LESS IS MOOR jest pozycją, której przeoczenie będzie niewybaczalnym błędem – pisze Miłosz Karbowski w recenzji płyty, którą kilka dni temu wydał Zebra Katz.
AUTOR: Zebra Katz
TYTUŁ: LESS IS MOOR
WYTWÓRNIA: ZFK Records
WYDANE: 20 marca 2020
Określenie debiutant brzmi w przypadku Zebra Katza o tyle zabawnie, że od czasu wydania „Ima Read”, nagranego w domu przy pomocy programu GarageBand minęło już osiem lat. Od tego czasu Ojay Morgan zapracował sobie na etykiety ikony queerowego rapu i mrocznego lorda świata mody („dark lord of fashion world”). Po wydaniu dwóch mikstejpów z kolejnymi bangerami jak „LST CTRL” i „Y I DO” wydarzył się epizod, który chyba ostatecznie umiejscowił rapera na światowej scenie.
Współpraca przy albumie Humanz i trasa z Gorillaz postawiła Morgana w jednym szeregu chociażby z Vince’em Staplesem. Kolejnym krokiem była przeprowadzka do Berlina, którego duch jest silne słyszalny na wydanym w marcu albumie LESS IS MOOR.
Ojay Morgan raczej nie ucieka się do sprawdzonych rozwiązań, kreując własną wizję rapu. Nie brakuje w nim inspiracji kulturą rave, pojawiają się też elementy przesyconej dramatyzmem gry aktorskiej. Zebra Katz to po prostu kolejna ze scenicznych kreacji amerykańsko-jamajskiego artysty. Po kilkukrotnym przesłuchaniu LESS IS MOOR trzeba przyznać, że to absolutnie oscarowa rola. W przypadku performerów takich jak Mykki Blanco czy Yves Tumor, ale też Zebra Katz, często u słuchaczy pojawia się problem z oddzieleniem sfery artystycznej od prywatnej. U Ojaya performance zazwyczaj zaczyna się, kiedy z głośników słyszymy charakterystyczne „Zeeebra Fuuuckin Kaaatz…”. Nie inaczej jest w otwierającym album „Intro to less”. Potem to już szybka podróż rollercoasterem – jeśli odważymy się wsiąść, raczej nie ma opcji na odwrót w połowie trasy. W „Ish”, „Lousy” i „Moor” smolisty bas leniwie wylewa się z głośników, podczas gdy w tle zupełnie pod prąd płynie poszatkowana perkusja, co nie przeszkadza Katzowi z delikatną blazą wyrzucać z siebie kolejne frazy.
Ten materiał z pewnością nie brzmiałby tak samo, gdyby jego produkcją nie zajmował się Sega Bodega, słynący z raczej nieszablonowego, undergroundowego podejścia do muzyki. Nie powinno więc zaskakiwać wiele punktów stycznych z muzyką Coucou Chloe, z którą Irlandczyk współtworzy label NUXXE. A skoro NUXXE, to nie mogło zabraknąć też jednej z jego twarzy, czyli Shygirl. Nagrany wspólnie z nią „Lick it n split” dopełnia dzieła zniszczenia. To hands–upowa, brutalna rzeź, z której ocaleją tylko nieliczni. Właśnie dzięki tak otwartemu podejściu Ojaya Morgana do procesu twórczego, LESS IS MOOR jest pozycją, której przeoczenie będzie niewybaczalnym błędem. A „IN IN IN” śmiało może mierzyć się z fenomenem „Ima Read”, bez którego nie byłoby ani tego albumu, ani Zebra Katza jako artysty.