W 2021 roku Jarl wypuścił w Zoharum dwie płyty. Sprawdzamy, jak Szwed strzelał w polskiej oficynie.
Spis treści
HYPERACUSIS
AUTOR: Jarl
TYTUŁ: Hyperacusis
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 23.02.2020
Rok 2021 był dla Erika Jarla udany w kategoriach wydawniczych w Zoharum. Najpierw w lutym ukazało się Hyperacusis, dziś już totalnie wyprzedane, a jeszcze przed pierwszym śniegiem – ba, przed wigilią rogali świętomarcińskich – ukazała się płyta numer dwa, Phonophobia. Razem, gdyby zliczyć, ponad sto minut nagrań wprost z cudnej Szwecji.
Co istotne, w końcu od Szweda otrzymujemy świeżynki, czyli materiał nowy, dedykowany właśnie Zoharum. I to dla polskiej wytwórni bardzo dobra wiadomość, bo Jarl naprawdę umie w mocne, ale jednocześnie w pełni subtelne elektroniczne suity.
Porównywanie od Inner Domain ma się nijak do rzeczywistości. Inner Domain, w Zoharum będące reedycją, to powrót do końcówki pierwszej dekady XXI wieku, starocie. Pamiętliwe czasy, ale stare. Hyperacusis to Jarl w najnowszym wydaniu. No, prawie w najnowszym, bo opisywana niżej Phonophobia jest wydawnictwem jeszcze bardziej świeżym. Do rzeczy.
Tylko dwa nagrania, dwa numery „Frequency Colour … Degree” tworzą Hyperacusis, a po przesłuchaniu płyty ma się poczucie totalnej pustki i zatopienia w tych głębokich, niepokojących, niemal nieprzyjemnych dla uszu szumach, buczeniach, skrzeczeniach przy jednoczesnym kontraście delikatnych syntezatorów, które momentami przebujają się z tego dźwiękowego rozgardiaszu.
Nie czuję w tej muzyce dark ambientu. Ambientowa sceneria, migawki, drone’owe wyżyny, piszczące, generujące coraz większy chaos, zwłaszcza gdy dźwięki na siebie nachodzą, przeszkadzają, psują, stanowczo tak. Klaustrofobia od pierwszej minuty pierwszego utworu do ostatnich sekund drugiej części. I nawet jeśli Jarl tworzy melodie bardzo schizofreniczne, paranoidalne, przez te wąskie kanaliki przebijają się strumienie przejrzystości, przestronności. W skali mikro, ale jednak. Szwedzka zima dalekiej północy (mimo że Norrköping leży w tej dolnej czesci Szwecji) dosięga nas całą okazałością.
NASZA OCENA: 7.5
PHONOPHOBIA
AUTOR: Jarl
TYTUŁ: Phonophobia
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 27.10.2021
To całkiem zabawne, bo kiedy Hyperacusis powstawało w upalne chwile późnej wiosny i lata 2020 roku, Phonophobia już była na ukończeniu. To Phonophobia zajęła Erikowi Jarlowi początek roku 2020, a sesja nagraniowa trwała od stycznia do sierpnia. Ale z jakichś względów albumy ukazywały się w takiej kolejności.
Tym razem mamy trzy nagrania, trzy próby wejścia w zagadnienia medyczne, związane z fonofobią, lękiem przed natężeniem dźwięków. Zmasowanym. Nie wiem, czy właśnie takie kompozycje wykorzystuje się w leczeniu choroby, ale Jarlowi Phonophobia wyszła – uwaga – lepiej niż Hyperacusis.
Lepiej, bo dużo bardziej różnorodnie. O ile dwa kawałki ujęte na Hyperacusis mogły się podobać, w głównej mierze oparte były na w gruncie rzeczy bardzo minimalistycznym podejściu. Za to wszystkie trzy skale („Scale” 1, 2 i 3) na Phonophobii to utwory ewoluujące. Jasne, oparte na jednym temacie każdy, ale te tematy bardzo rozwijające. Jarl do psychodelicznych, mroźnych rozedrganych drone’ów dodaje coraz to nowsze elementy, tworząc warstwy, zakładając kolejną część muzycznej garderoby. Utwory brzmią, jakby były solidnie odzianymi w kilkanaście kurtek HH trekkerami.
Lub alpinistami, bo skale dźwiękowe w „Scale 1” budzą skojarzenia z ośnieżonymi, oblodzonymi szczytami samotności. Świetnie brzmi motyw w połowie 17. minuty, te klaustrofobiczne melodie, przedłużone i fałszujące, zwolnione dzwony mają w sobie pewną swoistą mistyczność. „Scale 2” oparte jest na głębokich postpodwodnych dźwiękach, które Szwed ciekawie przełamuje długim subtelnym drone’em, po którym następuje sinusoidalny ambient, fale to unoszą się, to opadają, w tle przebłyskują delikatne klawisze. Najmniej, spośród całej trójki, dzieje się w ostatnim nagraniu. Najmniej jednak na pierwszy rzut, gdyby słuchać w nienależytym skupieniu, bo w „Scale 3” aż roi się od smaczków. Jest pierwszy plan, temat główny, spod którego co i raz wynurzają się kolejne ciekawostki: szumy, zgrzyty, niemal sprężynowe dźwięki, syreny raniące uszy, aura niepokoju jest aż nadto odczuwalna.
NASZA OCENA: 8