Reinhold Friedl stworzył KRAFFT, dzieło pełne, a zeitkratzer i Ensemble 2e2m ten KRAFFT w Paryżu zagrali. My o KRAFFT piszemy i piszemy w superlatywach. Bo inaczej się nie da.

AUTOR: zeitkratzer & Ensemble 2e2m
TYTUŁ: Reinhold Friedl – KRAFFT
WYTWÓRNIA: zeitkratzer / Bocian Records
WYDANE: 23.10.2020


Bezkompromisowa pozycja. Reinhold Friedl z prostych dźwięków i dźwiękowych fal stworzył monumentalne, przytłaczające swoim ciężarem dzieło, które wgniata w fotel, kanapę, wbija nogi w ziemię (to ostatnie raczej nie, bo gdzież mielibyśmy koncertowo słuchać teraz muzyki?). Niemiecki muzyk i kompozytor, członek zeitkratzer, w 2016 roku w Paryżu na Festival Extension zaprezentował swój utwór „KRAFFT”, który został tam następnie zarejestrowany. Kompozycję Friedl z załogą zagrał też w Marsylii i, słuchajcie, ta płyta jest naprawdę dobra.

Bo koncertówka została nagrana i wydana, w Polsce dostępna dzięki dystrybucji Bocian Records. KRAFFT to cztery utwory, które składają się na trzydzieści trzy minuty mocarnych, silnych dźwięków. Bo słówko „kraft” oznacza moc, a podwójne „ff” w środku podkreśla fortissimo, tak obecne w kompozycji. W kompozycji, która może i nie jest nie wiadomo jak wymyślna, tutaj treść schodzi na trzeci plan, a podstawą jest natężenie i repetycja, siła instrumentów i polifoniczność ich brzmień.

KRAFFT Reinhold Friedl zbudował tak, by słuchacza trzymać w ciągłym stanie napięcia. Tutaj nie ma cichych momentów, zastojów, miejsc na złapanie oddechu. Akcja dzieje się tu i teraz, przez cały czas, bacznie mówiąc do odbiorcy: SPRAWDZAM. Od początku słyszymy to opadające, to rosnące tony, hurtowe partie dwóch ansambli, zeitkratzer i francuskiego kolektywu Ensemble 2e2m. Osiemnastu artystów i artystek bez chwili wytchnienia gra długie, twarde, kanciaste quasi-melodie w różnych tonacjach. Czasem te dźwięki na siebie nachodzą, w większości przypadków zgrabnie słyszymy, jak się minimalnie, ślizgając po cienkiej granicy, mijają.

Album zeitkratzer i Ensemble 2e2m odbieram jako muzyczne Sturm und Drang, ciągłe uderzenia, dźwiękowy napór, bo to kompozycja oparta na stałym wzlocie, bombardowaniu słuchaczy intensywnością. To dzieło proste w swojej konstrukcji, powtarzalne w kreacji, z niewielkim wachlarzem tonów, ale… Ale ta moc, ten momentalny przepych, by po chwili Niemiec w swoim utworze schodził do minimalizmu. Zresztą minimalizm, oszczędność to coś, co KRAFFT cechuje. Przy jednoczesnej, miazgatycznej wręcz sile.

NASZA SKALA OCEN!

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: