AUTOR: Hater
WYTWÓRNIA: Punk Slime Recordings
WYDANE: 8 lipca 2016
INFORMACJE O ALBUMIE

Może to trochę spóźnione, trochę o trzy, na pewno dwa miesiące, w końcu Radius i miało swoją premierę w lipcu, i jest to też muzyka bardzo wakacyjna, letnia. Skład z Malmö na swoją debiutancką epkę przygotował ledwie trzy kompozycje, ale te trzy kawałki to wystarczająca ilość, żeby sobie przypomnieć, że indie pop może być i miły, i przyjemny, a przede wszystkim wciągający. Że dużo niezobowiązujących piosenek z gitarą w tle powstaje, o to nie trzeba się kłócić, wiadomo. Ale wiadomo też, że większość z nich to pitu-pitu, trochę bardzo też chlastu-chlastu, poleci, przeleci, zapomni się. Z Hater trochę też tak jest, w końcu to tylko trzy pozycje, z ładnymi gitarami, słodkim i delikatnym wokalem i chwytającą perkusją. A trochę też jest tak, że to urocze, pełne młodzieńczej naiwności melodie. Ładne,

Nie da się ukryć, że niemal całą robotę na Radius robi Caroline Landahl, a dokładniej jej głos i śpiew. Dreampopowa otoczka na modłę The Pains of Being Pure at Heart i lekko rozmemłane indie kojarzone z Alvvays czy Chvrches, tak brzmi Radius w skrócie, ale ten skrót wywołali muzycy, którzy dali tylko trzy kawałki. Dlaczego tyle? Ano z tylu tylko Hater byli zadowoleni, przebierając swoje może jeszcze niezbyt pokaźne archiwum. Zespół funkcjonuje dopiero od tego roku, grywa razem w czasie wolnym, a Caroline trzyma pozostałą trójkę w mocnym uścisku. Ciepłe melodie już od „First Time” przywołują letni czas, choć melancholijna gitara rzuca myśli w stronę późnych wakacji, i chłodniejszych, zwiastujących przemijanie wieczorów. Ckliwie brzmi? Banalnie? To dobrze, bo tak samo brzmi od połowy pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku indie, ale Hater chce się słuchać. Za sprawą tych naiwnych, młodzieżowych i rozmarzonych piosenek, zwiewnego śpiw Landahl oraz melodii, które uskuteczniają Måns Leonartsson, Adam Agace i Lukas Thomasson, współtworzący skład z Malmö.

Nie znamy zbytnio szwedzkiej indiesceny. Jak Skandynawia, to raczej improwizowany jazz, duńscy zrezygnowani i smutni chłopcy, ewentualnie nordyckie naleciałości, czyli kiepskawa elektronika z Islandii czy metale z Finlandii. A tu w Szwecji dzieje się naprawdę sporo ciekawych rzeczy z popem, ale tym niezalowym w tle. Tytułowy „Radius” to skoczna, bardzo radosna piosenka, którą muzycy zbudowali na banalnym wręcz rozwiązaniu – pędzimy większość czasu, a momentami zwalniamy, dodajemy lekkiego wyciszającego smutku, by zaraz znowu rozkręcić przestery i przycisnąć perkusję wraz z podnoszącym się śpiewem. „Plain Clothes Darling” to wykapane TPOBPAH z czasów debiutu, ale też The Radio Dept., skoro o Szwecji mowa. O shoegaze’owych legendach lepiej nie wspominać chyba. Słychać w każdym z trzech utworów, że Hater musieli dużo słuchać Slowdive. Radius? Rany, jak ta płyta ładnie brzmi. I mała ploteczka – na kolejnym albumie, już długogrającym, żaden z powyższych utworów nie znajdzie swojego miejsca. Zespół szykuje nowy materiał, ale na kiedy? Chyba lepiej, żeby jeszcze pograli i się przetarli, bo może być z tego coś większego i ciekawszego.

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: