiązuje, a ta wizualizacja została idealnie dostosowana do artystycznego poziomu Zeniala. Nagranie z 1984 roku, kirkut, cmentarz żydowski w Lesku, materiały Mariana Kraczkowskiego kolejny raz nie zostały zmarnowane. Użycie tego filmu było ciekawym zabiegiem, zwłaszcza gdy wspomni się, że Łukasz Szałankiewicz wykorzystał w Lament of Ghoul nagrania terenowe z Jerozolimy. Mroczna atmosfera nagrania współgra z tymi ponurymi spacerami rabina między nagrobkami. Obezwładniający teledysk(?), który można zapętlać i zapętlać.


„GORGONA”

Ulica Rolna w Sanoku roku 1983 była dość smutnym miejscem. Wiadomo – zima, brak liści na drzewach. Zresztą sam rok 1983 informuje, jakie to były smętne i ponure czasy. A sam dom przy ulicy Rolnej sterylny, w bieli. Z tajemniczą postacią przy krześle, z kapturem na głowie, wertująca obszerną księgę przy akompaniamencie złowieszczo brzmiącego syntezatora. Wizualizacja do „Gorgony” to kwestia chwili. Zbliżenie na odbicie w lustrze, oddalenie i… puste krzesło. Postać idąca z gitarą przez dom, ujęcie pieca, gra światłem, czarno-biała epilepsja w rytm muzyki.


„HADES”

Straszny Hades, niedobry Hades. Wizualizacja Danuty Kiewłen działa na wyobraźnię, idealnie korespondując z tym, co Łukasz Szałankiewicz zaprezentował w „Hadesie”. Trójkątna postać pojawiająca się w klipie wzbudza niepokój już od momentu pierwszych zarysów. Bo najpierw mamy zwykły czarny trójkąt, w którym tli się czerwone oko. Do niego Kiewłen dobudowuje kolejne elementy, aż finalnie powstaje Władca Hadesu, choć bardziej przypomina on władcę Mordoru, Saurona w swojej jeszcze nie sauronowej formie. Nekromanta, tak? A na końcu i tak lśni czerwone oko.


„CHIMERA”

Wracamy do wcześniejszego albumu Zeniala, Chimery, wracamy też do Sanoka lat osiemdziesiątych. Władysław Szulc i Marian Kraczkowski oraz ich archiwum. Targ, miejski festyn, dobra zabawa w dość trudnym okresie. Lokalne zespoły pieśni i tańca. Jednym słowem sielanka. I muzyka Zeniala – surowa, kontrastująca z jednej strony z wizualizacjami, choć przez field recordingowy pierwiastek tak bliska obrazom do „Chimery”. Najbardziej ludzki z dotychczasowych klipów.


„ROSORA 28”

Wątki z Akiry chyba wykorzystał przy okazji „Rosory 28” Radosław Deruba, zwłaszcza jeśli chodzi o te bijące jak wybuch fale. Przy okazji trzeba uważać, by nie powtórzył się case z filmowej wersji Pokemonów, gdy widzów z sal kinowych wyciągali sanitariusze po atakach epilepsji. „Rosora 28” to także nagranie z wydanej w 2013 roku Chimery. Dziewiętnaście minut harshowych eksperymentów Zeniala robi swoje. A jeśli doda się tę psychodeliczną walkę świateł, szok murowany.


„ROSORA 28: WYMIAR 4/5”

Deruba, Szałankiewicz i Chimera po raz kolejny i przy okazji ostatni na tym DVD. I trzeba przyznać, że jest to naprawdę ładna wizualizacja. Wymuskana, wypieszczona, zbudowana na detalach i wielowątkowa. Tematy w „Rosora 28: wymiar 4/5” zmieniają się bardzo często, tak samo jak i kolory. Biel, czerń, szarzyzna, migające światła. Wszystko zostało perfekcyjnie dostosowane do melodii i tych typowo zenialowych motywów dźwiękowych. Na uwagę zasługuje to rozwiązanie z „tunelem” – wąskim pasem, wokół którego poruszają raz białe, raz czarne fale, tak przykuwające uwagę widzów.

%d bloggers like this: