WYTWÓRNIA: Bocian Records
WYDANE: 15 kwietnia 2015
WIĘCEJ O: Reinhold Friedl
INFORMACJE O ALBUMIE
Wirtuoz i legenda Reinhold Friedl w swojej wariacji na elektrycznym pianienie Bechsteina prawi swoje mroczne i wisielcze opowieści. Niespełna godzina muzyczna ekspresja na tym kolosalnym fortepianie, nagrywana w Elektronicznym Studiu Uniwersytetu Technicznego w Berlinie dostarcza ogromnych doznań. To przede wszystkim forma apokaliptycznej narracji z wykorzystaniem wyprodukowanego na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych fortepianu. Lider zeitkratzer gra „wewnątrz” instrumentu, posługując się tłuczkami, kamieniami i metalowymi płytkami oraz małymi kawałkami drewna. To nie jest odkrywcza forma gry, bo i Krzysztof Krauze w ten sposób komponował i grał, ale w przypadku Golden Quinces, Earthed For Spatialised Neo-Bechstein otrzymujemy materiał kakofoniczny, ponury i niezmiernie mocny. Kamienie ułożone na strunach wprawiają instrument w ogromne drgania, szurania i ocierania metalowych elementów o basówki nadają brzmieniu fortepianu złowieszczego nastroju. Rozstawione po całym pomieszczeniu mikrofony kumulują odgłosy i pogłosy z większą siłą rażenia. Reinhold Friedl zadbał w przypadku tego występu o szczegóły, chociażby o wspomniane rozmieszczenie mikrofonów i ulokowanie Sukandara Kartadinaty z mikserem. Efekt wybrzmiewania strun z użyciem tylu prostych efektów jest wprost zadziwiający. O tyle, że momentami ma się wrażenie, że Friedl wykorzystał i gitarę elektryczną, i syntezatory (te długie ambientowe, ciągnące się partie), i masę elektronicznych gadżetów, zwłaszcza gdy struny nabierają tego reverbowego charakteru. Dzieło, bo w tym przypadku o dziele jest mowa, wyborne. Tylko należy załatwić sobie L4 lub wziąć z miejsca wczasy pod gruszą, bo ta godzinna odyseja pełna muzycznej grozy i dźwiękowej przemocy wymaga skupienia i… czasu.