Ani dobry PR, ani zagrania pod publiczkę nie zastąpią przecież wrażeń słuchowych. A te w przypadku Kristen od lat, niezmiennie wywołują ciarki na plecach, jednocześnie sprawiając, że człowiekowi jest po prostu zwyczajnie lepiej. I to jest właśnie złoto w najczystszej postaci.


AUTOR: Kristen
TYTUŁ: LAS
WYTWÓRNIA: Instant Classic
WYDANE: 29 września 2016


 
Nie od dziś wiadomo, że wszystko, czego dotknie Michał Biela, zamienia się w muzyczne złoto. Może nie zawsze pod względem ilości sprzedanych egzemplarzy, ale z drugiej strony – czy rzeczywiście miano Złotej Płyty kogoś jeszcze obchodzi? W czasach, kiedy Popek ze swoim Gangiem pokrywa się kilkukrotną platyną, jako muzyk najprawdopodobniej nawet nie chciałbym być stawiany w jednej linii z tym nieszczęsnym i ponurym żartem polskiej popkultury. Na szczęście tu miernikiem jest coś zupełnie innego. Ani dobry PR, ani zagrania pod publiczkę nie zastąpią przecież wrażeń słuchowych. A te w przypadku Kristen od lat, niezmiennie wywołują ciarki na plecach, jednocześnie sprawiając, że człowiekowi jest po prostu zwyczajnie lepiej. I to jest właśnie złoto w najczystszej postaci.

Pamiętam dobrze, kiedy panowie występowali na piątych urodzinach Powiększenia, krótko przed jego zamknięciem. To była prawdziwa magia. Także dlatego, że zespół był tam naprawdę częstym gościem, a ten gig był pierwszym po ponadrocznej przerwie od koncertowania. Nie inaczej było podczas niedawnego koncertu premierowego w Narodowym Instytucie Audiowizualnym. LAS to studyjny powrót zespołu po dwuletniej przerwie. I tak jak The Secret Map mimo swojej przełomowości chyba nie do końca mnie ruszało (chociaż sam nie wiem na dobrą sprawę dlaczego), tak najnowsze wydawnictwo Kristen robi ze mną to, czego nie udało się chyba żadnemu albumowi od ostatnich dwóch – trzech lat.

Zresztą z takim otwarciem, jakie serwuje nam „Salto” (swoją drogą z bardzo ładnym klipem) trudno chyba dopatrzyć się na polskiej scenie jakiejkolwiek konkurencji. Punktem wyjścia tej ponadośmiominutowej kompozycji jest prosty rytm wybijany na perkusji, do którego stopniowo dołączają kolejne ścieżki. W punkcie kulminacyjnym całość brzmi tak oszałamiająco dobrze, że utrzymanie emocji na podobnym poziomie do końca materiału mogłoby okazać się niebezpieczne dla zdrowia słuchaczy.

Zupełnie inną historię stawia przed nami mocno gitarowa „Amra”. Utwór zupełnie nieprzypadkowo otrzymał swój tytuł po należącej do Shirley Watts klaczy o tym imieniu, padłej w tym roku w stadninie w Janowie. Całkowicie popieram tę muzyczną solidarność z żoną perkusisty Stonesów. A sam utwór to klasyczna post-rockowa ściana gitar z utrzymującym się ponad nią wiodącym riffem. Niedawno od kogoś usłyszałem, że „to ten kawałek, który nigdy się nie rozkręca”. Może rzeczywiście coś w tym jest. W każdym razie napięcie rośnie z każdą kolejną minutą.

Tym, co od zawsze najbardziej podobało mi się w materiałach wydawanych przez Kristen, była ich wielowątkowość. Z ogromnym entuzjazmem przyjąłem więc, że każdy utwór z albumu LAS obraca się w nieco innej stylistyce. „Wyspa” na przykład to ponowne odejście od mocnych gitar na rzecz przestrzeni dźwięków, budującej prawdziwą głębię. W materiale wyraźnie słychać również obecność Macieja Bączyka i jego syntezatorów. Są też pogodne i przyjemne dla ucha, bardzo wakacyjne riffy. „Tony”, bo o nich mowa, to utwór z dość prostą filozofią i niestety pozostawiający lekko palący gdzieś od środka niedosyt.

Kropkę nad i stawia tytułowy kawałek, w którym głównym bohaterem jest tekst w języku polskim, bardziej recytowany, niż śpiewany przez Michała. To też jedyny w całym materiale utwór z wokalem. Tekst w nim zawarty staje się więc siłą rzeczy najbardziej czytelnym przekazem płyty. Płyty po raz kolejny niemal idealnej. Zaskakuje, z jak naturalną i niewymuszoną łatwością Kristen znów trafia na sam szczyt. Mam ogromną nadzieję, że nie zejdzie z niego przez kolejnych dwadzieścia lat.

A JAK OCENIAMY?
okładka – zdjęcie autorstwa Dawida Gąsiorkaobecność Macieja Bączyka dopełniająca brzmienie zespołuobłędne transowe „Salto”. No O-BŁĘ-DNE!
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: