Dominik Strycharski i Bracia Olesiowie we wspólnym projekcie poświęconym muzyce Koptów. Posłuchajcie Koptycus, piszemy o tej płycie.


AUTOR: Oleś Brothers & Dominik Strycharski
TYTUŁ: Koptycus
WYTWÓRNIA: Audio Cave
WYDANE: 11.02.2022


Bartłomiej i Marcin Olesiowie to jazzowy znak jakości Q. Albumy wydają (w miarę) regularnie – w duecie, w większych konfiguracjach, w dużych projektach, naprawdę przeróżnie. I mają nosa do zapraszanych przez siebie artystów. Pisaliśmy już na FYH kilkukrotnie o płytach Oleś Brothers, nie pamiętam, żeby jakieś wydawnictwo mnie zawiodło.

Z nowszych spraw bieżącej rzeczywistości, Koptycus powinien być pozycją wartą uwagi. Tutaj Olesiowie współpracują – w bardzo, bardzo, bardzo udany sposób – z Dominikiem Strycharskim. A jego chyba również nie trzeba nikomu przedstawiać?

Zalega mi na półce jeszcze Ursus do opisu. Zalega, nie wiem, dlaczego, bo to naprawdę wybitne dzieło Strycharskiego. Ścieżka dźwiękowa do filmu. Można się domyślić, że traktującego o warszawskiej fabryce traktorów. Będzie. Pewnie już przebrzmiale, ale znajdzie się na stronie. A Koptycus?

W tym wypadku możemy mówić o albumie konceptualnym. Konceptualnym, bo dedykowanym Koptom, pochodzącej z Egiptu chrześcijańskiej mniejszości, ich muzyce i kulturze.

I słychać na Koptycus mocne odniesienia bliskowschodnie, choć to album bardzo minimalistyczny. Co trzeba zaznaczyć, minimalistyczny i w dużej mierze nie w pełni jazzowy. Jasne, każdy z trojga muzyków zanurzony jest w świecie free improv., zresztą to ich naturalne środowisko, no może poza Dominikiem Strycharskim, który równie wygodnie i pewnie siedzi w muzyce współczesnej (komponowanej, klasycznej, ale też poszukującej, a jeśli o poważkę chodzi, to z pewnością w kategoriach Warszawskiej Jesieni czy Sacrum Profanum). A w wypadku Koptycus, cała trójka spotkała się na festiwalu Muzyka Wiary – Muzyka Pokoju w 2018 roku w Warszawie. To właśnie tam zaprezentowali materiał, który znalazł się na płycie.

Dlatego wspólne wydawnictwo Olesiów i Strycharskiego jazzowe jest tylko w części. W drugiej to minimal music z ambientalnymi pasażami czy to kontrabasu Olesia, czy długimi dźwiękami fletu. Z rozedrganym, szorstkim niczym drone’owe faktury fletem Strycharskiego, który momentami w swojej agresywnej formie przypomina jazgot saksofonu. A chwilami wchodzimy w rejony współczesnej muzyki klasycznej, co jest bardzo ciekawe, bo to tylko ułamki sekund, które przeobrażają się, jak w Asoman, w prawdziwy hymn z Lewantu.

Sekcja rytmiczna braci Olesiów to od dawna pewnik. To, co ten duet potrafi stworzyć za pomocą perkusji, perkusjonaliów i kontrabasu (niezależnie czy za pomocą palców, czy smyczka), wielokrotnie przekraczało normy percepcji. Bracia kreują własną muzyczną rzeczywistość, funkcjonują, zdaje się, bez słów. Tak jest w każdym z utworów, jakie znalazły się na Koptycus. Otwierający płytę „Bakaskut” ujmuje łagodnością kontrabasu i zdawkowo pojawiającymi się partiami fletu. Czuć w tej muzyce swoisty mistycyzm, wstępowanie do sfery sacrum. „Iom” to pełny minimalizm, muzyka czająca się na pograniczu ciszy, zatapiająca się między snem a jawą, a jednocześnie jest to utwór bardzo improwizowany, jakby trio dopiero stroiło się, docierało, próbowało przed regularnym koncertem.

I może faktycznie taki był zamysł, jeśli posłucha się „Mazi”, najlepszej kompozycji na Koptycus. Przy „Mazi” mam wrażenie, jakbym obcował z Bastardą i ich utworem „Mame” z Nigunim; tyle że w bardziej stonowanej wersji. Motyw fletu i kontrabasu hipnotyzuje, przenosi do Izraela, do Libanu, do Palestyny. Strycharski świetnie tu wypada, jego gra – agresywna, w dialogu ze smykiem, to kwintesencja muzyki bliskowschodniej, chce się „Mazi” zapętlać i zapętlać, ręka sama porusza się w powietrzu do miarowo wybijanego rytmu przez Bartłomieja Olesia i… i nagle się ta opowieść urywa, a „Abraz” ma w sobie dwie odmienne twarze. Pierwszą, purytańską i drugą, jakże porywczą, z wirtuozerią Dominika Strycharskiego, z fletem piszczącym, wirującym, ujadającym, dzikim.

Słabe momenty? Za krótko. Do Koptycus żadnych uwag mieć nie można, bo to materiał nad wyraz świetny. Świeży, uniwersalny, uduchowiony, wirtuozerski. A jednocześnie skromny, delikatny, piękny w swojej prostocie i oszczędności wyrazu. Rany, ale chciałbym usłyszeć go na żywo!

NASZA SKALA OCEN


CZY WIESZ, ŻE FYH! ISTNIEJE JUŻ PONAD 10 LAT? MOŻESZ POMÓC NAM PROWADZIĆ FYH!, KTÓRE DZIAŁA BEZ SPONSORÓW CZY BOGATYCH WYDAWCÓW. MOŻESZ TO ZROBIĆ, PRZELEWAJĄC DOWOLNĄ KWOTĘ NA KONTO STOWARZYSZENIA NOWA KULTURA I EDUKACJA, W TYTULE WPISUJĄC: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE STOWARZYSZENIA:
19 1750 0012 0000 0000 3484 9048. 
TWOJE WSPARCIE POMOŻE NAM SIĘ ROZWIJAĆ. DZIĘKUJEMY!

A JAK OCENIAMY?
NASZA OCENA: 8
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: